fbpx

Dutchavelli pokazał jak rozliczać się z przeszłością – recenzja „Dutch From The 5th”

Dutchavelli bez wątpienia zalicza się do grona artystów, którzy wygrali 2020 rok w UK. Hitowe wyświetlenia, podbój playlist na streamingach i światowy rozgłos. Jeśli chociaż odrobinę siedzisz w zagranicznym rapie, to nie ma opcji by ksywa „dutchavelli” nic Ci nie mówiła. Jego debiutancki album to nie tylko hity, ale również ogromne ilości emocji i historii wyrwanych z bandyckiego świata, które upakowane zostały w szesnaście utworów. Jednocześnie stanowi podręcznikową przestrogę przed wchodzeniem do przestępczego bagna, z którego często jedyne wyjścia to oglądanie świata zza krat lub śmierć.

Świat przemocy i przestępstw

Chłód drillowych produkcji łączony jest z brzydotą brudu przestępczej rzeczywistości Dutcha. Nagromadzenie ciężkich barsów funduje bilet do świata, którego realia przeciętny słuchacz zna tylko z tekstów. Może to i lepiej, bo żeby odnaleźć się w takiej rzeczywistości trzeba mieć twardą psychikę i między innymi dlatego te opowieści tak przyciągają i imponują. Sprostujmy, żaden to dla mnie autorytet, ale dla dzieciaków wychowujących się w realiach, dajmy na to londyńskich, niebezpiecznych ulic, Dutch może być ogromną inspiracją i muzycznym idolem aka stróżem, który pokazuje im jaka ścieżka prowadzi do zguby. Przypomina o tym w utworze „Preparation”, który jest jak pamiętnik zza krat więzienia. Pamiętnik przepełniony tęsknotą za bliską osobą, ale również wyrzutami sumienia, które pomagają dojść do rozliczenia swoich błędów. Ciężar emocji chwyta za serce. Tym bardziej w momencie, w którym słuchacz dostrzega rapera mającego świadomość swojej natury będącej obciążeniem dla bliskich.

„Never Really Mine” to dobry reminder, że bycie byłym przestępcą z ulicy nie pozbawia uczuć, a przynajmniej nie pozbawia całkowicie. Zdaje się, że jest najlżejszym utworem z płyty, a jednocześnie tekst i emocje Dutcha mają potencjał, by przy odpowiedniej produkcji zrobić z niego wyciskacz łez mówiący o nieudanym związku. Nie są to brzmienia, które Dutchavelliemu przyniosły największy rozgłos i odbiegają od drillowej konwencji jego twórczości, natomiast ukazują go jako człowieka z innej strony, a także poszerzają perspektywę obrazu tego albumu. Co innego „Kaka” ze wspaniałym i melodyjnym, gitarowym riffem i hitowe „Bando Diaries”, gdzie uświadczamy już dużo większej ilości agresji i wersów jak: „As a kid, no, I never liked goin’ to school/Fell in love with money and guns/The war with the other side can’t get squashed/’Til all of them drop, the beef ain’t done”. To wizytówka Dutcha, która dumnie prezentuje się na samym szczycie rapowej góry. 

Perfekcyjny dobór gości

Dla jego kariery kluczowe znaczenie miał dobór featuringów. Odbiega on od przypadku i chęci zagarnięcia jedynie większej ilości wyświetleń i odcinania kuponów. Świadczy o tym udział M1llionz w utworze „Cool With Me”, który w tym momencie jest najchętniej słuchanym trackiem Dutcha. Charakterystyczny chłód jego opowieści kontrastuje ze stylistyką gościa i akcentem prosto z Birmingham, wypluwającym wersy „Seen cats marching through the town, holding magazines like they’re having a protest/My probation pissed with me cah I got bagged again, I ain’t making progress” na lekko połamanym, kontrastującym z nawijką Dutcha flow. Takich dwóch raperów uzupełnionych mainstreamową produkcją to aktualnie recepta na sukces, tym bardziej, kiedy zobaczymy jaką falą popularyzacji cieszy się UK Drill na całym świecie. 

Po pierwszym odsłuchu krążka czułem ogromny niedosyt, który na szczęście niwelowany był przez każdy kolejny. Umówmy się – jeśli nie miałeś większej styczności z jego postacią, to spodziewasz się krążka ułożonego z bangerów na hitowych produkcjach, które ponownie spisane są catchy linijkami dla angielskich odbiorców Dutcha. Jeśli tego też oczekujesz, to możesz odczuć zawód. Rekompensata następuje gdy przy odsłuchu zaskoczą emocjonalne teksty i przykują uwagę na tyle, że przez Twoją głowę zaczyna przechodzić współczucie, satysfakcja, podziw, ale również poczucie, że sam odpływasz w ten literacki świat „Dutcha”, który oparty został o rzeczywistość z angielskich ulic. Jako fan UK Drillu uwielbiam być obserwatorem tej miejskiej dżungli, ale jednocześnie jej brutalność uderza mnie na tyle, żeby wywoływać mocno skrajne emocje. Lubię albumy, które szokują, zaskakują i są nieprzewidywalne. To właśnie dlatego ten krążek trafił do mnie w tak silny sposób.

„Zero Zero” zwieńcza te dzieło, podkreślając jego uczuciowy i szczery charakter. Dutch From The 5th to nie tylko album, to pamiętnik z życia człowieka uwikłanego w przestępczy świat. Liryka i odnalezienie jej emocji jest kluczem do zrozumienia tego krążka. Potencjalnie bangerowe single zmieniają wydźwięk, kiedy odnajdziemy szczere sedno utworów. Jedna z najcięższych emocjonalnie płyt, w której raper pokazuje jak mocno rozlicza się z przeszłością, a jednocześnie nie żałuje, tylko udziela rady odbiorcom i czuć u niego głód innego życia.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.