Lil Tjay, Polo G, Lil Keed, Lil Teeca, YK Osiris
Ostatnim razem miałem okazję rozpisać się trochę na temat wytwórni, które osiągnęły niemały sukces w przeciągu ostatniego roku. Dziś pójdziemy podobnym śladem, wybierając się w małą podróż po Stanach – jednak nie będziemy sprawdzać, co oferowały nam poszczególne stajnie, a jak poradziły sobie najmłodsze konie na Amerykańskim torze muzycznym. Przyjrzymy się kilku najbardziej wartym uwagi artystom zza oceanu, którzy w tym roku wybili się z piwnic swoich traphousów prosto na bilbordy.
“I’m a killer, girl, I’m sorry, but I can’t change”
Na pierwszym torze wystartował Taurus Tremain Barlett, znany pod pseudonimem Polo G. Dla mnie jest to artysta, który na tle innych zarezerwował sobie specjalne miejsce w moim sercu, przez co bacznie obserwuje rozwój jego kariery. Barlett swój “dziki pęd” po sławę uruchomił po wydaniu singla promującego jego debiutancki album “Die a Legend”, który ukazał się 7 Czerwca 2019 roku. Wcześniejszy jego dorobek nie odbił się aż tak ogromnym echem do czasu właśnie wspomnianego singla – obecnie nabitych ma on ponad 150 tysięcy wyświetleń oraz status potrójnej platyny. Cały album też nie prezentuje się najgorzej, zwłaszcza, że jest to debiut młodego, bo zaledwie dwudziestoletniego artysty. Pierwszy projekt od Polo G ulokował się tydzień po premierze na liście dziesięciu najlepszych albumów hip-hopowych, zyskując niedługo po tym status złotej płyty. Wspomniałem, że ma on specjalne względy w moich oczach. Tłumacząc moją myśli odnoszę się do tego, że jest on jednym z nielicznych artystów, zwłaszcza tych najmłodszych na scenie, którzy nie rozmieniają się na drobne. Taurus i jego muzyka jest przykładem prostego jak budowa cepa trapu, a bardziej powrotem do jego korzeni – łatwo można wyłapać podobny “styl” trapu czy też rapu, jaki prezentowali na początku swojej kariery Migos, Thugger bądź Gucci. Na 2020 rok mamy otrzymać drugi projekt od Polo G, a obecne single podobno są jego zapowiedzią, więc radzę uważnie obserwować, bo widać, że chłopak ma bardzo duży pęd w stronę ścisłego mainstreamu.
“YSL slang, I got YSL fame”
Drugim artystą, który zasługuje na uznanie w tym “małym” podsumowaniu jest Rqhid Jevon Render. Zapewne to, jakże skomplikowane i piękne, imię nie mówi wam za wiele, więc przytoczę jego pseudonim – a brzmi on Lil Keed. Najmłodszy podopieczny YSL Records i nieślubny syn Young Thuga. Największy rozgłos zyskał za sprawą jednego z lepszych albumów ubiegłego roku, czyli “Long Live Mexico”. Debiutancki album “młodego Thuggera” wylądował na 26 miejscu listy Bilbordów. W przypadku pierwszego studyjnego projektu jest to ogromny sukces, a sam Keed nie zatrzymuje się w pogoni za wyższym miejscem, zapowiadając na przyszły rok kolejny studyjny projekt. Na płycie swoją obecność zaznaczyli między innymi Gunna, Lil Uzi Vert, YWM Melly czy sam “ojciec” i prezes YSL Records, Young Thug. Swoją karierę na głębszych wodach Rqhid zaczął w 2018 roku, wydając cztery mixtapy – najlepiej przyjęły się Trapped On Clevland 2 oraz Talk To’Em. Ostatni z nich zapewnił mu rozgłos do tego stopnia, że sam Thugger, który jest inspiracją oraz mentorem Keeda zaproponował mu zawiązanie współpracy z jego wytwórnią.
Made fun of me now, they see me like, „Wow”
Trzecim na torze do mainstreamu jest dobry przyjaciel wspomnianego wyżej Polo G, a dokładniej Lil Tjay. Tione Jayden Merritt swój debiut pod wytwórnią Columbia Records opublikował 11 października. Przed premierą swojego pierwszego studyjnego projektu otrzymaliśmy od niego “mini” zapowiedź w postaci epki zatytułowanej “F.N”. Czego więc można spodziewać się przy debiucie od takiego “małego” artysty? Otóż chyba najlepiej zobrazują to fakty w postaci statusu złotej płyty oraz piątego miejsca na liście Bilbordów oraz Top R&B/Hip Hop Albums. Osiemnastoletni raper, patrząc na prawo w Stanach to jeszcze dzieciak, pierwszym swoim studyjnym projektem sięga samego szczytu. Taki obraz zapowiada nam świetnyn rozwój jego kariery w niedługim czasie, zwłaszcza, że Tione zapowiedział już swój kolejny projekt na przyszły rok. Ciężko jest tutaj pisać o jego twórczości, gdyż pojawił sięznikąd na scenie i zrobił niemałe zamieszanie. Warto dodać, że ma za sobą już współpracę z takimi artystami jak Lil Wayne, Tory Lanez, Blueface, French Montana czy Lil Durk. Na ten moment można jedynie mu gratulować i obserwować jakie ruchy wykona na tak głębokiej wodzie w jaką wpadł – chwilowo idzie mu to całkiem dobrze, jednak o całokształcie i jego dalszej karierze zadecyduje wspomniany wcześniej, drugi album.
Bitches, they callin’ me poppa like Biggie
Na samym końcu, w ostatnim torze mieści się prawdziwy Romeo, który swoim głosem nawet śpiewając lub rapując po arabsku byłby w stanie skraść każdą kobietę – mowa tutaj o nowym romantyku amerykańskiej sceny jakim jest YK Osiris. Osiris Williams to drugi w tym zestawieniu dwudziestojednoletni raper. To chyba najbardziej “specyficzna” i zarazem wyjątkowa osoba ze wszystkich wyżej wymienionych. Swoją wyjątkowość charakteryzuje tym, że nie ma on żadnej przeszłości artystycznej. Williams wyskoczył na scenę podpisując kontrakt z Def Jam Records, pod którym wydał swój debiutancki album “The Golden Child” i trafił z nim na listę 90. miejsce Bilbord Hot100. Nie jest to artysta, który będzie pasować każdemu, gdyż, jak wspomniałem na wstępie, jest to typowy romantyk, którego mógłbym porównać śmiało do mieszanki The Weekanda z Ty Dolla Sign. Umieściłem go w tym zestawieniu ze względu na szok w jaki wprawił swoim debiutem i sam fakt, że jego album jest całkiem dobry i zebrał dosyć pozytywne recenzję. Może być to właśnie dobry konkurent (z o wiele świeższym pomysłem na siebie) dla wspomnianego Ty Dolla Sign, który ostatnio trochę zawiódł fanów swoimi materiałami – jednak do potwierdzenie tych słów musimy poczekać na kolejny projekt od Osirisa.
Domykając w paru zdaniach to “małe” podsumowanie nowych artystów na scenie, chciałbym zaznaczyć, że nie wpisywałem tutaj takich raperów, jak chociażby DaBaby czy Lil Teeca, gdyż ten pierwszy swoją obecność na scenie zaznaczył już w 2017 roku, a obecnie jest to już tylko ścisły mainstream. W przypadku drugiego powstrzymam się od osobistego komentarza i zaczekam na jego debiutancki album, aby móc wróżyć na temat jego dalszej kariery. Pierwszy mixtape mimo głośnnch singli okazał się totalną porażką. Oczywiście w całym tym zestawieniu brałem pod uwagę tych “freshmanów”, którzy najgłośniej dali znać o sobie światu – co nie znaczy, że są to wszyscy. Całe to zestawienie traktuje jako mały wstęp do podsumowania dobiegającego końca roku. W osobistym odczuciu oraz po samych Bilbordach to właśnie ta czwórka zasługuje na największe uznanie. Zaistnienie na scenie pojawiąc się dosłownie znikąd – zebrali przy tym uznania krytyków i spore rzesze fanów.