fbpx

Na legalnym debiucie zibexa nie stawiam dwóch iksów – recenzja „XX”

Problemy psychiczne, prowokacje, próba poruszania tematów politycznych i walka z krytykującymi słuchaczami, mająca na celu ukazanie w innym świetle niekorzystnego wizerunku. Z tym przede wszystkim będzie kojarzył mi się album XX zibexa, który silnie polaryzował singlami słuchaczy. No i oczywiście z całą gamą odniesień do narkotyków i innych używek. Szkoda tylko, że „cała gama” nie tyczy się zabiegów stylistycznych i ciekawego rapu. Ale czy serio jest aż tak źle i od projektu zibexa lepiej trzymać się z daleka? Nie do końca. Pod warstwą poćpanego, w większości na jedno kopyto rapu, mogą kryć się zjawiska z których wyniesiemy cenne obserwacje.

Łatki wcale nie muszą ciążyć

Słowem wstępu – zibex pokazał mi, że przyklejone łatki wcale nie muszą oddziaływać negatywnie na artystę. Ba, mało tego, owe łatki można dobrze wykorzystać. W końcu ich ilość świadczy mimo wszystko o wyrobionym wizerunku i posiadanym charakterze, no chyba że łatką staje się sama bezpłciowość, ale to już inny temat. Tak się składa, że do niego przylgnęło ich całkiem sporo, przez co zazwyczaj kojarzy się z wiecznym zjarańcem nawijającym o ziole, zblazowanym typem z problemami natury psychicznej i ogólnie rzecz biorąc — po prostu z byciem freakiem. Ilekroć zarzuca mu się bycie muzycznym nudziarzem, który w kółko nawija o narkotykach i problemach, tyle też też razy uśmiecham się delikatnie pod nosem. Nie dlatego, że się z tym nie zgadzam, ale dlatego, że zibex paradoksalnie wycisnął z bycia schematycznym ile tylko się dało. W końcu, jak pokazują dobrze statystyki i komentarze, ludziom w większości ta monotonia nie przeszkadza. Jego muzyka wciąż spotyka się z dobrym odbiorem, a on nie myśli nawet, żeby te wrastające się coraz mocniej łatki odpinać. Trzymając się najbardziej prostej prostoty, wycisnął z potencjału swojej twórczości ile się dało. Dlatego wersy z utworu Quebonafide: “Próbowałem już wszystkiego, kluczem został jeden patent/A ja na jednym patencie odjebałem kurwa wszystko/Ogólnie mi z tym dobrze, każda z przypinanych łatek/Je ciągnąłem jak najdalej byś się wkurwiał że mi wyszło” są zwyczajnym real talkiem i z biznesowego punktu widzenia zostaje mi tylko przyklasnąć. Jako słuchacz jednak, mogę trochę narzekać — toteż nie dziwię się tym, którzy to robią.

Trochę tu nudno…

Jakie życie taki rap. Fraza wyświechtana, aczkolwiek w tym przypadku trzeba się w nią zagłębić. Sam przyznam, że wielokrotnie zdarzało mi się kręcić nosem na płytką lirykę, a w szczególności u zeszłorocznych newcomerów. Po głębszych przemyśleniach doszedłem do pytania — czy takie marudzenie ma w ogóle sens? Życie młodych ludzi często opiera się na schematach — kręci się wokół pracy, melanży, uczuć, zajawki. Czy artystę, opierającego tematykę swojej twórczości o swoje życie, należy winić za nudę? To w gruncie rzeczy tak, jakbyśmy winili kogoś za to, że ma nudne życie — chyba nie tylko ja zauważam w tym nonsens. Z drugiej strony nawet przyziemne tematy można ugryźć w ciekawy sposób i mowa tutaj chociażby o urozmaiceniu tekstów poprzez zabawę słowem, celne punchline’y, błyskotliwość. Niestety — tego u zibexa nie uświadczymy. A w znacznej większości boombapowe, klimatyczne bity Sergiusza aż się o to proszą.

Nie ćpaj dzieciaku (no chyba, że ziółko, hehe)

O ile zibex do czasu wydania tego albumu kojarzył mi się z narko-fajnistą, który pali ziółko i widzi świat w kolorowych barwach, tak ten album moje postrzeganie jego osoby zmienił o 180 stopni. Skłamałbym, udając poruszonego istotą jego wersów, natomiast kiedy już opowiada o swoich problemach z narkotykami, robi to w sposób przekonujący. Twórczość zibexa krzyczy: „Nie ćpaj dzieciaku!” (no chyba, że ziółko, hehe). A on sam chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami dot. używek w social mediach, przy okazji wywiadów. Nie demonizuje narkotyków, wychodzi raczej z założenia, że „wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem” (to tak jak ja, hehe, ale odkrywcza fraza!!), jednak udowadnia przy tym, że wcale nie tak kolorowo jest po tych narkotykach. I kiedy problemem staje się uzależnienie, to może ono zniszczyć doszczętnie życie. Ale może to tylko moja obiekcja, jako osoby, której wersy pokroju: „Trzymałem go kurwa w pozycji bezpiecznej, a typo po akcji zajebał se kreskę” przypominają o szarej rzeczywistości nastolatków, a nie o odrealnionej akcji rodem z telewizyjnych dramatów. Druga zwrotka z „Leki, świry, terapeucito najmocniejszy akcent tej płyty.

Ta nawijka cuchnie ziołem

zibexowi znacząco brakuje charyzmy. Potencjał XX był bardzo duży, ale w dużym stopniu został zmarnowany przez zamuloną, śmierdzącą zielskiem nawijkę. Te braki tuszuje gdzieniegdzie ciekawą dla widza osobowością, jakiej nie można mu kompletnie odmówić. Posunę się nawet do stwierdzenia, że zibex to jeden z niewielu raperów tej sceny, którzy są świadomi tego, jak zdobywać profity, bazując na skutecznym wykorzystywaniu swojego wizerunku. Za to ogromne propsy. Jeśli ten wizerunek odpowiada jemu, odpowiada jego słuchaczom, to czemu miałby go zmieniać? Dostosowywanie się do narzekającej na poziom jego tracków mniejszości, byłoby zbyt ryzykowne i zupełnie nieopłacalne. Tak, to moja hipokryzja, ale usilne próby zmiany czyjejś twórczości są zupełnie bez sensu.

Jak coś się opłacało, no to kontrowersje

W stu procentach rozumiem osoby do których prostota twórczości zibexa nie trafia. Ale mi ona w ogóle nie wadzi. Lubię kontrowersyjne osoby, a on do takich się zalicza. Przy tym nie jest ordynarnym, wyuzdanym boombapowcem, który nawija obrzydliwe wersy. zibex jest po prostu zibexem i pozostaje naturalny — chwała mu za to. Ubieranie w artystyczny lot swoich wizualek idzie mu pokrętnie, czasami balansuje niepewnie na granicy artyzmu z kiczem, ale nie zdarza mu się przekraczać cienkiej czerwonej. W głowie macie pewnie teraz pamiętny klip do Jak Pan Jezus Powiedział, który wywołał ogromne kontrowersje. I tak, jak prostota jego twórczości mi nie wadzi — tak ta wizualka również, chociaż przyznam, jest dosyć tania. Ten track, oparty na teoretycznie martwym (zależy dla kogo (dla mnie nie np. – przyp. red)) papieżowym memie z Wykopu wpienił słuchaczy. W niektórych miejscach zarzucano mu obrazę uczuć religijnych poprzez klip na którym przebrany jest za Jezusa pokonującego drogę krzyżową. Pozwólcie, że komentowanie akurat tego zjawiska odpuszczę.

Nie będę wracał do XX, ale skłamałbym mówiąc, że nie zapadnie mi w pamięć. To dowodzi tylko temu, że ten raper ma bardzo barwną osobowość, co niekoniecznie idzie w parze z wyrazistą, charakterną muzyką. Kojarzyć będę bardziej jego postać z okresu wydawania tego albumu, niż samą jego muzyczną stronę. Lubię freaków, lubię artystów, którzy mają ciekawą osobowość i wzbudzają dużą ilość kontrowersji — a do nich zalicza się zibex. Szkoda tylko, że ta płyta, która w gruncie rzeczy miała opierać się na emocjach, totalnie rozwadnia koncepcje brakiem charyzmy. Pozostaje życzyć progresu. Muzycznie pozycja na piątkę (skali 1 do 10 oczywiście). Wizerunkowo i marketingowo mocna ósemka — dobry produkt i mi, szczerze, bliżej do fana tej postaci niż do przeciwnika.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.