fbpx
fot. Kasia Mikołowicz (@dscll)

Siri przyznaje, że faktycznie jest dumna – recenzja „77747mixtape” Okiego

Ostatni czas jest z pewnością dość owocny dla twórczości, jak i samej kariery Okiego. Oskar to mega utalentowany chłopak, który stał się, można powiedzieć, wręcz pewnego rodzaju fenomenem wśród młodziaków przebywających obecnie na polskiej scenie rapowej, a w ciągu ostatnich paru miesięcy mieliśmy okazję usłyszeć go w wersji solo, jak i na gościnkach u innych wykonawców. Dodatkowo, 77747 to drugi wydany przez niego materiał w tym roku. Ledwo zdążyliśmy osłuchać się z albumem, który wyszedł na początku stycznia, a już dostajemy nowy mixtape. Jak wszyscy jednak dobrze wiemy, nie zawsze ilość wydanych projektów definiuje ich jakość. Czy ten talenciak temu podołał? Odpowiedź jest prosta – i to jeszcze jak.

Przez formę do serc słuchaczy

Jedną z rzeczy, która głównie wyróżnia go na tle reszty wykonawców w przemyśle rapowym, jest to, że jego muzyka nie brzmi jakby była robiona na siłę. W dalszym ciągu słyszymy, że stanowi ona dla niego nie dość, że ogromną zajawkę, to jeszcze staje się jego osobistą potrzebą, by coraz częściej otwierać się przed słuchaczami i tworzyć więcej nowości. Główną domeną tego projektu jest przede wszystkim różnorodność, co warto podkreślić, bo eksperymentalność Oskara przebija na płaszczyźnie muzycznej wiele innych albumów, które miały okazję wyjść w tym roku. Nie dość, że potrafi on genialnie bawić się muzyką, to jeszcze czerpie z innych gatunków tyle elementów, ile tylko potrafi unieść. Zestawiając ze sobą chociażby singiel „NIE MARTW SIĘ MAMO” idący w bardziej alternatywny klimat, z mega trapowym „SUK”, który mogliśmy zresztą usłyszeć już podczas #hot16challenge, zauważalna jest różnica. Dokładając do tego kawałek o tytule „TRUP”, będący moim osobistym faworytem (dosłownie wywołał u mnie ciary podczas odsłuchu, a zdarza się to dość rzadko), mogę śmiało powiedzieć, że Oki w muzykę umie i to nawet bardzo dobrze.

Z pewnością forma oraz zabawa muzyką stanowią filar tej płyty i stoją zdecydowanie wyżej od tekstu, ale i w przypadku liryki nie mam po prostu czego się przesadnie czepiać. Słysząc storytelling, w którym wspomina o słuchaniu French Inhale na przemian z poszukiwaniami miejsca wśród ogrodów działkowych, w którym mógłby na spokojnie spalić z kumplem gibona, od razu człowiekowi nasuwają się liczne wspomnienia. Z drugiej strony, pojawiają się również dosyć osobiste tracki pokroju „OBRACAM KOŁEM”, gdzie następuje totalne uzewnętrznienie Oskara przed słuchaczami. Owszem, mogą pojawiać się głosy, że lirycznie bywa nudno, następuje monotonia albo notorycznie powtarzają się pewne tematy, tudzież schematy, jednak stilo Okiego mimo wszystko w pełni mi to wynagradza.

fot. Kacper Kwiecień

Dużo luzu, dużo tune’a, dużo gości

Muzycznie jest to świetny projekt. Mimo udziału wielu producentów, w szczególności cieszy mnie obecność Returnersów, którzy dodali trochę hip-hopowego sznytu. Pozostaje tylko pogratulować tego, jak rewelacyjnie brzmi to finalnie, bo chociażby cuty użyte w „SUK”,  nadały kawałkowi zupełnie innego klimatu. Myślę, że w innym przypadku mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że piosenka jest kolejnym zapychaczem, jakich na rynku wiele (ostatecznie tak się nie stało i całe szczęście!). Co do featów – są zaskakujące, w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Z pewnością największą niespodzianką okazali się panowie, pochodzący ze starszego pokolenia. Paluch na autotune to jedno z fajniejszych urozmaiceń, które się tam pojawiły, natomiast Ero w klimatach r&b, przypominających vibem lata dwutysięczne, to zdecydowanie rzecz warta odsłuchu, przy której mimowolnie gęba aż się cieszy. Track z Otsochodzi okazał się za to być kapitalnym przełamaniem, a także idealną okazją do pokazania się w końcu obu twórców z bardziej oldschoolowej strony, na co z utęsknieniem czekali fani Miłosza. Young Igi z kolei umiejętnie współgra z gospodarzem płyty i chłopaki perfekcyjnie dopełniają się nawzajem. Nie chcę rozwodzić się zbyt długo o „SIRI”, więc krótko napominając, uważam, że był to bardzo trafny wybór pod względem wychodzących singli. W przypadku duetu Oki x Żabson moje odczucia pozostają totalnie neutralne. Oczekiwałam czegoś z większym przytupem, jednak mam nadzieję, że to dopiero początek współpracy chłopaków oraz cicho liczę, że wkrótce usłyszymy ich ponownie w trochę bardziej wykręconym stylu. Collabem, do którego w dalszym ciągu nie mogę się przekonać, jest „TAK BARDZO”. Gverilla jak to Gve, wybrnął z tego poprawnie, natomiast Dziarma ani trochę mnie nie zachwyciła, a wręcz powiedziałabym, że się zawiodłam. Na tym kawałku położyła najzwyczajniejszą zwrotkę świata, do której ciężko jest się przekonać nawet po paru przesłuchaniach. Wielka szkoda, może następnym razem będzie lepiej.

Okiemu talentu do tworzenia muzyki nie można odmówić, tak samo zresztą jak i umiejętności przyciągania do siebie nowych odbiorców. Ten mixtape stanowi barwny zbiór tego, co siedziało w tym chłopaku przez ostatnie kilkanaście miesięcy, pokazując również jego niewypalającą się chęć do ciągłego eksperymentowania, a ja w pełni kupuję takiego Oskara. Jest to przeokropnie świeże, chociaż pisząc to jednocześnie odczuwam również pewnego rodzaju niedosyt. Z pewnością jednak ten chłopak nieustannie pokazuje, że mimo początków jego drogi w mainstreamie niechętnie się zatrzymuje, a wręcz przeciwnie – to wszystko jest dla niego dopiero rozgrzewką.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.