fbpx

„Niech się pali cała Polska” – czyli riffy i autotune.

Eksperymenty pomiędzy poszczególnymi gatunkami muzyki są jej motorem napędowym i nieuchronnie prowadzą do odkrywania nowych brzmień. Mają jednak to do siebie, że są wynikiem wielu prób, nie zawsze udanych. Dziś pochylę się nad eksperymentami udanymi i tymi mniej udanymi, wskazując, jakie błędy popełnili raperzy z naszego podwórka w zetknięciu z szeroko pojętą muzyką rockową. Wezmę na warsztat zarówno świeże utwory, jak i te sprzed kilku lat, ponieważ temat jest szczególnie popularny ostatnimi czasy, ale – tak jak wszystko – nie wziął się znikąd. 

BEDOES 

Bedoes niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że marzy mu się nagranie płyty w punkowym wydaniu, a Anarchia pochodząca z jego ostatniego albumu daje nam pewne pojęcie o tym, jak mogłaby wyglądać. Tak więc – co tutaj mamy? Przede wszystkim – niesamowity ładunek emocjonalny, który już jest swoistą wizytówką rapera i na pewno wpasowuje się w punkowe klimaty. Niestety, to by było na tyle, jeśli chodzi o pozytywne aspekty tego utworu. Bardzo boli mnie zmarnowany potencjał refrenu, który mógł wybrzmieć wyraziście i ostro, zamiast tego jest zduszony i okraszony paskudnym wyciem. Dykcja przysłowiowo leży i kwiczy, a szkoda, bo bit stworzony przez Lanka dawał naprawdę spore pole do popisu. Jeśli chodzi o warstwę liryczną, to bije z niej grafomania i brak pomysłu na całość, co dodatkowo utrudnia pozytywny odbiór utworu. Oczywiście, może kogoś dziwić, że czepiam się dykcji, wycia i darcia ryja w kawałku stylizowanym na punkowy, powiem więc tyle – mógł wyjść Dezerter, a dostaliśmy piosenkę z czołówki programu ‘39 i pół’. Podsumowując, bardzo nieudana próba, przede wszystkim na poziomie wokalnym, a szkoda, bo komu jak komu, ale frontmanowi The 2115 umiejętności wokalnych nie brakuje. Jeżeli rzeczywiście Borys Przybylski ma zamiar wydać płytę w tych klimatach, czeka go naprawdę sporo pracy, niemniej czekam na efekty. 

DEYS

W odróżnieniu od Bedoesa, Deys z nieco cięższymi brzmieniami miał więcej do czynienia (ba, zanim dał się poznać szerszej publiczności hip-hopowej, przez jakiś czas był wokalistą w zespole punkowym) i wydawać by się mogło, że doświadczenie z tematem przełoży się na jakość tego, co nam zaprezentuje. Najbardziej popularne twory tego typu, czyli Straszny oraz Przez kogo nie śpisz? cieszą się sporą sympatią, nawet wśród moich znajomych. I owszem, słucha się ich przyjemnie i bardzo długo czekałem na Deysa w takiej odsłonie, ale równocześnie mam wrażenie, że obydwa wymienione przeze mnie utwory są podręcznikowe, by nie rzec – poprawne. Zupełnie jak zadanie domowe, które odrabiamy na czwórkę, choć gdybyśmy włożyli w to więcej serca i bardziej się pomęczyli, piątka z plusem byłaby murowana. Deys to postać z ogromnymi umiejętnościami wokalnymi i nadal bardzo niedoceniana wśród odbiorców współczesnego hip-hopu. W głębi duszy liczyłem na nieco bardziej odważne próbki jego nowych umiejętności. Być może są to zbyt duże oczekiwania z mojej strony, wstrzymam się więc z krytyką i skupię na aranżacjach, które w obydwóch utworach wbijają obydwie słuchawki aż do środka mózgu słuchacza. Niesamowity, wręcz mroźny klimat, który mógłby idealnie wpasować się na RPP. Na uwagę również zasługuje fakt, że Dawid Czerwiak nie próżnuje i cały czas pracuje nad swoim głosem, jammuje z resztą członków ekipy Hasha, których poczynania można śledzić zarówno na vlogach jak i Live Actach. Cieszy również bardzo udany, marcowy feat u Bonsona ze Szpakiem na kawałku Bracie Mój, po których nie zostawia poczucia niedosytu.  Liczę, że to wszystko zaowocuje płytą, której będę mógł z czystym sumieniem i bez zastanowienia dać szóstkę. 

FENO

Pozostając dalej w temacie członków ekipy Hasha, chciałem wyróżnić Feno, jako osobę z największymi zdolnościami wokalnymi w tym zestawieniu. Na jego umiejętności zwróciłem uwagę odkąd tylko zaczął pojawiać się na ich kanale, a teraz widać je dobitnie na wyżej wspomnianych przeze mnie Live Actach. Osobliwe podejście, z jakim traktuje muzykę, pozwala mu na odważne i nieszablonowe utwory, na które pewnie wielu pokręciłoby nosem, a do których mi przyjemnie buja się głowa. Choć momentami jego maniera przypomina mi nieco Grabaża z Pidżama Porno, skupiam się na pozytywnych aspektach, takich jak niesamowita kontrola głosu, oraz skala, która zaskoczyła już wielu, i, miejmy nadzieję, jeszcze zaskoczy. Wszystkim, którym obca jest twórczość Fena, gorąco zachęcam do zapoznania się z jego dyskografią – albumami Poszukiwacze Innego Podejścia i Którędy Wychodzi Się Na Ludzi, a także do śledzenia ruchów ekipy Hashashins, bo można się naprawdę zaskoczyć – i to pozytywnie!. Jeżeli właśnie tędy Feno chce wyjść na ludzi, to wydaje mi się, że lepszej drogi nie ma. Widać umiejętności, widać w tym wszystkim wenę, mam nadzieję że niedługo dzięki temu zobaczymy również i płytę. 

ZDECHŁY OSA 

Przyznałem Feno pierwsze miejsce jeśli chodzi o umiejętności wokalne, ale Osa zgarnia całą resztę, zostawiając innych zawodników daleko w tyle. To, ile ten chłopak znajduje w sobie charyzmy i zacięcia, przyprawia o zawrót głowy, a przy tym sprawia wrażenie, jakby robił to wszystko od niechcenia. Szczególnie porywający pod tym względem jest numer z czerwca tego roku ZAKOCHAŁEM SIĘ W TWOJEJ MATCE – zero poczucia wstydu, spora doza humoru, a przede wszystkim luz, który od razu chciałbym przyrównać do Paula Di’Anno czy Sida Viciousa. W twórczości Osy oczywiście oprócz punkowych wpływów nie sposób nie usłyszeć też fascynacji grunge’m, zwłaszcza Nirvaną. Raper korzysta z tych inspiracji umiejętnie, dzięki temu zamiast brzmieć głupio i numerycznie jak połowa współczesnych garażowych kapel, mamy niesamowity powiew świeżości. Na uwagę zasługują szczególnie starsze kawałki Osy (do znalezienia na kanale THIRDEYE), z których może nie zawsze bije pazur i są dość ponure, niemniej mają swój urok i ciężki do podrobienia klimat. Jestem w stanie uwierzyć, że taka właśnie muzyka ma szansę za kilka lat porywać tłumy i wypełniać stadiony i mam nadzieję, że Osa, pomny swoich doświadczeń scenicznych, wykorzysta swoją charyzmę w odpowiedni sposób i szturmem przejmie tytuł Rockstara XXI wieku. 

CICHOŃ 

Jeśli do kogoś nie przemawia Osa, a chciałby posłuchać czegoś, co brzmi inaczej, to długo się nie trzeba zastanawiać, bo Cichoń od zawsze brzmiał inaczej niż reszta. Świat jest pojebany, ja jestem pojebany – słyszymy jego słowa śpiewane spokojnie pod melodię gitary pozbawionej przesteru,  grającej pod rytm nadawany przez perkusistę, który powoli odlatuje w objęcia Morfeusza. Styl wypracowany przez Jakuba na przestrzeni ostatnich kilku lat naprawdę się wyróżnia i niejednokrotnie mamy okazję słyszeć go na bitach z gitarowymi pętlami, w których czuje się znakomicie, co zresztą doskonale widać. Nie ma tutaj mowy o monotonii czy o wykorzystywaniu tych samych patentów, każdy kawałek brzmi inaczej i opowiada inną historię. Niestety, z różnych powodów niektóre utwory Cichonia są już niedostępne w sieci, dlatego szczególnie polecam śledzić jego kanały, gdzie co jakiś czas pojawiają się perełki takie jak Eluwa Kurwa, Świat jest pojebany, czy bardzo osobisty cykl Wylewów. Zwłaszcza w tym pierwszym wymienionym przeze mnie kawałku słyszymy, że Kuba bardzo dobrze poradziłby sobie z obecnością innych muzyków czy to w studiu, czy na scenie. W odróżnieniu od innych raperów w tym zestawieniu, Cichoń wciąż znajduje się w ścisłym podziemiu i jestem bardzo ciekaw muzyki, jaką zaprezentuje szerszej publiczności. Miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.