Przedstawiamy pierwszą odsłonę cotygodniowego cyklu Pt. „Głos tłumu”. Otwieramy się na użytkowników naszej grupy wierząc w ich umiejętności pisania i wyrażania zdania na ciekawe tematy. Oddajemy w wasze ręce zagadnienie, które możecie opisać ze swojej perspektywy, dostając szansę publikacji na naszej stronie. W tym tygodniu zapytaliśmy się was o najlepsze wspomnienia dotyczące koncertów. Oto kilka waszych odpowiedzi:
Jaki był najlepszy koncert w Twoim życiu?
„Przez to, że moja perspektywa zmieniła się odkąd sama zaczęłam pracować przy organizacji eventów bardzo trudno jest mi wskazać jeden wyjątkowy, bo za każdym razem wkładam w to dużo pracy i serca. Mimo, że na niektórych koncertach widziałam tylko urywki występów i tak wspominam je bardzo dobrze. Jednocześnie są też takie koncerty, w których uczestniczyłam w całości, ale nie byłam organizatorem, a jedynie obserwatorem, więc zwracałam uwagę głównie na niedociągnięcia logistyczne, albo nagłośnieniowe, zamiast się bawić. Największe wrażenie robią na mnie takie koncerty, które przerastają to, co robię obecnie – wyróżnienie dla Sokoła z Pro8l3mem w Łodzi, z Okim na supporcie. Wtedy nie znałam ani jednego utworu Okiego, a i tak bawiłam się świetnie, tak jak większość niemałego zresztą tłumu. Pokazał niesamowitą energię, a supportując takich gigantów było to na pewno nie lada wyzwaniem. Strona wizualna całego koncertu zrobiła na mnie ogromne wrażenie.”
~Marta Lipska
„Grudniowy koncert Pezeta w Torwarze był najlepszym na jakim kiedykolwiek byłam. Niesamowite wydarzenie. Wszystko było dopracowane od A do Z. Wizualizacje były spójne i dokładnie dopracowane, żaden utwór nie miał ich zrobionych byle jak. Pezet grał dobre 2 godziny, co bardzo doceniam, bo myślę, że nie jest to łatwe. Tym bardziej, gdy nie gra się już tak często. Atmosfera była tam cudowna. Każdy był dla siebie miły, nikt się na nikogo nie pchał. Wspólnie wszyscy śpiewaliśmy. Osobiście nie jestem fanką pogo i byłam bardzo zadowolona, bo wydaje mi się, że go nie było. Repertuar był bardzo różnorodny – Pezet zagrał sporo swoich starszych numerów. Na plus bardzo jest również fakt, że na koncercie pojawili się wszyscy goście z nowej płyty (z wyjątkiem Taco). Usłyszenie Gorzkiej Wody w wykonaniu młodszych jak i starszych artystów wywołało u mnie ciarki. Z biegiem czasu nawet o tym, co zrobił Zdechły Osa człowiek zapomina, bo wśród tego wszystkiego, co się tam działo jest to rzecz, o której po prostu nie czuje się potrzeby pamiętania. Osobiście wydaje mi się, że na ten moment koncert Pezeta będzie w moim odczuciu bardzo trudny do przebicia, tym bardziej, że zanim ten uznałam za najlepszy, mówiłam tak o jego koncercie w Stodole w 2016. Czysty ogień. Polecam każdemu serdecznie.”
~Agnieszka Sadura
„Nie potrafię wymienić jednego. Było ich tak wiele, że kilka zasługuje na mocne wyróżnienie, w szczególności Schoolboy Q w Progresji w 2016 roku. No, ogień totalny. Klimat, ludzie, kontakt z publiką – wszystko czego dusza zapragnie. Idąc dalej, to na pewno G-eazy w Warszawie również w 2016. Endless summer tour to było coś, czego nie mogę zapomnieć. Niestety jego następne powroty do naszego kraju w najmniejszym stopniu nie dorównywały temu pierwszemu. Travis Scott na KLF 2017 to był istny pogrom. Ledwo z życiem uszedłem, miazga. Na koniec Opener 2017 – mnóstwo artystów, których bardzo lubię, wielu ziomków, klimat taki, że zapamiętam to wydarzenie do końca życia”
~Kacper Durski
„Kuba Knap na Gardenaliach 2016. Były to piękne czasy, kiedy Knapiwo i Zetenwupy byli w Alkopoligamii. Na scenie oczywiście pojawili się wszyscy i grali numery Knapa i te wspólne. Najcięższe i najlepsze w tym koncercie było to, że dosłownie w momencie kiedy Kuba chwycił za mikrofon zaczął padać sążny deszcz. Większość obecnych skitrała się pod parasolami, drzewami itd., a pod sceną została tylko najtwardsza ekipa – nawijąjąca i hulająca wspólnie do końca występu.”
~Jarosław Brzezik