W ostatniej części omawiałem ad-liby, jednak głównie na przykładzie amerykańskich raperów. Wypadałoby więc wziąć dziś na Warsztat numer co najmniej zawierający przykład takich zabiegów.
Zastanawiałem się nad Bedoesem i jego tytułowym OZDS z fenomenalnym „GANDZIAAAAAAA”, ale tam lecą tylko co chwile nieregularne, przerywane triplety i kilka fajnych zabiegów wokalnych, więc tak naprawdę nie byłoby o czym pisać. Bardzo ciekawy pod względem ad-libów jest również numer Hodaka o nazwie Intro, który polecam wam sprawdzić, najlepiej na słuchawkach, by wyłapać wszystkie backgroundowe wtrącenia, które sprawiają wrażenie nieco bogatszych, niż zwyczajne „wooh” i „yee”, jakie możemy zauważyć nagminnie chociażby u Young Igiego. Tam też nie ma jednak wiele więcej niż genialny drop na drugi wers po wjeździe trójkowym flow. Potem myślałem nad Żabsonowym Floydem Mayweatherem. Aż zdziwiłem się, kiedy okazało się, że jeden z najlepszych bangerów tamtego roku leci przez cały numer (!) z wyjątkiem refrenu na jednym flow i to nawet nie tym najchwytliwszym.
Potem przeszedłem do drugiego ulubionego singla i tu już znalazłem coś dla siebie. Żabson „Elegancko” z gościnnym udziałem czeskiego trapera Yzomandiasa to typowa dla Frogsona braggowa przewózka. Nie wiem, czy zrobił to specjalnie, czy nie, ale zastosował tutaj dosyć ciekawą tendencję w kolejnych zwrotkach. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że Żaba nie jest zbyt kreatywny w zmianach flow. Jeśli już uczepi się jednego, potrafi lecieć nim przez całą zwrotkę albo i, jak już wspomnieliśmy, cały numer. W mojej recenzji Internaziomala wspominałem, że opanowane ma wszystkie, najpopularniejsze sposoby ujeżdżania bitu i jest to faktem niezmiennym. Jego eksperymenty zwykle polegały na doborze podkładów lub coraz dalszym przekręcaniu suwaka odpowiedzialnego za modulację głosu.
W utworze „Elegancko” mamy po trzy zwrotki każdego z performerów. Nie będę pisał o Yzomandiasie, choć bardzo polubiłem jego twórczość po tym występie. Skupmy się na Żabsonie, gdyż na jego przykładzie można wyłożyć nieco rapowej rytmiki. Pierwsza strofa, wedle tego co napisałem wyżej, w całości opiera się na jednym sposobie dukania sylab.
Wjeżdżam tuna ele gancko (ta) zmoją dele gacją (ta)
Podzieliłem od razu werset, byście mogli zauważyć jego konstrukcję. Każda spacja oddziela kolejne „uderzenie”, ale mówimy o tym uderzeniu na podstawie którego liczymy beats per minute, czyli słynne BPM. Jest to nic innego jak ilość kiwnięć głową w rytm muzyki, o ile macie na tyle wyczucia rytmu. W tej konkretnej produkcji mamy takich „kiwnięć” około 130 na minutę. W takim tempie właśnie Żabson wypowiada kolejne dwójki lub wrzuca ad-lib. Między jednym a drugim werblem, wliczając sam bęben (choć raczej nazwałbym to clapem, ale przyjmijmy zwyczajowo, że wers kończy się werblem), takich slotów mamy cztery, powyższy wers więc zajmuje dwa werble. Tę konstrukcję poznaliśmy już właściwie w drugim warsztacie przy okazji outra Sariusa.
Przeskoczmy sobie do zwrotki trzeciej, gdzie wersy wyglądają już tak:
Żebyrobić ruchyniemu szęśmigaćwkra wacie (nie)
Tutaj mamy tyle samo sylab ile w powyższym przykładzie, jednak różnica jest w tempie wypluwania wyrazów. Poprzednio osiem części składowych zajmowało miejsce dwóch wybrzmień werbla, ta przytoczona teraz mieści się w jednym. Tempo jest dwukrotnie wyższe niż poprzednio, przez co w miejsce, gdzie wcześniej trafiało osiem sylab, teraz mieści się szesnaście. Bardziej podręcznikowego przykładu dla terminu „doubletempo” nie znajdę. W ostatniej czwórce brakuje dwóch sylab, przez co mamy miejsce na jednosylabowy ad-lib.
Zaburzyłem trochę kolejność zwrotek, dlatego musimy wrócić do tej drugiej. Tutaj linijki zbudowano:
Ludziechcą nauczać mniejakmam żyć_ alejuż trochęza późno (toolate)
Nic innego jak klasyczny triplet. Wers zajmuje dwa werble przy pierwszym z nich urywa się na „raz”, przy drugim na „dwa”, z wykorzystaniem interwału dla ad-libu. Gdyby wers był pozbawiony przerw i ciągnięty przez całość, ilość sylab przypadających na jedno uderzenie wynosiłaby dwanaście. Stanowi to dokładnie 1,5 ilości w zwrotce pierwszej, taki sam jest więc „mnożnik” tempa.
Reasumując, Żabson w każdej ze swoich zwrotek przyspiesza, że tak to ujmę o jedną sylabę na „kiwnięcie”, ten angielski „beat”, tłumaczony jako „takt”. Otrzymujemy więc:
- 1 zwrotka – 8 sylab na werbel, flow „dwójkowe”
- 2 zwrotka – 12 sylab na werbel, triplet flow
- 3 zwrotka – 16 sylab na werbel, doubletempo flow
Może nie jest to wielce trudne, bo tak naprawdę wymaga dosłownie opanowania trzech najłatwiejszych podziałek rytmicznych, ale stanowiło idealny przykład, by wyłożyć podstawowe, trapowe flows. Dodatkowo można zaobserwować, w których momentach występują ad liby oraz jak zostaje dla nich zrobione miejsce. Jak widać, Żabson to traper wręcz podręcznikowy.