Współpraca Miłego ATZ z obiecującym Marcelim Boberem, Miroffem oraz Wujem HZG od samego ogłoszenia projektu zapowiadała się bardzo ciekawie. Jeszcze większą ciekawość wzbudziły gościnne zwrotki takich artystów jak Peja, Otsochodzi czy Sobel. Gdy usłyszałem o płycie, która jest wynikiem współpracy ATZ z Boberem to momentalnie przypomniałam sobie o utworze „Kosmiczne sny” z albumu Czarny Swing. Czy dostaliśmy to samo? Nie. Czy jesteśmy zawiedzeni materiałem Lowpassu? Też nie.
Popis umiejętności każdego z twórców
Płyta Lowpassu sama w sobie jest bardzo świeża i wnosi nowe brzmienia na polską scenę muzyczną. Mimo to artyści indywidualnie nie eksperymentują i pozostają przy swoich atutach. Nie uświadczycie tu ryzykownych zabiegów artystycznych. Ekipa Lowpassu dysponuje znakomitymi umiejętnościami, których nie trzeba zmieniać, przynajmniej teraz. Miły ATZ swoim flow, Marceli Bober przekninionymi wersami, Miroff i Wujek HZG bitami prezentują nam szczyt swoich możliwości. Czuć, że każdy dał z siebie wszystko. Słuchając płyty Lowpass mam wrażenie, że każdy kto przy tym projekcie pracował (z małymi wyjątkami) zrobił wszystko, co w swojej mocy i nie był to projekt zrobiony na siłę. Oczywiście możemy uznać, że każdy materiał muzyczny jest zrobiony porządnie i z zajawki, ale z łatwością można wskazać albumy, które miały premierę w tym roku i są wyprodukowane na szybko i niestarannie. Nie będę wskazywał tych albumów, bo to nieeleganckie, ale świadomy słuchacz z łatwością znajdzie takie krążki.
Poważne teksty
Nie spodziewałem się takiego popisu pod względem lirycznym Miłego oraz Marceliego Bobera. Zostałem w tym geście naprawdę pozytywnie zaskoczony. Przeczuwałem, że to będzie płyta do potupania nóżką, z dosyć uniwersalnymi tematami. I tu się myliłem! Dostaliśmy materiał, który jest pełen przekminionych wersów, życiowych historii oraz doświadczeń. Z dziecinną łatwością można znaleźć komentarze mówiące o tym, że polscy artyści hip-hopowi zamykają się w tematyce blantów, imprez i dupeczek. Oczywiście, nie mierzmy wszystkich jedną miarą, ale faktycznie w utworach zaczyna panować coraz większa monotonność. Myśleliście, że płyta kwartetu Lowpass też będzie o imprezkach? Nic bardziej mylnego! ATZ wraz z Boberem podjęli się stworzenia materiału, który będzie niósł za sobą przesłanie i podejmie poważne tematy takie jak dragi, wkurzająca praca czy problemy w relacjach.
Miałem ją za przyjaciela, a chce robić ze mnie osła
“Zostań w domu” Miły ATZ
Z Karolem mieliśmy czas gdzie psychodeliki chodziły po głowie z dwa miechy
„Jeden raz” Miły ATZ
Jeżeli Cię wkurwia szef i miałeś ciężki dzień w robocie
Teraz patrz jak tańczę
Powiedz mu „pierdol się” i dodaj krótki tekst „goń się”
Teraz patrz jak tańczę
„Patrz jak tańczę” Miły ATZ
Pojedyncze wersy nie mówią zbyt wiele i szczerze mówiąc to niosą za sobą dosyć słaby przekaz. Chciałem natomiast pokazać Wam przykładowe linijki z wyżej wymienioną tematyką. Ważniejszy jest odsłuch pełnego kawałka, bo to właśnie z każdego utworu osobna i albumu jako całości płynie spójny motyw. Należy zwrócić uwagę właśnie na spójność. Projekt ten jest materiałem z jasno określonym przekazem i zwartą historią do przekazania. Nie lubię albumów, które zahaczają o wiele niepowiązanych ze sobą tematów – według mnie krążek powinien mieć jasny i zarysowany klimat. To mixtape’y mogą być zbiorem utworów z różnych tematów. Materiał Lowpassu jest konkretnym i konsekwentnym zbiorem utworów, które nie odbiegają od siebie tematycznie, a cały album można z czystym sumieniem nazwać długogrającym.
Uniwersalne utwory
Mimo określonej tematyki, która nie jest sielankowa, Lowpass stworzył również utwory do chillu i do potańczenia. Możemy przy nich robić dosłownie wszystko. To jest zasługa Mirroffa oraz Wujka HZG, którzy przygotowali genialne bity, bazujące na twórczości brytyjskich producentów, housie i basie. Czytając o jasno określonym temacie albumu możecie mieć wrażenie, że po piątym tracku może być nudny. Otóż nie tym razem! Producenci dołożyli wszelkich starań, aby słuchacz z każdym trackiem czuł świeżość i nie wpadł w monotonnie podczas odsłuchu. Dostajemy klubowe „Patrz jak tańczę”, szybkie „Cierpliwości”, spokojne „Zostań w domu”. Pomimo tego, że na każdym z tych tracków jest podejmowany ten sam temat, słuchając każdego tracku po kolei cały czas mamy wrażenie czegoś nowego.
Pierwszorzędna zabawa słowem
Myślę, że niejeden raper słuchając tekstów ATZ i Bobera jest w szoku. Wielbiciele literatury pięknej mogą być zaskoczeni umiejętnościami literackimi raperów. Utrzymanie rytmu i niewypadnięcie z bitu przez 16 zwrotek to nie lada wyczyn. Oczywiście nic niemożliwego, bo jest masa raperów, którzy potrafią to robić tak samo, a nawet lepiej. Przyjrzyjcie się natomiast utworom, które aktualnie zapętlacie. W ilu z nich raper potrafi tak długo utrzymać rym, nie zmieniając wyrazów kończących zwrotkę? Twórcy albumu wykazali się umiejętnościami składniowymi i dalekimi horyzontami pod względem słownictwa, jakim dysponują. Zaciekawił mnie zabieg, który dosyć często jest widoczny u Miłosza.
Bo moja prawda jest mojsza
„Zostań w domu” Miły ATZ
Pierwszy raz spotykam się z wyrazem „mojsza”. Umiejętność przekształcania słów pod rym jest rzadko spotykana. Jeżeli chodzi o wyobraźnię raperów w zakresie słowotwórczym, to jest ona na niskim poziomie. Mowa o większości, ponieważ są wyjątki. Dodatkowo słowa te mogą przenieść się do mowy potocznej, choć w przypadku Lowpassu jest to mało prawdopodobne. Panowie bowiem nie dysponują jeszcze na tyle dużą liczbą słuchaczy, aby przenieść te zwroty do sfery życia codziennego.
Gościnne występy
Poruszenie na serwisach hip-hopowych wywołała publikacja tracklisty albumu, a dokładniej listy gościnnych występów. Ksywy takie jak Peja, Otsochodzi, Sobel, Michał Szczygieł czy Phunk’ill zrobiły niezły szum w środowisku. Sam byłem ciekaw wyników współpracy. Peja udzielił się na utworze „Pato Styl” i zdecydowanie jest to największy minus płyty oraz najgorsza gościnka. Byłem bardzo ciekawy współpracy Lowpassu z Rysiem, ale zawiodłem się. Kwartet bardzo dobrze sobie poradził na tracku. Rozumiem zamysł zaproszenia legendy polskiej sceny na track o klimacie ulicznym i mrocznym. Natomiast Peja nie dość, że nie komponował się do reszty twórców, to wypadał z bitu. Do tekstu „bardziej od”, gdy nagle przyspieszył, wszystko grało idealnie. Później artysta przyspieszył i wypadł z bitu. Do końca zwrotki bił się z podkładem jak Błachowicz z Reyesem. Abyście nie brali mnie za hejtera featu z Peją, znalazłem tam „plusy”, a w zasadzie jeden. Chodzi o kompozycję liryczną, która fenomenalnie pasuje do klimatu jaki stworzyli ATZ z Boberem. Poznański raper przedstawił historię chłopaka pochodzącego z patologicznej rodziny. Doskonale ubrał to w słowa i sam przekaz był bardzo dobry. Szkoda tylko, że pod względem muzycznym totalnie nie dopasował się do chłopaków, a tym bardziej do bitu, z którym zaciekle walczył. Gościnka Sobela natomiast jest przeciwieństwem featu Peji. Współzawodnik z Def Jemu dograł bardzo solidny refren do utworu „Ćmy”. Kwazar pierwszorzędnie zmiksował kawałek i zmasterował głos Sobela, który wpasował się do całego klimatu kawałka. Na duży plus jest również tekst, który jasno pokazuje klimat i automatycznie informuje słuchacza o tematyce singla. Wartym wspomnienia jest również jedyny kobiecy głos na płycie, dokładniej Pauliny Przybysz. Bez dyskusji wokalistka świetnie przecina się i wyróżnia na tle męskich głosów. Płynie razem z bitem i, w skrócie, po raz kolejny w ostatnim czasie dobrze reprezentuje się słuchaczom.
Bardzo dobry ≠ perfekcyjny
Materiał kwartetu Lowpass jest bardzo dobry, ale nie perfekcyjny. Album jest świeży, producenci dołożyli wszelkich starań, aby tracki nie były nużące. Gdy odsłuchiwałem płytę skupiając się jedynie na tekstach, poczułem nudę. Do słuchania pojedynczych utworów te teksty są dobre, jednak przy odsłuchu wszystkiego na raz, wszystkie rymy zlewały się w jedną całość. Gdyby nie zmiana bitu i przerwa pomiędzy utworami na Spotify, to nawet nie wiedziałbym o tym, że słucham kolejnego singla. Umiejętności liryczne są bardzo wysokie, aczkolwiek brakowało mi jasno określonej tematyki pojedynczych utworów. Mam na myśli utwory od pozycji drugiej do piątej („Zostań w domu”, „Jeden raz”, „Synaptyczny Bend”, „Idę z prawdą”). Nie ujmuję jednak umiejętnościm lirycznym Miłego i Marceliego. W podanych utworach brakuje mi jasno określonych tematów dla każdego z singli. Podczas pierwszego odsłuchu w pewnym momencie czułem się jakbym słuchał ciągle tego samego, jedyne tak naprawdę co się zmienia to bity.
Słowo na koniec
Dostaliśmy świeży i bardzo solidny materiał od chłopaków z Lowpassu. Czuję, że utwory kwartetu będą bujać w lato i nie tylko. Są to z jednej strony chillowe kawałki, z drugiej mroczny „Pato Styl”, a z trzeciej klubowe „Patrz jak tańczę”. Lowpass jest albumem do wszystkiego. Single mogą po towarzyszyć nam podczas wypadu nad jeziorko, melanżu, jarania. Każdy znajdzie to, co lubi i to, co potrzebuje.