fbpx
fot. Michał Mazurek

Najlepsze promocje w polskim hip-hopie

O powrocie Quebonafide mówią wszyscy. Jednak nie są to bynajmniej głosy jednakowe, przypominają bardziej chorały gregoriańskie.

Kuba Grabowski wyskakuje z lodówki. Zaczęło się od “Romantic Psycho”, później nadeszła “Jesień”, wywiad w Dzień Dobry TVN, a na dokładkę freestyle w radiu newonce. Wszystkie te ruchy zostały wykonanie niespodziewanie, bez ostrzeżenia i wyśmienicie spełniły swoją rolę. Quebo jest na językach wszystkich. Piszą o nim media nie tylko hip-hopowe, ale również te bardziej mainstreamowe. Ostatnio słyszalne są nawet głosy o tym, że rodowity Ciechanowianin wystąpi w którymś z odcinków “Jeden z dziesięciu”.

Nie wszystko rysuje się jednak w tak kolorowych barwach. Na Kubę – a raczej na sposób prowadzenia przez niego promocji – spadła fala hejtu z różnych środowisk. Czy słusznie? Przyjrzyjmy się niektórym głosom krytyki.

Wydaję mi się, że najbardziej popularnym postem, który przedstawia stanowisko “opozycyjne” względem prowadzonych przez niego social media jest post Hukosa na jego facebookowym fanpage’u. Zebrał on ponad tysiąc reakcji. Hukos pisze w nim: “Nie podoba mi się tylko, że dziś sama dobra muzyka to za mało, że trzeba mieć event do płyty i robić z siebie pajaca, bo trzeba wykonywać fikołki na scenie, żeby tylko przypodobać się znudzonej od nadmiaru wrażeń publiczności.” Później podaje przykład Tekashiego, którego promocja również opiera się na, jak to Hukos określił, “eventach”. Wszystko w porządku, wszystko fajnie, jednak, czy na pewno to ma jakikolwiek sens? Jak napisał @Lil Konon w komentarzach – płyta Quebonafide nawet bez żadnej promocji czy “eventów” sprzedałaby się w nakładach, o których inni raperzy mogą pomarzyć. Świadczą o tym chociażby wyświetlenia pod niespodziewanie puszczonym “Romantic Psycho”.

Swego czasu popularne było pisanie w postach “Quebonafide”, bo sama obecność tej ksywki podbijała zasięg postów. Robione to było oczywiście z przymrużeniem oka, świadczyło to jednak o ogromnej popularności ciechanowskiego artysty. Myślę więc, że Quebo nie zdecydował się na taką akcję promocyjną, tylko po to żeby podbić sobie już i tak astronomicznie wysokie po poprzednich płytach zasięgi. Dlaczego więc wygląda to tak, a nie inaczej?

Krótka lekcja historii. W pierwszej połowie XX wieku żył Antonin Artaud, francuski reformator teatru. Stworzył on koncepcję teatru okrucieństwa, która, w uproszczeniu, ma na celu zaszokowanie odbiorcy, tak aby ten wyszedł ze swojej strefy komfortu. Artaud osiągał to poprzez bawienie się formą przedstawień teatralnych – występy jego trupy były bardzo specyficzne. Aktorzy wychodzili do publiki, ich ciała wiły się w kompulsywnych ruchach, mówili przytłumionym głosem, a tekst dialogów był bardzo zniekształcony. Taka zabawa formą miała swój wyraźny cel – nakłonienie odbiorców do wyjścia ze swojej strefy komfortu, wyrwanie ich z cywilizacji, która, według Artauda – zawęża spektrum ich myślenia. Ten, kto czytał Witkacego, który był ogromnym entuzjastą twórczości Artauda, może sam zamysł łatwiej sobie wyobrazić. Czy ma to jakiś związek z ostatnimi działaniami Quebonafide?

Promocja Kuby to na pewno prowokacja. Nie jest to jednak prowokacja tania, w stylu kontrolowanego wycieku nudesów do internetu. Wychodząc do ludzi w sposób taki, a nie inny ma zwrócić uwagę na pewne procesy zachodzące we współczesnym show-biznesie, którego teraźniejszy Quebonafide stał się niejako przeciwieństwem. Dla mnie niesamowitym jest fakt, że jeden z najpopularniejszych raperów w Polsce wygląda tak, a nie inaczej. Siedzący na kanapie nerd w okularach i koszulce polo, otoczony przez Prokopa i Wellman trzymających go za kolana w celu dodania zagubionej duszyczce otuchy, wyprzedaje stadiony w Polsce. Brzmi to absurdalnie, jest jednak prawdziwe.

fot. Michał Mazurek

Słyszalne są też głosy, że obecna promocja Quebonafide jest zrobiona w złym smaku. Według niektórych wyśmiewa ona ludzi z faktycznymi problemami i niejako sprawia, że problemy te są dla nich jeszcze bardziej wstydliwe. Cóż, według mnie głosy takie nie mają wcale racji bytu. W zamyśle Queby promocja definitywnie nie miała na celu urażenia takich osób. Dla mnie sam fakt, że została skojarzona z tak niskimi celami jest bardzo przesadzony. Bowiem w jaki sposób ludzie, czujący się introwertykami, mający problemy z nawiązywaniem kontaktów z innymi mogą czuć się urażeni faktem, że człowiek, który był kiedyś taki jak oni, wychodzi do ludzi ze swoim sukcesem, pokazuje swoją prawdziwą osobowość i nie ukrywa się już za zasłoną blichtru i sławy? Oczywiście, żyjemy w świecie, w którym nawet takie zachowanie zostanie wypaczone i stanie się ofensywne względem danej mniejszości, która będzie naginać rzeczywistość tak, aby zgodna była z ich poglądami. Tak to już jest.

Kończąc, według mnie głosy krytyki, które przybierają taką, a nie inną formę i uderzają w tony chęci obrazy osób introwertycznych są kompletnie absurdalne. Promocję tą można krytykować za wiele innych aspektów. Wielu zarzuca jej na przykład infantylny i sztuczny charakter, z czym osobiście się nie zgadzam, ale jestem pewny, że osoby prezentujące ten pogląd są w stanie dostarczyć bardziej wartościowych argumentów, aniżeli ta pierwsza grupa. Dla mnie jest to promocja, jakiej nigdy w Polsce nie było i prawdopodobnie nigdy już nie będzie. Cieszmy się, że możemy obserwować to na żywo i z przymrużeniem oka oglądajmy kolejne instastory Quebo.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.