fbpx

„Dla mnie po zmroku muzyka brzmi inaczej” – wywiad z KIWI

Dotychczas słowo „kiwi” kojarzyło nam się z dość kwaśnym owocem lub uroczym, nieco niezdarnym ptakiem–nielotem. Zapomnijcie o tym jednak, bo już niedługo, gdy tylko je usłyszycie, będziecie myśleć o młodej artystce, która ma solidne predyspozycje do zawojowania polskiej sceny muzycznej. Nie mam co do tego wątpliwości, że za kilka miesięcy wrócę do tego wywiadu i rzucę kultowe „a nie mówiłem…?”.

Konrad Klimkiewicz: Przeglądając Twoje starsze posty na Facebooku można zauważyć, że rozpoczynałaś przygodę z muzyką od coverów. Co wpłynęło na decyzję o rozpoczęciu tworzenia autorskich numerów?

KIWI: Tworzyłam swoje autorskie rzeczy już o wiele wcześniej, ale nigdy nie brałam ich na poważnie. To była czysta zajawka i wypełnienie wolnego czasu. Później miałam chwilowy przestój, bo delikatnie zwątpiłam w moją relację z muzyką, ale pewnego dnia wpadłam na vloga Leny Osińskiej z Sonaru i coś w mojej głowie przeskoczyło, zatęskniłam za tym. Stwierdziłam, że może warto pokazać te moje wypociny komuś w branży i pchnąć ten temat. W międzyczasie odpaliłam kanał na YT i w formie zabawy audio-wizualnej tworzyłam covery z amatorskimi filmikami w swoich aranżach. Mogłam dzięki temu się trochę zabawić, nie skupiając się jednocześnie tak bardzo na jakości czy mixie/masteringu i pokazać przedsmak tego, co zamierzam wypuszczać.

15 października wydałaś debiutancką EPkę Nocą, którą na Spotify reklamujesz jako „wprowadzającą w klimat po zmierzchu i utrzymującą słuchacza aż do świtu”. Czy podobnie jest z Tobą? W ciągu dnia zajmujesz się codziennymi sprawami, a wieczorem oddajesz się muzyce?

Rzeczywiście trochę tak jest. Po zmroku muzyka dla mnie brzmi inaczej. Cały materiał z EP według mnie idealnie wpisuje się w nocny klimat, może dlatego, że w dużej mierze był tworzony właśnie wtedy, no i stąd też nazwa EPki. A jeśli chodzi o mój tryb życia, to tak właśnie to wygląda — w dzień praca, „normalne” życie, a wieczorami zamykam się w samotni z Abletonem.

W niektórych numerach słychać kilka zdań o Twoich lękach i obawach. Czy można więc stwierdzić, że twórczość jest również dla Ciebie formą autoterapii?

Nigdy tego nie planuję i nie zakładam z góry, ale najczęściej właśnie tak to odczuwam. Podczas tworzenia przechodzę w przedziwny stan i z mojej podświadomości wypływają przeróżne rzeczy. Bardzo często takie, o których nie myślę na co dzień, ale później okazują się dokładnie tym, co gdzieś głęboko przeżywałam.

Liczby, które towarzyszą twojej pierwszej EPce uznajesz za satysfakcjonujące? Spodziewałaś się takiego odbioru?

Szczerze mówiąc, nie miałam żadnych konkretnych założeń co do liczby wyświetleń/odsłuchów. To chyba pomogło, bo teraz cieszę się, kiedy widzę, że każdego dnia ich przybywa. Bardziej natomiast zdziwił mnie ogrom wiadomości prywatnych w social mediach i to, jak ludzie angażują się w moją muzę i chętnie mi o tym opowiadają. Meeega! 🙂

Jak radzisz sobie z twórczością podczas pandemii? Postanowiłaś pójść za ciosem i tworzyć dalej, czy zamknięcie jest równoznaczne z rozpoczęciem głębszych przemyśleń nad dotychczasowymi osiągnięciami i tym samym dłuższą przerwą?

Właściwie to pandemia przyczyniła się do tego, że dosyć szybko udało się skończyć EPkę, więc pod tym kątem nie mogę narzekać. Od razu po premierze zabrałam się za nowe, ale nie ze względu palących się terminów, czy chęci „wykorzystania chwili”, tylko z czystej zajawki. Ja po prostu nie umiem nie robić muzy.

Słuchając Twojej EPki odbiorca może mieć niemały dylemat. Z jednej strony słychać: „Zabierz mnie ze sobą, nocą, miastem, zwiejmy razem”, z drugiej zaś: „Wolałabym gdzieś zaszyć się w samotności i rozkoszować”. Które słowa w rzeczywistości są ci bliższe?

Każda z piosenek była pisana w innym kontekście, więc nie chciałabym generalizować, ale odpowiadając na drugą część pytania to na pewno zależy to od momentu, samopoczucia, a nawet dnia. Jestem z tych osób, które zdecydowanie potrzebują równowagi między samotnością, a towarzystwem innych osób. Najlepiej byłoby zaszyć się w samotności przez dzień, a po zmroku zwiać razem.

Nie można Ci odmówić świadomości i dojrzałości muzycznej. Odnoszę wrażenie, że obrałaś jasny kierunek w swojej twórczości, czyli elektroniczna muzyka, melancholijny i spokojny wokal, niekiedy wprowadzanie dźwięków z pogranicza hip–hopu. Czy planujesz w przyszłości utwory przedstawiać w podobnej konwencji, czy raczej chcesz poszerzyć swoje perspektywy i zaskoczyć odbiorców?

Hm, na pewno nie chciałabym się do końca zaszufladkować, jeżeli chodzi o gatunek muzyczny, bo nie wiem co kiedyś przyjdzie mi do głowy. (śmiech) Natomiast na ten moment możecie spodziewać się w miarę podobnego klimatu jak przy debiucie urozmaiconego różnymi „smaczkami”.

Czy w najbliższym czasie planujesz podjąć współpracę z innymi artystami? Chodzi mi o to, czy usłyszymy Cię u kogoś gościnnie na zwrotce, a może sama tworzysz numer, do którego ktoś się dogra? Może artyści z FONOBO Label, do którego należysz?

Oj tak! Będzie kilka collabów. Nie powiem nic więcej, ale bądźcie czujni, bo szykują się ciekawe rzeczy!

Czy jest jakiś artysta, z którym marzy Ci się rozpoczęcie współpracy i uważasz, że idealnie wkomponowałby się w Twój styl?

Jest wielu artystów, z którymi współpraca byłaby wyjątkowym doświadczeniem, pewnie musiałabym wymienić listę dłuższą, niż ta rozmowa! (śmiech) Bardziej pod kątem zderzenia stylistyk i charakterów niż wkomponowania się w konkretny styl. Czasem nawet nie tyle dla efektu końcowego, co dla samej współpracy przy utworze.

Możesz wskazać swój muzyczny autorytet, czy raczej skupiasz się na indywidualnym stylu? Jesteś w stanie stwierdzić, co jest twoją inspiracją, czy utwory same z Ciebie „wypływają”?

Słucham bardzo dużo różnej muzyki, fascynuję się obrazem, fotografią, grafiką. Obserwuję świat, relacje, rozmawiam z ludźmi, Zastanawiam się nad sobą. To są moje inspiracje. Zlepek tego wszystkiego to moja muzyka — nic prostszego.

Słuchając numerów Kiwi rzeczywiście można odnieść wrażenie, że stworzone są po to, by odtwarzać je po zmroku. Kojąca barwa głosu i melancholijne dźwięki wprowadzają odbiorcę w przyjemny stan półsnu, z którego można wrócić dopiero po przesłuchaniu EPki. O tej dziewczynie niedługo może być naprawdę głośno – w końcu swoimi utworami „hipnotyzuje” coraz szersze grono odbiorców, którym takiego stylu naprawdę brakowało na naszej scenie muzycznej.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.