Okej, zakładam, że Białas jest już na tyle wpływowym artystą, że większość z Was zapoznała się z jego najnowszym singlem i najpewniej ma już na jego temat opinię. Ja również to zrobiłem, pierwszy raz w okolicach szóstej rano po zarwanej nocy, kilka kolejnych już po południu, z wypoczętym w jakimś stopniu umysłem.
Białas zrobił to, czego najbardziej nie lubię w ludziach, tak ogólnie. Wiecie, moje poglądy nie są jakoś superskrajne, jestem ogromnym przeciwnikiem zerojedynkowości. Dlatego też do wszystkich, umyślnych lub nie, prób polaryzacji społeczeństwa podchodzę bardzo sceptycznie. Nie sugeruję, że Białas miał to na celu, ale faktem jest, że od chwili wypuszczenia singla „Art-hop” scena rapowa wrze.
Po kolei. Raper swoim nowym singlem próbuje wprowadzić nowy gatunek bazujący na rapie. Bazujący, bo pozbawiony wszelkiej cenzury, przedstawiający w stu procentach jego poglądy. Parandowski napisał w jednym ze swoich tekstów (tak, tym przytoczonym na rozszerzonej z polaka w 2016), że literatura, a zatem i rap, którego tekst zalicza się do liryki, jako jedyna ze wszystkich gałęzi sztuki nie posiada żadnych ograniczeń co do tematu, jakiego porusza. W słowa możemy ubrać właściwie każde zagadnienie, a każdy aspekt życia, nawet najmniejszy, może stać się natchnieniem do powstania dzieła. I miał w tym stuprocentową rację, sam tego broniłem ćwicząc ostatnio wypracowania do matury. Niemniej jednak, paradoksalnie właśnie dlatego, że faktycznie jesteśmy w stanie napisać wszystko, każdy zlepek słów i liter o dowolnym sensie, to nie każdy możemy. Broni nam tego cenzura, ta dosłowna i ta mniej, ustanowiona przez społeczeństwo, które pewnych treści po prostu nie chce usłyszeć. Niektórych rzeczy nie wypada mówić. Ot.
Polski rap jest tego podejścia największą ofiarą. Tematycznie krąży właściwie od początku po tych samych, bezpiecznych zagadnieniach, nie angażując się zwykle w kwestie światopoglądowe głębiej niż krytyka organów ścigania, czy też mówiąc po ludzku, jebanie policji. Ostatnio zaczyna się to zmieniać. Raperzy chętniej zaczynają wyrażać swoje zdanie na kwestie dyskusyjne. Malik i jego seksistowskie InstaStories, Żabson w najnowszym singlu, nawiązania do absurdalności obecnych postępowań władzy w bardzo wielu gorących szesnastkach. Temat ten poruszał też Patryk Bryk w swoim tekście z zeszłego roku.
Właśnie tym ma być art-hop. Czymś, co nie jest hamowane przez żadną wyimaginowaną, pleksową ściankę, niepozwalającą nam po pewne rzeczy sięgnąć. Oczywiście, patrząc na oprawę muzyczną singla, należy też składać dłonie do oklasków widząc jak to założenie odnosi się do produkcji Lanka, ale najważniejszą częścią rapu zawsze pozostanie niestety tekst. Białas chce, żeby jego art-hop był sztuką. Prawdziwie nieskrępowaną, taką, w której może przekazać siebie.
No dobra, to już ustaliliśmy, połowa Solara/Białasa chce być wyzwolonym wizjonerem. I ja to nawet kupuję. Problem niestety jest z tym, czy takie coś naprawdę powinno mieć miejsce. Czy fakt, że społeczeństwo czegoś nie chce słyszeć nie jest aby wystarczającym powodem, by tego czegoś nie mówić? Czy to wyzwolenie artystyczne jest warte tego, że ludzie tą sztuką mogą się inspirować? Wolność słowa jest wspaniała, jednak obecne mainstreamowe gwiazdy mają bardzo duży wpływ na postrzeganie świata przez ich psychofanów. I tu już wchodzimy w moment, w którym musiałbym zadeklarować jasno swój pogląd na temat kwestii, jaką poruszył Białas, ale oszczędzę Wam tego. Faktem jest jednak, co zauważył już Koza, komentując nieszczęsną zwrotkę o homoseksualizmie słowami „Białas, zesrałeś się, wstawaj”, że liberalna część społeczeństwa z jednej strony powinna popierać swobodę wypowiedzi, z drugiej jednak pogląd wygłaszany przez rapera jest dla niej niewygodny.
Trzeba zaznaczyć, że założyciel SBM nie zastosował agresji, nie nawoływał do nienawiści. Zaakcentował bardzo wyraźnie, że jego postrzeganie osób homoseksualnych zmieniło się na przestrzeni lat, że dziś wciąż ich nie lubi, ale nie zachowuje się w stosunku do nich złośliwie lub niestosownie. I teraz należy sobie zadać pytanie, czy jest to pasywna agresja, ładnie nazwana homofobia, czy faktycznie zdrowy osąd, do którego ma w pełni prawo jako człowiek i artysta?
Nie postawię odpowiedzi na te pytania. Dlaczego? Ponieważ i tak połowa z Was się z nimi nie zgodzi, a druga połowa będzie się kłócić z tymi pierwszymi. Białas jako osoba o tak ugruntowanej pozycji na scenie i posłuchu wśród ludzi jednym singlem sprawił, że słuchacze rozbili się na dwa obozy. Podzielił społeczeństwo. Wywołał dyskusję, zmusił do refleksji ludzi, którzy być może nie do końca byli gotowi na taką formę ekspresji. Nie znam definicji sztuki, ale wydaje mi się, że właśnie poznałem definicję art-hopu.
cover photo: Michał Mazurek (IG: @mazurek_m)