Przez dłuższy czas w mediach społecznościowych pojawiały się memy, dotyczące wpływu amerykańskiego rapera na kiepskie wyniki sportowe największych piłkarskich klubów. Doszło nawet do sytuacji, w której AS Roma zakazała swoim zawodnikom robienia zdjęć wspólnie z raperem. Muzyczny świat również dysponuje własną wersją tego fatum. Fani teorii spiskowych zauważyli niedawno, że kiedy Drake dogrywa się na kawałki mniej znanych twórców (lub odwrotnie), zdobywają oni nagły przypływ popularności, lecz znikają niemal tak szybko, jak się pojawili. Może sprawę należy rozpatrywać w kategorii „God’s Plan”? W tym artykule postaram się przybliżyć Wam historię artystów, których enigmatyczna klątwa dopadła.
Waka Flocka Flame wypuścił singiel „Round Of Applause”, na którym gościnnie udzielił się nie kto inny, jak właśnie Drake. Mimo że szczyt popularności reprezentanta nowojorskiego brzmienia przypadał na okres przed wypuszczeniem tego kawałka, mocno wyprzedził on pod względem sukcesów inne tracki wydane w tamtym okresie. Od tamtego czasu minęła prawie dekada, Waka wypuścił kilka świetnych piosenek, lecz nie zbliżyły się one do wcześniejszych osiągnięć artysty. Od paru lat Juaquin Malphurs pozostaje w cieniu samego siebie.
Pochodzący ze słonecznej Kalifornii ILOVEMAKONNEN również padł ofiarą zagadkowej magii. W 2014 roku do sieci trafił utwór „TUESDAY”, gdzie na featuringu pojawił się Aubrey Graham. Track okazał się niebywałym hitem, zadebiutował wysoko w rankingu Billboard, lecz na tym się skończyło. Klątwa rzucona na rapera zadziałała i nawet mimo świetnej współpracy z Lil Peepem, nie wrócił on do muzycznego mainstreamu.
Kolejnym poszkodowanym został Preme, który do numeru „DnF” załatwił sobie wystrzałowych gości, czyli Drake’a oraz Future’a. Kawałek ten jest ostatnim wielkim hitem artysty, a sama historia rapera przypomina rozterki poprzedniego pechowca w naszym zestawieniu. W późniejszych latach próbował odbudować swoją pozycję w rapie, niestety pomimo wielu starań i pomocy innych wielkich ksywek (Post Malone, Lil Wayne, YG), nie osiągnął zamierzonego celu.
W marcu 2018 roku do sieci trafił numer „Bring It Back” autorstwa Trouble. Z pomocą naszemu nieszczęśnikowi pospieszył autor „In my feelings”, dzięki któremu track ten został rozpowszechniony na zdecydowanie większą skalę. Raper pochodzący z Atlanty jest idealnym przykładem, pokazującym jak działa „klątwa”. Przed wypuszczeniem singla nie mógł trafić do większej widowni, następnie nagrał hitowy numer z Drake’m, po czym zniknął z rapowego szczytu.
Zdecydowanie najbardziej znanym przykładem powikłań związanych z napiętnowaniem muzycznym jest 24-letni BlocBoy JB, pochodzący z Tennessee. „Look Alive” z udziałem Kanadyjczyka zadebiutowało na 5 miejscu w rankingu Billboarda, a w serwisie YouTube na obecną chwilę może pochwalić się ponad 320 milionami wyświetleń. Krótko po tym wydarzeniu nagrał numer „Rover 2.0”, który nie powtórzył sukcesu poprzednika, lecz bardzo dobrze przyjął się w amerykańskim środowisku muzycznym. Aktualnie raperowi trudno przebić się z powrotem do mainstreamu, szczególnie bez wsparcia społeczności.
Większość wymienionych w zestawieniu artystów określana jest mianem „One hit Wonder”, jest w tym wiele prawdy. Gdyby nie wyciągnięcie pomocnej dłoni przez Drake’a, świat by o nich prawdopodobnie nie usłyszał. Stanięcie u boku kogoś takiego jak reprezentant Toronto, niewątpliwie było dla nich zaszczytem i szansą na zabłyśnięcie. Prawdę mówiąc, traktujcie to w formie fanowskiej teorii spiskowej, zwłaszcza że są to wyłącznie pojedyncze przypadki. Kanadyjski twórca współpracował również z innymi ludźmi branży muzycznej, którym kooperacja ta wyszła na dobre (m.in. Santan Dave, Wiz Kid), co za tym idzie – pozwoliła rozwinąć skrzydła.