Polskie A$AP Mob po sativie, warszawskie 257ers po indice, żoliborskie Gunny po stiopie albo po prostu B24. Janusz Walczuk z kolegami serwują nam mixtape, jakiego polskiemu podziemiu trochę było trzeba, mimo że się nie przyzna i wcale o niego nie prosiło.
Czym w ogóle jest to B24? Po krótkim wywiadzie, jakiego musiałem zasięgnąć u jednego z uczestników tego przedsięwzięcia wygląda na to, że jest to kolektyw złożony z niemalże 15 raperów, bardziej lub mniej zaangażowanych w kolejne numery. Za brzmienie i realizację całości odpowiedzialny jest znany fanom SB Maffiji i nie tylko Janusz Walczuk. Również sprawia on wrażenie frontmena i głównej osi, wokół której kręci się Sezon 01. Na produkcjach DJ Type Beat, na zwrotkach cała gromada kolegów zajawionych rapem, na głośnikach ponad godzina dobrej zabawy.
Jest różnorodnie
Luźna konwencja mixtape’u, charyzmatyczni raperzy oraz jakaś memiczność w nich zakorzeniona pozwala na podejmowanie najróżniejszych tematów. Począwszy od, jak przystało na hypemana Żabsona — zioła, idąc przez walenie konia oraz, jak przystało na realizatora SBM — zioło, a skończywszy na szklanych drzwiach ze złamanym kluczem i, jak przystało na ziomków Gombao 33 — ziole. Tylko wiecie, żeby nie było, że ciśniemy po Guziorze za gnokdora i szmozo de la dziobo, a na Sezonie 01 nam to nie przeszkadza. Tutaj mamy klimat, w którym zrymowanie „sznio” do „gnio” byłoby nawet na miejscu.
Również jeśli chodzi o gatunkowość dostajemy spory rozstrzał. Oczywiście, chłopaki nie stronią od typowych dla naszej sceny trapów i drilli („Ciszej”, „EP”, „Stiopka”). Znajdą się też bardziej klasycznie brzmiące produkcje, jak westcoastowe „CziLAut” czy „O, B24!” na samplach z jazzu. House? „5:24”. Afrotrap ze zwrotkami po hiszpańsku, w których poprawność językową ani na chwilę nie uwierzyłem? „Rice”. Gunna type beat? „Urodzinowy Track”, „Szklane drzwi”. Na tym albumie powstała dosłownie polska odpowiedź na „Starships” Nicki Minaj, a jeszcze nie wymieniłem wszystkich wariactw jakie możecie znaleźć na trackliście i chyba po prostu nie będę ich Wam spoilerował. Najczęstszym i najbardziej sprzyjającym autorom motywem zostaje jednak synthwave. Za każdym razem gdy tylko coś zabrzmi w podobnym tonie na Sezonie 01 możecie być pewni, że zaraz usłyszycie hit. No może poza „Solobejbi”, ale ten numer w ogóle rozpoczyna najnudniejszy fragment albumu.
Na pewno nie jest to projekt, jaki należy traktować jako poważny, rapowy album, ale pod żadnym pozorem nie zabrania nam to czerpać przyjemności z jego odsłuchu. Szukając swojego muzycznego odmóżdżacza jestem całkiem przychylny wersom „Ojebała Gaucho, to nie Ronaldinho” albo „Zadżumiona bania, maczuga palona od rana”. Nie nazwałbym tego jeszcze comedy rapem, ale przykładowo beztroskość i absurdalność lovesonga „Dziewczyno z Auchan” z refrenem brzmiącym jak Zenon Martyniuk sprawia, że przez 3 minuty i 14 sekund uśmiecham się do głośników.
Jest różnie
Same refreny na Sezonie to naprawdę świetne patenty, niespotykane zbyt często, jeśli w ogóle. Jak wspomniałem, kręgosłupem B24 na tym projekcie jest Janusz Walczuk. Nie mając żadnych ograniczeń w wyrażaniu się artystycznie, tudzież zwyczajnym pajacowaniu nabiera wiatru w żagle i podejmuje świetne decyzje. Nie boi się odważnych rozwiązań, niespotykanych inspiracji i zwyczajnej zabawy formą, a to udziela się też innym. Czasem ktoś zaciśnie struny głosowe i zapiszczy na autotunie na granicy kakofonii, innym razem lider zespołu prześpiewa cały utwór na jednej ze swoich niezliczonych opcji modulacji głosu albo wyraźnym akcentowaniem każe nam bujać się w rytm, o jakiego istnieniu mogliśmy nie wiedzieć. Zaraz po tym Young Leosia będzie Young Leosią i wpadnie pomruczeć swoim niepewnym, uroczym głosem ze dwie zwrotki (uwu owo, imo goat).
Niestety, reszta członków kolektywu przy pierwszych odsłuchach spłyca się trochę do roli bohatera zbiorowego, ponieważ trudno wyróżnić poszczególne postaci, tak wiele się ich przewija. Byłem pewien, że rozpoznaję już wokal Gerry’ego. Chciałem go nawet jakoś odznaczyć za flow w „Stiopce”, ale potem się okazało, że jego zwrotka była wcześniej, a ta, którą chciałem chwalić była autorstwa Loco. Dlatego nie będę już ryzykował kolejnych pomyłek i zasłaniając się swoją ignorancją powiem, że zwrotki niewychodzące od Yacha ani Leosi są rozłożone na całym spektrum rapowego skila. Zdarzają się całkowite wtopy i flopy, ale gdzieś to wszystko się wyrównuje i całokształtowo nie wypada tragicznie. Miejmy też z tyłu głowy to, co mówiłem o luźnej konwencji.
Na pewno jest
Zaznaczyć muszę, że niezależnie z jak kreatywnymi artystami mamy do czynienia, nie da się w dzisiejszych czasach zrobić pięciu kwadransów muzyki, których będzie można słuchać bez znużenia. Przyznam się Wam bez bicia, że nawet puszczony w tle, Sezon 01 zacząłby mnie męczyć. Jak długi jednak materiał by nie był, tak jestem pewien, że każdy słuchacz mający choć trochę otwartą głowę na ciut mniej poważne brzmienia, spokojnie sklei sobie z tego mixtape’u swoją własną EPkę, z czterema, pięcioma, ewentualnie dwudziestoma czteroma numerami. Jeśli nie macie tak dużo czasu, żeby samemu wyselekcjonować ulubione utwory, to moimi pewniakami są bez wątpienia „Cogo”, „Zalepiony strasznie”, „Zakochałem się, ale zryłaś”, „Dziewczyno z Auchan” i „5:24”. Jeśli żaden z tych numerów nie siądzie, to prawdopodobnie żaden już nie siądzie.
Sezon 01 wyszedł w grudniu, a jego autorzy, biorąc przykład z serialowych producentów, chcą iść za ciosem i już szykują kolejną odsłonę swoich muzycznych jazd. Nawet jeśli jest to bardziej sitcom niż Breaking Bad, to znam ludzi, którzy oglądali całe Friends pięć razy.