fbpx

Rozmowy przy rosole z wiadomościami w tle. Nie potrzebujemy płytkich protest songów

W Polsce jak w lesie. Wałkowana od lat prześmiewcza metafora zaściankowości towarzyszy nam przy każdej okazji manifestowania tego, co nam się w naszym kraju nie podoba. A w ostatnim czasie było co manifestować. Wyszliśmy na ulice, by protestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa aborcyjnego, regularnie maszerujemy za rękę z naszą kulejącą od balastu śmieci planetą i krzyczymy hasła mniej lub bardziej pejoratywne w stronę rządzących. Pośród tłumu maszerują raperzy, a po protestach idą do studia i nagrywają protest songi. Na daremno, drodzy Panowie raperzy.

Głowy na pale, zwrotki na sztandary

Iskrą do napisania niniejszego tekstu był kawałek „ani jednej wiecej” niejakiego cheatza. Ale poczucie ponarzekania na zmarnowane potencjały tekstowe tlił się we mnie od Jarmarku Taco Hemingwaya. Wychowałem się w domu, w którym leciał Kult i Kazik, Dezerter oraz Lech Janerka. Nie uzurpuję sobie prawa do moralizowania twórców, ani tym bardziej nie szczycę się posiadaniem iście antysystemowego charakteru. Natomiast jak już czerpać, to garściami i od najlepszych. A żeby nie biegać po innych podwórkach to przecież Łona jest fachurą jeśli chodzi o antysystemowe, rapowe protest songi w naszym kraju. Uporządkujmy ten myślowy bałagan.

Jarmark, „Młody Boss”, „Ośmiogwiazdkowy S*urwiel”. Problemem dzisiejszych protest songów jest ich jednokopytność. Śmiały neologizm — czego nie mogę powiedzieć o rzeczonych utworach. Śmiałości w nich za grosz. Raperzy z uporem maniaka próbują nam wszystkim wytłumaczyć, co oznaczają truizm i populizm. Nie próbują przykrywać spraw oczywistych metaforyką, satyrą czy ironią. Nie nurkują w morzu problemów, a dryfują na jego powierzchni. Teksty przypominają tytułowe rozmowy przy niedzielnym obiedzie, a w założeniu mają być muzycznym manifestem, zaprotestowaniem. Niestety dzisiejszy rap nie próbuje walczyć z systemem, a jedynie grozi mu palcem i to na dodatek nie wskazującym. Jak mam wpaść w zadumę, gdy Żabson narzeka, że nie może jarać zioła w Polsce. Tak, to w zasadzie najmocniej wybrzmiewający zarzut z jego strony? I ty mi próbujesz powiedzieć, że zacząłeś modę na protest songi? Litości.

Manifest

Niektórzy słuchacze próbują wprowadzić takie kawałki do Panteonu i postawić obok The Clash i Dylana. Traktują Matę i Taco Hemingwaya jako ojców założycieli omawianego nurt. Gdyby maszyną czasu przenieśli się do Waszyngtonu lat sześćdziesiątych, hipisi poczęstowaliby ich jointem, biorąc za dziwaków. I tym bardziej ubódł mnie Jarmark i niedawno przesłuchany Manifest Asthmy, mimo że bardziej lub mniej flirtuję z tymi krążkami. Warstwy muzyczne czy warsztat techniczny w tych projektach stoją na górnych półkach. Zbyt powierzchowne nadgryzanie tematu czy recytowanie dokładnie tego samego, co słyszymy z odbiorników telewizyjnych nie przekłada się na głębokie manifestowanie swoich racji. Zresztą rozumie się to samo przez siebie. Politycy są źli, społeczeństwo jest naiwne, a media kłamią, ale to już wiemy i nie potrzebujemy słyszeć tego po raz kolejny z ust raperów. Zamiast tego wolałbym zobaczyć jak spacerują oni na ciemną stronę Księżyca i próbują przekazać coś, co maszerujący ludzie zrozumieją. Jebanie partii politycznych dla jebania jest tym samym, co mycie samochodu w deszcz.

fot. Michał Mazurek / Instagram: @mazurek_m

Naród wspaniały, a ludzie to tylko ludzie

Zacytuję mojego serdecznego kolegę Mateusza – „Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebują ludzie w tym kraju, to protest songi w wykonaniu raperów, którzy interesują się polityką dopiero, gdy tysiące ludzi wychodzi na ulice”. Nie mam w sobie na tyle odwagi, by zarzucać skoki na popularność twórcom pieśni protestu (zrobił to w tamtym roku Biegun w tym artykule), ale siedzi mi to z tyłu głowy. Mam ufać cheatzowi, że nazwanie numeru przewodnim hasłem ostatnich protestów i opublikowanie go kilka dni po marszach nie jest wyciągnięciem dłoni po liczby? Szpaku wrzucił nawet swój manifest na płytę, uzupełniając tym samym tracklistę. Nie każdy musi być Napoleonem, bo nie każdy jest tak wysoki jak on. Szable na bok. Jeśli nie masz niczego głębszego do przekazania niż kilka wymienionych wyżej truizmów, to chciałbym żebyś się przed tym powstrzymał.

Faktem jest, że te utwory trafią do społeczeństwa oraz będą noszone na ustach i plakatach. Prostota trafia do nas najbardziej, bo z definicji jest dla nas przystępna. Z wielu przeprowadzonych przeze mnie rozmów wynika jednak, że nie chcemy słuchać prostoty, a przynajmniej nie w wydaniu protest songów. Zostawmy to dosadnym okrzykom pod budynkiem sejmu, tam jest to jak najbardziej wskazane. Wiersze Marii Konopnickiej nie należą do najłatwiejszej poezji, a mimo to wyzwalają ducha patriotyzmu. Sztuka nie zawsze jest łatwa, nie próbujmy jej spłycać uciekając się do malkontenctwa.

Moralizowanie nie leży w mojej naturze, a ten felieton w założeniu był daleki od tego. Nie chcę by był on postrzegany jako swoisty apel, zdaję sobie sprawę z tego, iż społeczeństwo wspomnianej prostoty potrzebuje. Moje narzekania zakończę więc myślą przewodnią przewijającą się przez cały tekst. Truistyczną twórczość odstawmy na bok, przed kartką więcej namysłu, przy mikrofonie więcej odwagi.

Korekta: Bartosz Biegun

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.