Album Zethy to jeden z niewielu w 2021 roku, na który czekałem. Reprezentant Chillwagonu wiele razy udowadniał, że dobrze odnajduje się w technicznej nawijce. Jest znany z mocnych wersów z pazurem. Album z Qrym, numery z Żabsonem, a tym bardziej zwrotki w Chillwagonie zostały bardzo dobrze przyjęte przez słuchaczy. Oczekiwania były spore. Czy udało się je spełnić?
Historia przedstawiona w dobry sposób
Spodobał mi się sposób, w jaki Zetha podszedł do tego albumu. Tytuł Bohaterowie Podwórek wskazywał na płytę, która będzie przepełniona tematami związanymi z dzieciństwem i z ciężkimi chwilami. Można było się spodziewać kolejnego albumu, w którym artysta będzie się użalał nad tym, jakie jego dzieciństwo było tragiczne, ale dał sobie radę i jest, gdzie jest. Takich historii polski rap widział już wiele. ZetHa dosadnie przedstawił słuchaczom jak było, bez dorabiania do tego zbędnej ideologii. Nie rozczulał się nad motywami w utworach, tylko z dużą pewnością siebie ubrał uliczne motywy w wersy. Trochę mi tego brakowało
Mimo, że Zetha przedstawił się w delikatnie inny sposób, nie zmienia to faktu, że ta płyta jest generyczna. Dziesiątki razy mogliśmy słuchać tracków o podwórku, ziomalach, ciężkim okresie. To nic odkrywczego. Część linijek brzmi, jakby wyszła z generatora wersów. Dlatego odmienne przedstawienie tych motywów ratuje ten album.
Techniczny rap z pazurem
Bardzo spodobały mi się teksty bez ogródek. Żyjemy w czasach, gdy raperzy boją się nagrywać dissy, uważają na słowa w tekstach, bo fani o innych poglądach oburzą się i odejdą. „Ten grubas przy tobie byku to jest anorektyk” — jakby Bedoes nagrał taki wers, to przez kolejne dwa miesiące by się z tego tłumaczył i namawiał młodzież do samoakceptacji. Choć oczywiście są to inne liczby, inny fanbase.
Nauka nie poszła w las
Przebywanie z takimi postaciami jak Borixon czy Żabson wpłynęło na twórczość Zethy. Kielczanin znalazł balans pomiędzy inspirowaniem się twórczością starszych kolegów, a kopiowaniem ich rozwiązań. Podczas odsłuchu nie raz usłyszycie zapożyczone flow, ale nie brzmi to jak kopia kolegów, co w tym roku już się zdarzało. Dziwi mnie fakt, że na debiutanckim albumie Zethy nie znalazł się ani Borycki, ani Żaba. Raper sam wspominał, że bez nich nie wyobraża swojej kariery, więc mogliśmy spodziewać się ich zwrotek. Dostaliśmy za to gościnne występy Olszy i Reto. Pierwszy z nich lepiej zaprezentował się w gości niż na swoim własnym albumie. Tekst i flow pasowały do zamysłu Zethy, wszystko ze sobą bardzo dobrze grało. Drugi gość zdecydowanie dał słabszy performance. Reto strasznie zamulił i spowolnił track, bo po lecącym bardzo szybko i energicznie Zecie nadzialiśmy się na zwrotkę Reto niczym bolid F1 na słup. Wolna, trapowa gościnka, która nie pasowała do całości utworu.
„Ta płyta będzie monotonna”
Przed premiera krążka spotkałem się z takimi komentarzami. Odpowiedź jest tylko jedna: „Otóż nie tym razem”. Słuchacze spodziewali się monotonnej nawijki, gdzie każdy utwór będzie zrobiony na jedno kopyto. Rap bez storytellingów i ballad. Zetha natomiast przygotował dla nas techniczne intro, utwór z zaśpiewem („Ból”), trapowe „Ups, ups”, taneczne „Jakbym”. Podoba mi się przelot przez różne style. Zetha spakowal w 10 tracków wszystko, czego potrzeba debiutanckiemu albumowi, który pokaże publiczności w jakich stylach się obracasz i da jej różnorodne tracki. Koncertowe hymny, wakacyjne hity, utwory do rozkminy.
Z pewnością to nie jest płyta roku
Spodziewałem się czegoś więcej. Miałem nadzieje na to, że wyróżni się wśród albumów 2021 roku, niestety tak się nie stało. Jej głównym problemem jest generyczność. Oczywiście, mamy przelot przez różne podgatunki rapu, ale grubo ponad połowa raperów w tym kraju nawija o podwórkach, ziole i ziomalach. Ta płyta jest dobra. Po prostu. Bohaterowie podwórek nie wpłyną na twój gust, to nie będzie muzyczna rewolucja w twoim życiu. Płyta jak jedna z wielu. Nie zmienia to faktu, że jest naprawdę solidnym materiałem.
„9”
P.S.: Do zamówień preorderowych została dorzucona epka 9. Znalazły się na niej dotychczasowe single Zethy. Naprawdę dobry zestaw tracków, którym nie można niczego zarzucić, tak jak Bohaterom Podwórek. Oczywiście wciąż to nie jest płyta roku, aby taki tytuł uzyskać trzeba zrobić coś więcej, czymś się wyznaczyć, przekroczyć kolejne granice — wiadomo. Dziewiątka to bardzo dobry projekt, który zostanie ze mną na dłużej.