fbpx

Przywrócona wiara w polskie r&b – recenzja „Ghetto Playboy” Smolastego

Polskie r&b to temat, w którym nigdy nie było specjalnie pola do dyskusji. Polacy po prostu nie potrafili robić tego gatunku na wysokim poziomie. Poprzednie projekty Smolastego nie napawały mnie nadzieją, że coś zmieni się w tej kwestii. Jednak po pierwszym odsłuchu Ghetto Playboya, miałem ochotę krzyknąć: Jezu Chryste! Smoła!

Nie ma co specjalnie owijać w bawełnę. Ghetto Playboy to materiał świetny, prawie że perfekcyjny. Dający nadzieję na powstanie polskiej sceny r&b. Zacznijmy jednak od początku.

Brud, łzy i wysoki wokal

Jedną z rzeczy, które najmocniej trafiły do mnie na Ghetto Playboy to uderzające emocje. Smolasty doskonale wie, jak przelewać je na wokal. Właściwie żaden dźwięk nie jest tu przypadkowy. Utworem, który najlepiej to pokazuje jest Tequilla, będąca najbardziej osobistym numerem na płycie. W opisie odwyku i sławy, która wywróciła autorowi życie nie czuć ani odrobiny przesady. Smolasty wynosi uwierającą popularność ponad typowy temat dla rapowych kawałków w ostatnich latach. Gdy śpiewa o braku miłości w jego życiu na Powiedz, a jednocześnie po raz kolejny opisuje przelotny seks w utworze Playboy, to wciąż jego wokal kipi adekwatnymi emocjami. Smoła w bardzo sprawny i autentyczny sposób przelał na numery swoje życiowe zagubienie.

Ghetto Playboy pełną gębą

Nadanie płycie takiego tytułu jak Ghetto Playboy stanowi dość spore wyzwanie. Takie kontrastowe dobieranie słów, dość popularny ostatnio motyw ghetta… zwyczajnie śmierdzi skokiem na kasę poprzez chwytliwą nazwę. Smolasty wybronił się jednak świetnie. Konsekwentnie łączy ze sobą te dwa światy praktycznie na każdym numerze. Najmocniejszy na płycie, drillowy, Tyson Fury, to hołd dla ulicznych korzeni, z których wyrósł. W ten sam ton uderza także Wszystko albo nic z idealnie pasującą gościnką Frostiego, będący odzwierciedleniem marzeń z ulicy. Jednocześnie takie utwory jak Playboy, Cartier czy Momencik wpasowują się w drugi element tytułu. Teksty o przygodnym seksie są napisane w dość oczywisty sposób. Do tego jednak przyzwyczaił nas nie tylko Smolasty, ale cały gatunek r&b, w którym nie tekstami robi się hitowe albumy. Na najważniejszym dla tego gatunku polu Smoła spisał się na medal. 

Najlepsze hooki (i bridge) w branży

Już refrenem na „Toniemy” u Białasa Smolasty pokazywał, że jest w formie. Jeden z moich ulubionych refrenów zeszłego roku okazał się być jedynie preludium do tego, co oferuje Ghetto Playboy. Nie uświadczycie tu praktycznie ani jednego słabego refrenu. Zdecydowanie najsłabiej wypada brzmiące z lekka generycznie Hula Hop (a wyraźnie akcentowane rymowanie „hop” z „top” to dla mnie za dużo, nawet jak na prawa rządzące r&b). Natomiast pozostałe 13 utworów stoi na najwyższym poziomie. Przede wszystkim pod względem repeat value. Bridge na Tysonie Furym został ze mną już od pierwszego odsłuchu. Podobnie bridge na Tequilli, refren Ghetto Playboya oraz Cartiera (jak wykorzystywać gitarę akustyczną to dokładnie w taki sposób). Z niepublikowanych wcześniej numerów murowanymi hitami są Buena Vista, Playboy i Powiedz. Różnorodność refrenów na Ghetto Playboy wynika z prostej rzeczy – Smoła nie boi się eksperymentować i wychodzi z eksperymentów na tarczy. Znajdziemy tu zarówno pop, w którym ostatnio się obracał (Duchy, które gdyby nie kilka bluzgów hulałyby po radiach), drill (Tyson Fury), czysto hip hopową bangerową przewózkę (Momencik, Bankroll, Ghetto Playboy), wykorzystanie latynoskich brzmień (Cartier), a Tequilla doczekała się klubowego remixu, który muszę przyznać, pomimo mojej niechęci do takich klimatów, brzmi bardzo dobrze.

Ty Smoła $ign

Takie skojarzenie wywołała u mnie liczba gości na Ghetto Playboyu. Dolla miał wprawdzie na swojej płycie, aż 21 gości, ale 13 w przypadku Smolatego to też bardzo okazały wynik, szczególnie jak na 16 utworów na płycie (z czego dwa to remixy). Przy takiej ilości featurnigów jest pewnym, że będą się one bardzo różnić poziomem. I część z nich wlicza się do najsłabszych stron trzeciego legalnego wydawnictwa Smoły. Mam wrażenie, że Oliwka Brazil na początku swojej zwrotki chciała brzmieć zadziornie. Efekt końcowy jest taki, że budzi we mnie wrażenie, jakby chciała komuś złamać szczękę po wyjściu z klubu. Szpaku pomimo dość ciekawych kombinacji z głośnością wokalu, swoją zwrotką na Tequili nie wpasowuje do nakreślonej przez gospodarza narracji. Zamiast osobistej historii detoksu, otrzymujemy kilka naturalistycznych klisz, które chociaż oryginalne, opowiedziane są z perspektywy trzeciej osoby. Warte pozytywnego wyróżnienia natomiast są zwrotki Frostiego, Qrego, Fifsona i – o dziwo – Kiza, którzy świetnie złapali vibe utworów, na które zostali zaproszeni.

Nowa nadzieja

Ghetto Playboy to najlepsza polska płyta r&b. I choć to wyróżnienie nie brzmi dziś jakoś specjalnie dumnie, wierzę, że wcale nie musi tak być, a najnowsza płyta Smolastego stanie się przyczynkiem do budowy naprawdę mocnej i licznej sceny r&b w Polsce. A jeśli nie, pozostanie nam się cieszyć, że mamy chociaż jednego tak mocnego jej reprezentanta. Pewniak do podium w moim końcoworocznym notowaniu Spotify i jestem przekonany, że nie tylko moim. Wers Najlepsze hooki w branży co kładą na dechy te wszystkie rury, to nie przewózka, a realtalk.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.