Światełko w tunelu
Powiedzmy sobie szczerze — 2020 rok nie należał do najlepszych pod względem premier albumów muzycznych w USA. Nie ma co się dziwić, epidemia spowodowała, że największe festiwale muzyczne oraz trasy koncertowe (będące głównym źródłem zarobku muzyków) musiały zostać przełożone. Jednak 2021 zdaje się być przełamaniem ze strony najsławniejszych ksywek i nazwisk zza oceanu. Oto moja topka albumów, które prawdopodobne pojawią się w tym roku.
Travis Scott — Utopia
Tego Pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Każdy chociaż raz słyszał „SICKO MODE”, „HIGHEST IN THE ROOM”, czy „goosebumps”. Travis przechodzi teraz największy boom na swoją twórczość po ogromnym sukcesie ASTROWORLD. La Flame zaskakiwał nowym brzmieniem z każdą premierą albumów. To co teraz przedstawia słuchaczom jest bardzo obiecujące. Głośna produkcja „FRANCHISE” i niestandardowe gościnne wspólprace, jak przykładowo z ROSALIĄ na „TKN” świadczą o tym, że znowu próbuje zaprezentować coś, czego nie słyszał nikt w mainstreamie.
Kendrick Lamar — (???)
Kendrick Lamar przez wielu został okrzyknięty najważniejszym artystą naszej generacji. Genialne teksty opisujące problemy amerykańskiego społeczeństwa, a także wspomnienia z młodości w Compton — to czynniki powodujące, że jego dyskografia jest świętym Graalem w środowisku rapowym. Po DAMN. ludzie spekulowali, że Kendrick nie da rady podnieść swojej poprzeczki, więc ukrył się przed światem zewnętrznym tworząc nową muzykę. Kilka miesięcy temu do Internetu trafiły nowe i świetnie brzmiące utwory, które miały się znaleźć na nowym projekcie, a w dodatku przyłapany został na nagrywaniu teledysku. Gdyby nie pandemia prawdopodobnie otrzymalibyśmy już nowy album — póki co zostało nam jednak czekać na „nowego 2paca”, jak niektórzy go nazywają.
Frank Ocean — (???)
Człowiek zagadka, który pojawia się w internecie parę razy w ciągu 4 lat. Po ogromnym sukcesie debiutanckiego albumu channel ORANGE oraz niespodziewanymi ENDLESS i Blonde ludzie okrzyknęli Franka Oceana kolejnym geniuszem muzyki. Po premierze Blonde Frank znowu zniknął na bardzo długi czas. Sam nie spodziewałem się, że wróci on do tworzenia muzyki, jednak pojawiła się na to szansa wraz z premierą „DHL” i „In My Room”, na których okładkach można znaleźć tracklistę projektu zapisaną w postaci uchwyconych póz artysty. W dodatku Ocean został wybrany głównum head-linerem Coachelii 2020, ale z wiadomych przyczyn do tego występu nie doszło. Fani czuli, że projekt znajduje się tuż za rogiem (sprzedaż winyli z nieopublikowanymi singlami, premiera dwóch kolejnych utworów), gdy nagle internet obiegła wiadomość o tragicznej śmierci brata Franka, która najprawdopodobniej jest przyczyną przełożenia daty premiery LP. Niestety, po nowym projekcie zostały tylko znaki zapytania.
Kanye West — Donda
Kanye, Kanye, Kanye. Artysta, który kompletnie zdominował scenę rapu na całym świecie, i o którym zawsze jest głośno. Kandydowanie na prezydenta USA, założenie własnego chóru kościelnego Sunday Service, niepokojące tweety spowodowane chorobą dwubiegunową i — co najważniejsze dla fanów jego muzyki — ogłoszenie nowego projektu: Donda. Po bardzo średnim JESUS IS KING ludzie nabrali nadziei, że Ye wróci do swoich korzeni. Premiera „Wash Us In The Blood” spowodowała jeszcze większy hype na nadchodzący album. W dodatku raper na Twitterze przedstawił listę utworów mających pojawić się na płycie (między innymi dla mnie najważniejszy „Hurricane”). Nadchodzi 24 lipca i… nic. Jak to u Kanyego, publikacja projektu nie nadeszła. Cały czas dochodzą do nas informacje, że Ye był widziany podczas nagrywania teledysku, podczas produkcji z wieloma artystami. Co z tego, skoro Kanye to Kanye — wrzuci jak będzie miał ochotę.
BROCKHAMPTON — ROADRUNNER
Od postu na forum fanów Kanyego na temat stworzenia ekipy rapowej do wejścia w mainstream z niesamowitym stylem. Trylogia SATURATION to jedne z najlepszych projektów eksperymentalnego hip-hopu mieszanego z RnB, a chłopaki wciąż wyciągają swoje asy z rękawów. Nowy mixtape miał ukazać się w poprzednie wakacje, jednak znów — anulowanie trasy koncertowej spowodowało, że musimy poczekać jeszcze trochę. Niemniej, kawałki takie jak „N.S.T”, „things can’t stay the same” i „M.O.B” dodadzą świeżości w ich dyskografii.
A$AP ROCKY — ALL $MILES
Wiele osób zarzuca Rockyemu, że od śmierci Yam$a AT.LONG.LAST.A$AP jest ostatnim dobrym projektem w jego dyskografii. Jednak ostanie featy, jak np. u slowthaia, zleakowany kawałek z Pop Smoke’iem, czy ekskluzywny utwór dla gry Cyberpunk 2077 pokazują, że Flacko jest w stanie powrócić do formy z 2016 roku i ponownie zachwycić świat swoją błyskotliwą nawijką, oplecioną genialną produkcją, jakiej jeszcze nie było dane nam usłyszeć.
Lana Del Rey — Chemtrails over the Country Club
Starsze projekty Lany nie były dla mnie zachwycające. Jednak po Normann Fucking Rockwell! Lana w końcu odkryła swoje najlepsze strony w tworzeniu tekstów i zabawy z wokalem. Do dzisiaj katuję „Doin’ Time” i „Happiness is a butterfly”. Nadciągający album będzie bogaty we wszelakie gościnki, a single zapowiadające projekt brzmią genialnie!
Billie Eilish — Therefore I Am
To co mogła wygrać Billie w tamtym roku, to wygrała. O tej 19-letniej artystce trąbiły wszystkie portale społecznościowe i media. Jest obdarzona niesamowitym wokalem, którym potrafi wprowadzić słuchacza w inny wymiar. Dodajmy jeszcze do tego produkcję i pomoc swojego starszego brata Finneasa, a otrzymamy wybuchową mieszankę. Eilish już opublikowała 3 utwory, które jak sama potwierdziła — nie są tylko singlami, a zapowiedzią czegoś wielkiego, nowego i niespotykanego. Sam tak uważam, a po Therefore I Am jestem pewny, że persona tej dziewczyny nie zniknie przez bardzo długi czas.
Denzel Curry — Melt My Eyez, See Your Future
O tym projekcie wiemy bardzo mało. Sam Denzel oznajmił fanom, że zbliża się do zakończenia kariery. Pomimo niesamowitej techniki, umiejętności zabawy rymami i charyzmy Denzel jest słabo rozpoznawalny na scenie światowego rapu. To może się jednak zmienić, jeśli wszystkie gościnki przedstawione przez niego na swoich socialach ukażą się na jego przyszłych dziełach. Kombinacja Denzela z Wu-Tang Clanem brzmi świetnie! Oby następny projekt okazał się tym przełomowym, a Curry wszedł w główny nurt rapu z należnym mu przytupem.