fbpx

To był dobry rok. Najlepsze rapowe albumy z USA w 2022 roku

Najlepszy rok od lat

Jestem bardzo zadowolony muzycznie z 2022 roku. Liczba projektów artystów zza oceanu, których bez wahania mogę nazwać bardzo dobrymi po prostu mnie przeraża. Ostatnim rokiem, który dorównywał obecnemu był prawdopodobnie 2016. Gdybym musiał wymienić każdy warty uwagi projekt z tego roku w postaci listy rankingowej i ,,dorzucić swoje 5 groszy” na ich temat znienawidzilibyście mnie za długość tego tekstu. Spróbowałem jednak wybrać najlepszą dziesiątkę według własnego uznania. Finalnie jestem bardzo zadowolony z tej listy. Nic mi nie pozostało jak tylko przedstawienie Wam moich faworytów na „topkę” ostatnich 365 dni. Enjoy!

10. Metro Boomin— HEROES & VILLAINS

Świeży projekt od jednego z największych producentów na współczesnej scenie rapu otwiera nam listę. Po ciepło przyjętym Not All Heroes Wear Capes i Savage Mode II artysta skupił się na bardziej poważnym i kinematograficznym brzmieniu. Przepiękne intro ,,On Time”, po którym wjeżdża ,,Superhero” jest jednym z najlepszych przejść między utworami jakie usłyszałem od lat. Klasyczni goście jak Travis Scott, 21 Savage i Future nie zawodzą, a niecodzienni bywalcy- The Weeknd i John Legend to bez dwóch zdań highlight całego albumu. Może jest za wcześnie na ocenianie tego projektu. Jednak, jeśli nie ufasz młodemu Metro z jakością wydawnictwa:

Motherf*cker, you better run.

Morgan Freeman ,,On Time”

9. Conway The Machine — God Don’t Make Mistakes

Wspomniałem już o Westside Gunnie, czas na kolejnego członka Griselda Records. Brutalne brzmienie melodii jak i samego artysty potrafi spowodować gęsią skórkę u słuchacza. Tematyka typowa dla tego kolektywu: życie na ulicy, przestępstwa, wspomnienia o przeszłości i fleksowanie się teraźniejszością. Od 90 % raperów z krwi i kości różni tylko to co przeżył i w jak wyjątkowy sposób o tym opowiada. Klimat niczym w serialu Soprano, tylko Tony niestety co drugie zdanie nie powtarzał ,,PO PO PO PO POOOOOW” i ,,GRRRRRRRRRRRRR”.

8. Freddie Gibbs— $oul $old $eparetly

Jeśli miałbym wybrać rapera, który zasługuje na większy rozgłos, bez zawahania wybrałbym Freddiego. Gość od 2014 roku wydał 8 albumów, które nie spadają z jakości. Wraz z $$$ Freddie testował bardziej z brzmieniem mainstreamowym. Czy się udało? K*rwa, oczywiście że tak!

Totalna przewózka po świetnych bitach. Luksus wręcz wylewa się z piosenek. Świetnie wystąpienia gości takich jak Offset, Kelly Price, Pusha- T, czy ScHoolboy Q. Urywki konwersacji z paroma gośćmi nadają spójność krążkowi, w tym rozmowa Freddiego z … nie będę Wam spojlerował. Po prostu wykorzystajcie wolne 46 minut na ostatnie dzieło Gibbsa.

7. Earl Sweatshirt— SICK!

Moi znajomi zawsze jak puszczam Earla mówią, że ,,przecież to muzyka do umierania, jak ty możesz tego słuchać bla bla bla”. Wiem, że jego twórczość nie jest dla każdego. Niecodzienne sample powodujące dyskomfort przy odsłuchu jak w ,,Old Friend”. Typowe dla tego artysty offbeatowe brzmienie jeszcze bardziej dołuje słuchacza. Dla mnie najważniejszym elementem jego twórczości są teksty. Trzeba powiedzieć głośno, że Earl jest jednym z najlepszych tekściarzy na całej scenie rapowej. To nie są zwykłe sklejone teksty o tym, że pociekła mu łezka i rozmazana kreska :(((( . Tylko to już można zaliczyć do poezji. Macie gorszy dzień? Wybrałem Wam już dobrego pretendenta do przesłuchania.

6. Danger Mouse & Black Thoughts— Cheat Codes.

Kiedy dwóch niezwykle utalentowanych artystów spotyka się, aby coś stworzyć, rezultat jest często genialny. Muzyka jest nieskazitelna, a wrażenia słuchowe niezapomniane. Dość powiedzieć, że wiele słuchaczy zwyczajnie wróci z przyjemnością do tego projektu. Doskonałym tego przykładem są Cheat Codes. Dawno nie słyszałem tak świetnie dobranych soulowych, jazzowo-old schoolowych, R&B i bluesowych sampli. Brudna perksuja towarzysząca takim gościom jak A$AP Rocky, czy świętej pamięci MF DOOMowi jest czymś unikatowym. Perfekcyjna odskocznia od współczesnych produkcji z 808 i trapowymi cykaczami.

5. Kenny Beats— Louie.

Tak, to nie jest typowy album rapowy. Kenny jest wielce szanowanym producentem, który po kilku latach twórczości zdecydował się wypuścić debiutancką producencką płytę. Pierwsze skrzypce nie grają tutaj goście (sprytnie ukryci w utworach za pomocą efektów na ich wokalach), a dobór sampli, dynamika perkusji, czy cała aranżacja płyty. Kenny Beats za pomocą produkcji odzwierciedla nam swoje emocje. Dodatkowo, krótkie skity z rozmów ze swym tatą tworzą niesamowitą aurę wokół projektu. Przez cały odsłuch czułem jakbym brał udział w konwersacji pełnej uczuć i ojcowskich spostrzeżeń o codziennym życiu. Album do nauki, odprężenia i przemyśleń.

4. Denzel Curry— Melt My Eyez, See Your Future.

Przyznam Wam się, że po pierwszych odsłuchach nie byłem przekonany do tego projektu. Dopiero po koncercie Zeltrona w Krakowie zacząłem czuć ten album. Denzel odsunął na bok typowe dla swojej twórczości ciężkie, trapowe i hardcorowe brzmienia na rzecz spokojniejszym Lo-Fi brzmieniom. Oczywiście nie brakuje tutaj bengerów jak ,,Walking” czy ,,Ain’t No Way”. Jednakże, kawałki jak ,,X-Wing” i ,,The IIIls” skradły moje serce. Trudno jest zmieniać brzmienie przy każdym projekcie, ale Denzel Curry szybko staje się człowiekiem renesansu Southern rapu, zawsze 10 kroków przed konkurencją. Po raz piąty – i to w inny sposób, niż moglibyśmy się spodziewać – Denzel Curry zapewnia bezcenne poczucie samopoznania, gdy odkrywa swoje niezliczone aspekty.

3. Pusha T— It’s Almost Dry.

Wchodzimy już na podium. Na trzecim miejscu postanowiłem posadzić album naszego ulubionego Crack rapera. Po świetnym DAYTONA z 2018 roku myślałem, że Pusha osiągnął swe opus magnum. Jak bardzo się myliłem, stwierdziłem po przesłuchaniu numeru ,,Let The Smokers Shine The Coupes”. Podzielenie 12 utworowego albumu na 2 obozy legendarnych producentów Pharrella Williamsa i Kanye Westa wyszło świetnie. Typowe przyśpieszone soul sample Ye do nikogo tak nie pasują w rap grze jak Pushy, a eksperymentalne bity Pharrella nadają świeżości płycie. Ile można słuchać o cracku? W takim wydaniu jak ten album-cały czas.

2. Kendrick Lamar— Mr. Morale & the Big Steppers.

Każdy o tym wiedział, że na tej liście będzie Kendrick. Czy jest się czemu dziwić? Na pewno nie jest to najlepszy projekt reprezentanta Compton. Na pewno nie jest to album, którego się łatwo słucha. Kawałki, które nawet brzmią jak bengery, przez swoją treść nie mają zbytnio bytu imprezie w odróżnieniu do całego DAMN. Jednak właśnie ta intymność swego życia z jaką Kendrick się podzielił ze słuchaczami jest przedstawiona niczym w teatrze. Wiele osób przeżyło to samo co K. Dot. Złe relacje z rodzicem jak na ,,Father Time”. Chęć odcięcia się od zewnętrznego świata jak w ,,Rich Spirit”, czy zwrot ,,Bitch, are you happy for me?” w wykonaniu Baby Keema na ,,Savior” wyraża więcej niż 1000 słów. Kendrick przechodząc terapię na swym albumie, przechodzi ją wraz ze słuchaczem. Album dopracowany do bliskiej perfekcji, jednak nie jest to drugi To Pimp a Butterfly. Mr Morale wydał słabszy w stosunku do oczekiwań album, który i tak jest świetny. Proszę Państwa, Kendrick Lamar.

1. JID— The Forever Story.

Fenomen nowej generacji raperów. Człowiek, który jest przykładem talentu- JID. W 16 utworach zawarł to, czego niektórzy raperzy nie potrafią uzyskać w całej swej karierze. The Forever Story jest tym czym było Good Kid, M.A.A.D City 9 lat temu dla Kendricka. W końcu artysta otrzymuje należne owacje, które należały mu się przy premierze DiCaprio 2. ,,Dance Now” to jeden z największych bengerów roku, a ,,Kody Blu 31″ perfromancem śpiewu w wykonaniu rapera. Najnowsza płyta JID to wspaniały wgląd w lata, w których raper się kształtował, a ostatecznie poprzez introspektywny sposób pozwala na fascynujące słuchanie. Dzięki The Forever Story JID zajął miejsce przy prestiżowym stole mistrzów Atlanty, a nawet świata. Czekam z niecierpliwością na jego następne ruchy. Co nam więcej pozostało niż:

Swang on, swang on

Kody Blu 31

Jeśli czytasz ten akapit to albo przeczytałeś całe moje wypociny, albo chciałeś zobaczyć zwycięzcę tego roku. Bardzo chętnie poznam Waszą ,,topkę”. Mam nadzieję, że 2023 rok zaowocuje w podobne jakością projekty. Do usłyszenia w niedalekiej przyszłości!

Peace 🙂

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.