fbpx

Jednostronna wymiana zdań – KANYE WEST vs UNIVERSAL MUSIC

Wytwórnie muzyczne nie przepadają za Kanye, a on nie przepada za nimi. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak wiele dla współczesnego przemysłu hip-hopowego zrobił Yeezy. Nie jest on tylko świetnym raperem, ale również znanym biznesmenem. Wydaje się być człowiekiem biznesu, który nieprzerwanie dąży do osiągnięcia postawionego mu celu. Przynajmniej tak mogło wydawać się przez ostatnie lata. Obecnie media niezbyt często przedstawiają postać Kanye w pozytywnym świetle, a jego „wybryki” tłumaczone są chorobą dwubiegunową. W ciągu ostatnich miesięcy ogłosił on swój start w wyborach prezydenckich, umieszczał przedziwne wpisy na Twitterze, zaś dosłownie kilka dni temu poinformował społeczność o zamiarze wykupienia giganta wśród wytwórni płytowych – Universal Music.

„Ale jak to? Kanye nie posiada własnej wytwórni?”

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do wczesnych lat XXI wieku. W tamtym okresie raper pochodzący z Atlanty dopiero budował swoją pozycję w branży, więc kiedy na horyzoncie pojawiło się widmo nadchodzącego kontraktu, artysta zdecydował się podpisać umowę. Wytwórnią, która wyhaczyła Yeezy’ego było Roc-a-Fella Records. Bardziej obeznani w sprawie czytelnicy z pewnością zauważyli pewną zależność. Pierwsza wytwórnia Kanye’go dystrybuowana jest przez Def Jam Recordings, natomiast Def Jam należy do grupy Universal. Tak się złożyło, że pierwsze pięć projektów z dyskografii rapera zostało rozpowszechnione dzięki spółkom wchodzącym w skład UMG. Kolejne dwa albumy („Yeezus” oraz „The Life of Pablo”) rozdzielono między wspomniane wyżej przedsiębiorstwo i działalność firmy GOOD Music należącej do rapera („GOOD” oznacza „Getting Out Our Dreams”). W tym miejscu należy zaznaczyć, że zdecydowana większość zysków z płyty zasiliła konta Universal. Dopiero „Ye” w całości dystrybuowane było przez firmę Kanye’go. Aczkolwiek nie do końca, gdyż GOOD od początków swojego istnienia podporządkowana jest Def Jamowi…

Czternaście lat spędzonych w „łańcuchach” ogromnych korporacji. Tak twierdzi przynajmniej bohater dzisiejszego artykułu. Teraz Kanye pragnie, aby wynagrodzono mu te stracone lata. W styczniu ubiegłego roku złożył on dwa pozwy przeciwko wytwórniom. Tym samym chce uwolnić się od prawniczych umów, układów. Akt oskarżenia natychmiast oddalono, został opisany jako „prawie całkowicie oddalony”. Dodatkowo istnieje zapis Sądu Najwyższego w Los Angeles, mówiący nieco więcej o zawartych w pozwie zarzutach: „Istnieje obecnie spór między Powodami a Pozwanym dotyczący wzajemnych praw i obowiązków stron wynikających z Kontraktu i Rozszerzeń”.

„Nie jestem w stanie wojny”

Przyjrzyjmy się wszystkiemu bliżej, od strony prawnej. Każda umowa nagraniowa składa się z trzech kluczowych elementów: kto jest właścicielem praw autorskich do nagrań, jaka jest stawka tantiem (procent przychodów ze sprzedaży zapłacony artyście) oraz ile wynoszą „zaliczki” (pieniądze wypłacone artyście przed ukończeniem albumu, w oczekiwaniu na tantiemy). Kanye został pierwotnie podpisany w 2002 roku, ale nie wiemy, co mówił ten kontrakt. Został zastąpiony w 2005 roku nowym kontraktem między nim a RAF, po ogromnym sukcesie jego debiutanckiego albumu „College Dropout”. Jednym z zapisów, które się pojawiły w umowie, są dożywotnie prawa do wszystkich utwór znajdujących się na projekcie. W zamian Kanye otrzymał kwotę w wysokości od 650 000 do 3,5 miliona dolarów za płytę, a także tantiemy oscylujące w granicach od 14% do 18% na terenie Stanów Zjednoczonych (w innych krajach sięgające nawet 90%). Patrząc z perspektywy czasu, dla młodego i niedoświadczonego artysty była to bardzo korzystna umowa. Fakt, że wytwórnia przejęła prawa, jest standardem. Jednak dla rapera spełnionego, utrzymującego stabilną pozycję w branży – jest to tzw. grzech młodości.  W późniejszych latach dochodziło do modyfikowania, czyli dopisywania poprawek do kontraktu pierwotnego. W 2011 osiągnięto porozumienie, na mocy którego Kanye otrzymał 2,5 miliona dolarów oraz ustalono 15% tantiem. Rok następny przyniósł niewyobrażalne zmiany, rapera uznano za właściciela praw autorskich do dwóch swoich projektów. Skutkiem tych rozmów było późniejsze „odzyskanie” uprawnień do kolejnych dwóch. Następne lata to ciągła zmiana równowagi sił między jednostką a wytwórnią. Ye wywalczył na przestrzeni lat naprawdę mocną pozycję finansową, lecz wciąż nie osiągnął zamierzonego celu w całości. Pierwsze pięć albumów nadal pozostaje w wytwórni, przypuszczalnie Kanye’mu „zabrakło opcji negocjacyjnych”.

Modyfikacja umowy Kanye’go, 2012 rok

„Nie opublikuję więcej muzyki, dopóki nie skończę z moją umową”

Yeezy określił przemysł muzyczny mianem „współczesnego niewolnictwa”. W swoich wypowiedziach mówił, że dzisiejszy muzycy są wręcz wyzyskiwani przez tego typu korporacje. Według Westa, problem ten szczególnie dotkliwy jest w czasach pandemii koronawirusa, kiedy to nie można grać koncertów. Twierdzi, że firmom zależy jedynie na kontrolowaniu swoich zawodników, wykorzystywaniu ich. Wydawać się może, że West jest swoistym altruistą w branży hip-hopowej. Mimo wszystko jest to raczej bardzo mylne spostrzeżenie. Dokumenty dostępne szerszej grupie ludzi potwierdzają, że wytwórnia GOOD Music poddawała swoich artystów tym samym działaniom, co inni wydawcy. Uznajmy to za jednorazowy wybryk, w końcu nie był on wtedy tak doświadczony, jak teraz. W obecnym czasie mówi w głównej mierze o innowacjach, które mają zalać rynek w przyszłości. Jednym z głównych celów rapera-biznesmena są „kontrakty, które będą miały sens przy sprzedaży muzyki”. Uważa też, że partner dystrybucyjny nie jest potrzebny, zwłaszcza w erze internetu. Kanye West niedawno ujawnił, że oddaje wszystkim artystom podpisanym z jego wytwórnią GOOD Music 50% udziałów z dochodu ich muzyki. Trzeba przyznać, że faktycznie jest to naprawdę świetna oferta w dzisiejszych czasach. W szczególności, że temat praw autorskich jest tematem najczęściej poruszanym przez rapera. Jak sam twierdzi, nauczony przeszłością, chce robić wszystko, co konieczne, aby artyści byli w posiadaniu własnych prawa autorskich. Muzycy często nie posiadają praw do własnej muzyki, przejmuje je wytwórnia. Aby lepiej zobrazować ten problem, posłużę się cytatem wygłoszonym przez Yeezy’ego:

 „Obecnie artyści robią postępy, aby nagrywać płyty, ale kiedy spłacają te zaliczki, wytwórnia nadal jest ich właścicielem. Wyobraź sobie bank, który pożycza ci pieniądze na zakup domu, a kiedy spłacasz ten kredyt, mówi ci, że nadal jest jego właścicielem”.

Artysta wychowany w Chicago zaoferował również zestaw pewnych wytycznych dotyczących nagrań i wydawnictw. Proponuje każdemu artyście posiadanie praw autorskich do swoich piosenek, lecz na zasadzie dzierżawy. Autor może je wydzierżawić wydawcy na czas określony. Twierdzi również, że wytwórnie i wydawcy są „dostawcami usług”, którzy powinni otrzymywać część zysków tylko przez ograniczony czas.

Dziś label GOOD Music jest domem dla takich artystów jak Pusha-T, Big Sean czy Kid Cudi. Ten pierwszy został nawet mianowany prezesem firmy. Nie obyło się jednak bez skandali z uczestnictwem jego członków. 11 października 2020 roku Big Sean ujawnił, że jego pierwsza zaliczka od wytwórni wyniosła zaledwie 15 000 dolarów. Rok wcześniej GOOD opuścił Desiigner, powodem był słaby kontakt z ludźmi pracującymi w korporacji.

Chcę kupić Universal

Universal Music to największa grupa biznesowa oraz rodzina wytwórni płytowych w przemyśle muzycznym, wyceniana aktualnie na 33 miliardy dolarów, czyli w około 128 miliardów polskich złotych. Yeezy twierdzi, że jego aktualna wartość netto wynosi 5 miliardów dolarów, a roczny obrót mieści się w granicach 300 milionów. Sam zainteresowany otwarcie przyznaje, że wytworzone przez niego produkty przyniosą większe zyski, niż jest warta cała korporacja. W dalszych oświadczeniach możemy przeczytać o stratach, które przynosi mu muzyka. Podobno nie zarabia na tym pieniędzy, a komponowanie i rozpowszechnianie brzmień to dla niego strata w wysokości 4 milionów dolarów rocznie. West nazywa siebie „nowym Michaelem Jordanem” – porównuje tutaj wartość czysto marketingową. Czy faktycznie jest on w stanie dokonać zakupu tak ogromnej korporacji?

Bez dwóch zdań jesteśmy w stanie stwierdzić, że raper posiada majątek przekraczający jeden miliard dolarów. Nieco dokładniejszą analizę jego fortuny dostarczył nam magazyn Forbes. Według nowojorskiego dwutygodnika dorobek Kanye’go powinno szacować się na około 1,26 miliarda dolarów. Zdecydowana większość dochodów pochodzi z zysków marki Yeezy (sama marka wyceniana jest na ok. 3 mld dolarów). Wykaz zawiera również dane przedstawiające nam, że West posiada również 17 milionów w gotówce, 35 milionów w akcjach, 21 milionów w wielu nieruchomościach, prawie 4 miliony w samochodach oraz niecałe 300 tysięcy dolarów w żywym inwentarzu, czyli zwierzętach. Wspomniane zostało też zadłużenie wynoszące 53 miliony, współdzielone z małżonką. Na dobitkę, na początku ubiegłego roku został pozwany przez japońską fabrykę na kwotę ponad 600 tysięcy dolarów. Przedmiotem sporu była ogromna ilość tkaniny (czterdzieści dziewięć tysięcy metrów) wyprodukowanej przez wspomnianą wyżej firmę, za którą Kanye West nie zapłacił ani centa. Po tym, jak Toki Sen-I Co. wyprodukowało towar, Yeezy Apparel wysłało podobno e-mail z informacją, że wycofują się z umowy. Nie wiemy jak dalej potoczyła się sprawa, lecz miejmy nadzieję, że był to jednorazowy incydent z raperem w roli głównej. Mimo wszystko raper nie ucieszył się z umieszczenia na zaszczytnej liście, oznajmił, że „Forbes nie potrafi liczyć”, ponieważ jego majątek w rzeczywistości wynosi powyżej 3,3 miliarda dolarów. Muzyk w ostatnim czasie współpracuje również z odzieżową siecią GAP. Szczególnie ucieszył się on z tej współpracy, gdyż jest związany sentymentalnie z sieciówką (pracował w niej jako nastolatek). Marka podpisała z nim kontrakt, w ramach którego powstanie młodzieżowa linia butów Yeezy Gap. Kanye zapewnił nas, że chce wyznaczać nowe trendy, zostać „Steve’em Jobsem GAP-a”. Wszystkie podejmowane przez niego ruchy pokazują ogromny potencjał w dziedzinie mody. Ambicje Westa mogą jednak zaszkodzić – zarówno jemu, jak i współpracującym z nim firmom. Niejednokrotnie byliśmy świadkami dziwnych, wręcz irracjonalnych pomysłów wywodzących się z umysłu rapera. Przykładowo w okresie lockdownu doświadczył wizji, podczas której zapragnął stworzenia chrześcijańskiej wersji TikToka. Niecały rok wcześniej ogłosił zamiar budowy osiedla dla najuboższych mieszkańców USA. Budynki miały być tworzone z prefabrykatów, a wyglądem miały przypominać te występujące w „Gwiezdnych wojnach”, konkretniej na planecie Tatooine. W jednym z wywiadów, zapytany o te nieruchomości, odpowiedział, że zrewolucjonizują one światowy segment budowlany.

Warto wspomnieć o innych biznesach naszego bohatera, gdyż w jego rękach znajdują się ponadto Mascotte Holdings (jej wartość szacuje się między 5-25 mln dolarów), West Brands LCC (5 mln), natomiast poboczne zakłady marki Yeezy wyceniane są w sumie na 150 milionów. Ponadto udziały w Adidasie stanowią około 25-50 milionów, zaś w Nike stanowią one 5-25 milionów. Warto dodać, że współpracował także z domem mody Louis Vuitton przy okazji premiery bardzo ekskluzywnej linii obuwia.  W 2011 wypuścił pięć wariantów jedwabnych apaszek w kolaboracji z francuską manufakturą M/M.  To nie wszystkie biznesy, do których rękę przyłożył West. Raper znany jest również ze swojego zamiłowania do sztuki kulinarnej, w 2007 roku jego spółka restauracyjna („KW Foods”) zawarła umowę na otwarcie dziesięciu restauracji „Fatburger” w rodzinnym mieście artysty, Chicago. Fani sieci z pewnością mogą czuć się zawiedzeni, ponieważ ostatecznie otworzono tylko dwa lokale.  Cztery lata później, sztandarowy zakład został zamknięty.

Jestem bardziej wpływowy od Boga

Pomimo ogromnej pozycji w branży hip-hopowej, sprzedanych płyt liczonych w milionach, dziesiątek statuetek, niebotycznych sum pieniężnych wyciąganych z kontraktów reklamowych, a także fanatycznego wsparcia ze strony fanów – Kanye nie jest w stanie w pojedynkę dokonać takiego zakupu. Doskonale zdaje on sobie z tego sprawę, więc już zaczyna nawiązywać kontakty z najbogatszymi ludźmi świata (m.in. Elonem Muskiem). Nawet jeżeli faktycznie weźmie się w garść i zbierze caluteńką kwotę, w dalszym ciągu nie mamy pojęcia, w  jaki sposób na taką ofertę zareaguje zarząd Universal Music. Czy zgodziłby się na sfinalizowanie transakcji? Na ten moment, UMG oferuje jedynie sprzedaż dodatkowych udziałów mniejszościowych.

Zawodnik reprezentujący Chicago, w jednym ze swoich wpisów przyrzekł, że nie będzie wydawał nowej muzyki, dopóki nie zwolni się z kontraktu z Sony i Universal. Kanye wyjdzie z tej sytuacji zwycięsko, jak zawsze do tej pory? W niedawnym podcaście Joe Rogana, Kanye stwierdził, że jego powołaniem jest stać się liderem wolnego świata. „Człowiekiem bardziej wpływowym od Boga”, wodzem naczelnym, bojownikiem o wolność artystów ujarzmionych przez wielkie korporacje? Wszystkiego dowiemy się z czasem. Na koniec zamieszczam wypowiedziane przez muzyka słowa w jednym z wywiadów:

Prowadzenie wytwórni płytowej było największym błędem, jaki kiedykolwiek popełniłem. Nigdy nie chciałem zostać właścicielem wytwórni. Sony mi to zaproponowało i wziąłem to”.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.