fbpx

Od meme rapu do słodko-gorzkich lovesongów. Ewolucja twórczości Młodego Dzbana

Jestem największym fanem Młodego Dzbana w naszej redakcji, tak więc poczucie obowiązku napisania takiego tekstu wzrastało we mnie od dawna. Trafiłem na tego gościa krótko po premierze Życia na parkingu EP i chwycił mnie tą płytą za serducho. Luźna koncepcja i opisy pływania po oceanie alkoholu tratwą zbudowaną z marihuany — pomyślałem sobie, że gość ma potencjał. Potencjał na tworzenie wyjątkowego rapu i zapełnienie pewnej luki na naszym polskim podwórku. Od czasu pierwszego projektu trochę minęło, a Dzban wyewoluował w artystę, który na moich rocznych chartach Spotify zajął jedno z miejsc na podium.

Policję należy…

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdzieś Ci się ta ksywa przewinęła. Albo to za sprawą jego najgłośniejszego singla „Policję należy pierdolić”, albo przy okazji featu na Audiotelach schaftera. Jedno jest pewne — jest to raper, na którego warto zwrócić uwagę, zwłaszcza, że mogłeś przegapić kilka jego projektów, na których zmieniał się z chama w romantyka lub na odwrót. Po kolei. Młody Dzban zaczynał od meme rapu. Wersy, przy których częściej się uśmiechasz, niż rozwodzisz nad losem człowieka i społeczeństwa. Cały koncept Życia na parkingu EP jest oparty o serial Chłopaki z baraków. Znajduje to ujście nie tylko w klimacie gęstym jak dym z grilla, ale i we wstawkach lektora czy w wielu odniesieniach do tego ponadczasowego dzieła. Dzban bawi się głównie rymem, płynąc po lekko oldschoolowych bitach i taplając się w porównaniach oraz chamskich panczach. Był to istny unikat, a kawałek „Odpowiedzialność” nie raz i nie dwa gościł na moich głośnikach w kacową sobotę.

Niedługo po debiutanckiej EPce dostaliśmy nowy projekt, który z założenia nie był oparty o inne dzieło kultury, ale również był konceptem. Ale się wkurwiłem. Oto napój bogów to ponownie mem. Kojarzycie tego gościa z puszką piwa i podpisem pod zdjęciem z tytułu tego albumu? Taka jest właśnie okładka drugiej EPki Dzbana. Tym razem przepełniona dissami na wszystko, co nas otacza. Oberwało się babom, chłopom, miłości, budzikom, a nawet GMO. Jeśli chodzi o treść, to otrzymujemy dobrze nam znany brudno-luzacki styl z poprzedniego projektu. Mamy więc śmiechowe porównania, niejednoznaczne linijki i masę panczlajnów, jak na dissową płytę przystało. Nie było w tym wielkiej oryginalności, ale po co odkrywać koło na nowo? Dzbanek genialnie czuł się w takiej stylistyce i kopał swoją charyzmą bardziej niż Cantona wulgarnego kibica.

Ulica musi jeść

instagram.com/mlodydzban

Will rap for food to ucieczka w bluesowe i gitarowe klimaty, która lekko odbiła się na odbiorze, co widać po wyświetleniach. Ma jednak w sobie coś wyjątkowego, do czego wracam co jakiś czas. Brudny, garażowy sznyt objawia się w stłumionym i nieczystym wokalu. Dzban zaczął romansować z socjologicznymi przemyśleniami, ale nie zabiera się za to na całego. Oprócz tego po raz kolejny serwuje wersy oparte na dobrze nam znanym schemacie. Nie jest to monotonne, bo wyważone długości każdego projektu zapewniają ciągłość i słucha się tego po prostu przyjemnie. Ale potem Tomek zapalił jointa…

…i powstała niejako kontynuacja Napoju Bogów. Ale się zjarałem. Oto czajnik to podróż w świat zielonych roślin. Ilość skrętów na metr kwadratowy w pokoju Dzbana musiała być jakąś niebotyczną liczbą, bo oto dostajemy album, z którego mocno sączy się THC. Jesteśmy prowadzeni za rączkę po konopnych zwidach, zjazdach i gastrofazach, a całość jest położona na mniej lub bardziej reggae’owych bitach. Wszystko uzupełnia bonus w postaci kapitalnego storytellingu o dorastaniu w miłości. Są to praktycznie ostatnie podrygi Dzbana w tej starej stylistyce. Nie ucieka on całkowicie w nowy świat przepełniony wyszukanymi sloganami, ale coraz bardziej widoczny jest romans z nową treścią.

Ale nnie do końca

Witamy w niuskulu. Tutaj króluje przeswagowany styl i trapowe brzmienia. Nie jest to wyznacznikiem Głosu pok9lenia, ale tak nnie do końca, ale jest bardzo odczuwalne w przeironizowanej treści EPki. Cały projekt to sarkastyczne spojrzenie na nowoszkolny rap. Nieoczywiste szpilki wbijane są w Matę czy Blachę 2115, a do tego Dzban naśmiewa się z wartości i celów młodziutkiego pokolenia. Kawałki takie jak „Parkour” czy „Versace” utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że ten gość odnajdzie się nie tylko w oldschoolowej, brudnej stylówie z pierwszych projektów. Dostajemy tu zakamuflowany przekaz w zabawnej formie, co chyba nakreśliło kierunek działań Tomka. Ale potem zrobiło się jakoś smutniej.

Nic Śmiesznego (którego recenzję możecie przeczytać tutaj) to zmiana stylistyki o 180 stopni. Zrobiło się smutniej, poważniej, ale jednocześnie ujrzeliśmy nową twarz rapera, powstałą z połączenia dwóch czynników — ciekawych linijek i ponurego klimatu. Tak naprawdę, fuzja śmiesznych wersów z ciężką otoczką wyszła naprawdę nieźle. Problemy społeczeństwa, depresji, lęków społecznych i całego spektrum zaburzeń na tle osobowościowym to tematy, których bym się po Dzbanie nie spodziewał. A jednak, Nic Śmiesznego to w moim odczuciu jeden z najlepszych albumów 2020 roku. Może to właśnie dlatego, że jest smutno, a Tomek pokazał, że umie rapować o smutnych rzeczach.

Ostatnia EPka mająca swoją premierę w wigilijny wieczór poprzedniego roku to słodko-gorzkie lovesongi. Lovesongi, których nie puszczą w polskim radiu, czyli opowiastki o uniesieniach w kierunku kobiet, ale nie do końca. Skity i treść wskazują na rozpatrywanie tekstów tego albumu jako spisu do narodu. W sarkastyczny sposób Młody Dzban opowiada o losach i życiu w tym jakże ciekawym kraju — Polsce. Nie brakuje oryginalności charakterystycznej dla Dzbana, nie oszczędza on zresztą na smutku, radości, złości i miłości. Przeplatanie skrajnych uczuć wypada tu zdecydowanie lepiej niż na poprzedniej płycie. Na faworyta wyrasta „Ollie”, które jest po prostu przegenialnym wylaniem swoich emocji w skate’owej stylistyce. Warto to sprawdzić i zestawić z pierwszymi projektami Tomka.

Gdzie tak pomykasz, Tomku?

I tak prezentuje się twórczość jednego z najciekawszych graczy w podziemiu. Zasadniczo skróciłem Wam dyskografię Dzbana po to, by zachęcić do samoistnego przekonania się o jego ewolucji w kwestiach treści i formy. Zdecydowanie spłycenie tego do zdania „Zrobił się smutniejszy” to pominięcie niemal całego tematu, bo twórczość Młodego Dzbana jest o wiele bardziej wielopoziomowa, niż mi się wydawało. Ja pozostaję wielkim fanem i z niecierpliwością czekam na nowe rzeczy. Życzę większego rozgłosu, choć Dzbanek chyba dobrze czuje się w rapowym podziemiu.

Zdjęcia pochodzą z Instagrama Młodego Dzbana / https://www.instagram.com/mlodydzban/

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.