Damian Janiec: Co się zmieniło od “Linii Lotniczych”?
Duchu: Prywatnie, całe 5 lat mojego życia, wyszedłby z tego podcast jakbyśmy zaczęli wchodzić w szczegóły. Jeśli zaś chodzi o wyświetlenia, markę Linii Lotniczych i moją rapową karierę to jedna, wielka sinusoida. Było pięknie i było najgorzej.
DJ: A jak to się zaczęło u Ciebie, bo chyba nawet jeszcze wcześniej[a] niż Linie?
Duchu: Pomijając konkurs Wdowy w 2010, o którym już wielokrotnie mówiłem, jest coś takiego o czym mogę wspomnieć. Przed Liniami Lotniczymi do Manchesteru na swój koncert przylecieli: Joda, Huczu i Gedz. Podczas tego eventu poznałem Janusza Janero, który przyleciał z nimi. Później przedstawił moje dwa kawałki ludziom z Urban City. Spodobały im się, ludzie zaczęli się mną interesować. Wróciłem do Polski, nagraliśmy klipy do „Oszalej” i „Offline” i dopiero wtedy zacząłem kończyć Linie lotnicze z PTK. Jeśli to czytacie, pozdrawiam wszystkich serdecznie.
DJ: To nie jest tak, że oczekiwania słuchaczy po “Liniach” były większe niż twoje?
Duchu: Wydając Linie Lotnicze nie spodziewałem się, że spotka się on z takim odbiorem, że ludzie będą mówili o niej: „biały kruk”. Po Młodych Wilkach i po całej akcji z Legendą nie spodziewałem się, że tak szybko o mnie zapomną, ale cóż, taki już ten biznes rozrywkowy.
DJ: Twoja muzyka cały czas idzie do przodu, twój warsztat się powiększa, ale jednak nie wpisuje się w trendy panujące na rynku. Jak to wygląda z twojej perspektywy?
Duchu: Często o tym rozmawiamy z przyjaciółmi. Nagrywając Linie Lotnicze chciałem spłacić dług dla rapgry; koncepcyjna płyta z jednym producentem, na oldschoolowych bitach. Pisałem ją trzy lata. Powstało na nią 90 próbek mp3 – refrenów, zwrotek itd.
Potem miałem gotową calutką płytę kiedy przystępowałem do Młodych Wilków. ALE, po zderzeniu z takimi osobistościami jak Smolasty, Reto, Bedoes i reszta chłopaków zmieniło się diametralnie moje podejście. Nagle zderzasz się z dziewięcioma innymi światami. Co by o nich nie pisać, to są zajebiści raperzy i każdy z nich ma inny lot.
Wróciłem do domu, przesłuchałem swoją płytę i stwierdziłem, że Legenda musi totalnie inaczej wyglądać. Nie po to, żeby podążać za trendami, tylko dlatego, bo uznałem, że jestem za bardzo zamknięty w swojej stylówie i żeby się rozwinąć muszę trochę pokombinować. Według mnie wyszło mi to na dobre.
DJ: Wróciłeś do UK – o tym opowiadasz na nowej płycie?
Duchu: Mój tatko mi ostatnio powiedział, że jeszcze nigdy nie otwierałem się tak emocjonalnie na żadnym albumie. Płyta jest osobista, o poszukiwaniu i znajdowaniu nowego ja, ale też nie brakuje kilku luźnych kawałków. Mam nadzieję, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.
A jeśli chodzi o tytuł – jakoś w praniu wyszło, że 03:00, bo trzecia płyta, bo godzina duchów i jeszcze jeden koncept, który przedstawię w okolicach premiery, chyba najciekawszy, a na pewno jeszcze nikt tego nie zrobił.
DJ: Z twoich słów wynika, że album klimatycznie będzie spięty klamrą różnorakich emocji, które towarzyszyły ci po powrocie do UK. W takim razie słuchacz może sobie pomyśleć, że album będzie zupełnie inny niż Linie. co sądzisz na ten temat?
Duchu: Nie wiem, ja nigdy nie odbiorę płyty tak jak mój słuchacz. Połowę albumu napisałem jeszcze w Polsce. Nie siliłem się jakoś na nieprawdziwe poprawki i przepisywanie tekstów „pod Anglię”, więc lirycznie to będzie znowu wypadkowa siedzenia tu i tu. Ponadto, zrobiłem prawie wszystkie bity sam i pierwszy raz nawet w dźwiękach starałem się upłynnić wszystkie emocje.
DJ: Prawie wszystkie? Kogo usłyszymy na produkcjach oprócz Ciebie?
Duchu: Tylko jednego producenta. Jest mało znany, aczkolwiek bardzo perspektywiczny. Zamknął ostatnio numery ze Zbukiem, Procentee, pracuje z Eripe, Oxonem, KPSNem, Donem i jeszcze z kimś na pewno. Wkrótce będzie o nim głośno.
DJ: A wokalnie kto się udzielił, oprócz Kaietanovicha?
Duchu: Nie chciałbym na razie nic zdradzać, będę powoli odsłaniał karty.
DJ: Wydajesz piąty projekt w swojej karierze. Gdybyś sobie wyobraził oś czasu, w jakim punkcie swojej drogi jesteś?
Duchu: Gdzieś na początku. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł przestać robić muzykę. Kocham ją, jest moją ogromną pasją i świetnym pomysłem na spełnianie wolnego czasu. Może kiedyś mi odwali i jako czterdziestolatek będę nagrywać z muzykami jazz, planem na najbliższe lata są rap i r&b.
DJ: Czyli są plany na następne projekty?
Duchu: Ja już piszę nowe kawałki, warstwa liryczna 03:00 jest gotowa. Znowu nagrałem długą płytę, teraz pozwolę sobie na krótszą formę, żeby o wiele częściej można mnie było usłyszeć. Ponadto, mam możliwość rozwinięcia Linii Lotniczych. Jestem umówiony na pomoc w wydaniu kilku ciekawych i oryginalnych artystów.
DJ: Czym są Linie Lotnicze?
Duchu: Mój szyld, moja stajnia i moje małe perspektywiczne stworzenie, które powoli kiełkuje w coś znacznie większego ode mnie i moich ludzi.
DJ: Ludzi takich jak…?
Duchu: Jak Soulgang – chłopaki sprawnie obracają moją dystrybucją i wyręczają mnie w sprawach wysyłkowych, pozdrawiam serdecznie. Jak Foxs, jak Domir z którymi gram ostatnio koncerty. Jak wszyscy zaangażowani i wspierający naszą muzykę, i finansowo, i werbalnie.
DJ: Więc ma to szanse przerodzić się w wytwórnię?
Duchu: To moje wielkie marzenie od wielu lat. Myślę, że mam na tyle doświadczenia i kontaktów, że mogę pomóc kilku chłopakom w ogarnięciu spraw wydawniczych, szczególnie po tym ile się nauczyłem przy wypuszczaniu tej felernej Legendy.
DJ: Czyli czego się nauczyłeś?
Duchu: Odpowiedzialności za własne błędy. Dzisiaj, ochłonąwszy, całą winę biorę na siebie.
Była sytuacja z otwartymi miksami – w środku prac, już po ogłoszeniu preorderu, musiałem znaleźć sobie inną osobę do miksu i masteringu. Oczywiście na początku podbiłem do najlepszych zawodników i, po usłyszeniu wycen, rezygnowałem. Potem pisałem do słabszych zawodników i nie byłem zadowolony. Któregoś pięknego dnia, Domir wziął mnie do samochodu i namówił, żebym przypomniał sobie jak to się robi samemu, jestem w końcu po szkole muzycznej, potem poszło z górki.
Była też sprawa strony internetowej Linie Lotnicze, której do dzisiaj nie ma, a ja do dzisiaj nie dostałem z powrotem pieniędzy które z góry zapłaciłem.
Przed wydaniem płyty zwróciłem hajs każdemu, kto ją zakupił i nie był cierpliwy. Już po wydaniu były indywidualne sytuacje ze strony poczty polskiej, wiele nieprzyjemnych komentarzy pod moim adresem.
To wszystko bardzo długo trwało i to co mogło pójść nie tak, mam już za sobą. Teraz trzeba myśleć o przyszłości. Tym razem puszczę informacje o preorderze dopiero trzymając płytę w ręku, ponadto samą dystrybucją płyty do słuchaczy nie zajmę się sam, jak już wyżej wspomniałem.
DJ: Rozumiem. Teraz z innej beczki – Masz jakieś plany koncertowe po wydaniu 03:00? „Wrócisz” do Polski?
Duchu: Jeśli będzie na tyle zainteresowania moją osobą, żeby zrobić małą trasę, to jasne. Może sami rozkręcimy jakieś eventy w Gdańsku, Warszawie. Kto wie. Za wcześnie by o tym mówić.
DJ: Wychodzi na to, że służy ci Anglia. Będąc w Polsce chyba było ciężej realnie myśleć o tak wielu planach i inicjatywach.
Duchu: Wbrew temu co mówią, w Polsce można zarabiać normalne pieniądze i ja teraz temu nie zaprzeczę, ale tak – mam takie klapki na oczach, że za granicą o wiele łatwiej się odkłada i tworzy sobie te środki do celu.
DJ: A masz jakiś obrany cel, finalny punkt swojej działalności?
Duchu: Nie na ten moment. Znowu mam taki feeling, że wszystko jest możliwe jak tylko będę cierpliwy i konsekwentny w działaniach.
DJ: W takim razie życzę ci cierpliwości, konsekwencji i szczęścia we wszystkich swoich przedsięwzięciach. Dzięki za rozmowę!
Duchu: Same wzajemności Damianie, dzięki!