fbpx

Analiza „PDPKŚ” Sariusa [W02]

W poprzedniej części Warsztatów przedstawiłem swoje postrzeganie rapowego rzemiosła. Zaproponowałem tam podział tego rodzaju ekspresji wokalnej na poszczególne części składowe i opisałem co według mnie się w nich zawiera. Dziś proponuję analizę jednego z ciekawszych kompozycyjnie numerów jakie wyszły w ostatnim roku. Mowa tu o tytułowym singlu z płyty Sariusa – „Pierwszy Dzień Po Końcu Świata

Sarius nauczył się wykorzystywać swój wokal do czegoś innego niż rap. Chłop wziął i zaczał śpiewać. Czy mu to wychodzi? Nie sposób zaprzeczyć mając na uwadze hitowego „Wikinga”, „Zalatanych” czy tanecznego „Wampira”. Cóż, w mojej opinii to zawsze jakiś rozwój, jednak dużo bardziej wolę agresywnego, szalonego Sariusa w klimacie I Żyli Krótko I Szczęśliwie lub tego bangerowego, z „WORKOUTu” czy „D.Y.H.Y”. Dlaczego więc wybrałem singiel z jego najbardziej zawodzonej (czy tam zawodzącej, idk) płyty? Ano dlatego, że mamy tu każdego po trochu. 

Rzeszów, Lukr (fot. Kacper Kwiecień, ig: @kacper_kwiecień_photo)

Numer można podzielić na trzy wyraźnie różniące się od siebie części: intro, zwrotkę i outro. 

Pierwszy etap to właśnie śpiew. Czy raczej podśpiewywanie, nucenie, bo nie ma miejsca na wokalne popisy, tu ma być klimatycznie i oszczędnie. Cała ta partia ma za zadanie jedynie zbudowanie napięcia przed dropem. Jeśli chodzi o tekst, zauważcie tutaj pewne lenistwo.

Pierwszy wers numeru:

„Mam serce skute lodem, ale ogień noszę cały czas przy sobie (przy sobie)”

Pomijając wartość merytoryczną wersu, widzimy aż cztery rymujące się słowa w jednym wersie (lodem-ogień-noszę-sobie). Nadaje to przyjemny dla ucha, płynny rytm. W drugim wersie mamy już:

„Nie ważne w którą stronę pójdę, z nikim nie jest tutaj mi po drodze (po drodze)”

W tym wersie rymują się już tylko dwa słowa (stronę-drodze), ewentualnie można podpiąć pod niedokładną dwójkę „skute lodem – którą stronę” co też utrzymuje pewien rytm. W trzecim i czwartym leci to:

„Jak liście spadły słowa, chwile przeżyliśmy już ostatnią wiosnę (te wiosnę)

W to co działo się później nie wierzyłem jeszcze mocniej”

Jak widać, tutaj raper nie miał już w ogóle siły dobudowywać struktury i po prostu dołożył zwyczajne, pojedyncze końcówki. No dobrze, nie bądźmy już tak skrupulatni, całość ma sens, nie są to zwykłe wersy-zapychacze. Wraz z trzecim wersem napięcie zaczyna narastać za sprawą wejścia bębnów w bicie. Chwilę przed dropem mamy jeszcze spitchowany „PIERWSZY DZIEŃ PO KOŃCU ŚWIATA” i następuje rozładowanie.

Łódź, Atlas Arena. (fot. Michał Mazurek, ig: @mazurek_m)

Zwrotka to już typowy Mariusz, ten szalony, agresywny, który nie mógł się zbytnio przebić za czasów Asfaltu. Mało jest w Polsce raperów, którzy umieją tak wpaść przyspieszeniem na trapowy podkład. Podobnie jak w pierwszej części mamy tu próbę nawtykania w wersie jak największej liczby pojedynczych rymów, tym razem do „zima”. Znów widać rozładowanie weny na kolejne sekwencje, bo od pierwszego do czwartego wersu mamy tych rymów kolejno 8, 4, 2, 1 (choć w którejś części opowiem jak w pierwszym zaliczyłbym nawet i 11). Może to trochę przerost formy nad treścią, bo na 30 sylab w pierwszym wersie aż 16(22) stanowią rymy do jednego słowa, przez co sens bywa ulotny. Niemniej może to usatysfakcjonować tych, którzy słuchają z kalkulatorem w ręce. Znamienne są tu też końcówki wersetów, które stanowią kolejne rymy (o mnie-ciągle etc.), a dodatkowo są odpowiednio wyróżnione wokalem i zwieńczone krótkim interwałem, pozwalającym wybrzmieć popisowym przeplatankom. Niezwykle skillsowe, prawdziwie wymagające i co najważniejsze – efektowne jak cholera.

Potem kolejne budowanie napięcia, już rapem, aż w końcu kolejny drop, a po nim outro, oparte na patencie znanym każdemu „hardbangerowemu” raperowi. WYSTAR CZYPO DZIELIĆ JAKĄ KOLWIEK WYPO WIEDŹPO DWIESY LABY, a potem kolejno te dwójki wykrzyczeć. Paluch „Mój kościół”, Sarius „WORKOUT”, Rich Brian „Dat $tick”, VBS & Przyłu „Dark”. Wykorzystań tego patentu było multum, tutaj sprawdza się tak samo dobrze jak gdzieś indziej. Takie refreny są łatwe do krzyczenia na koncertach, niezbyt trudne do napisania, wszak nie trzeba się nawet starać, żeby słowa były wykrzykiwane w tych samych dwójkach („GRZECHEM ODJE DENDO SIEDEM”). W kolejnych częściach będzie to często określane flow dwójkowym.

I to tyle, jeśli chodzi o ten numer. Sarius pokazał tutaj prawdziwy przekrój swoich umiejętności rapowych, na zaledwie dwuipółminutowym utworze. Jeśli potraficie wkręcić się w Warsztaty to na pewno podobnie do mnie najbardziej czekacie na album wypełnionym tym Sariusem ze zwrotki. I tego sobie życzmy. Widzimy się za tydzień

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.