fbpx

Jak podziemie poradziło sobie z akcją Hot16Challenge2?-najlepsze szesnastki podziemia

Przysięgam, że to ostatni wpis o akcji #Hot16Challenge2. No dobra, może jeden z ostatnich – to obiecać mogę już na pewno. Wszystkim nam doskwiera już znaczący przesyt akcją. Nie będziemy jednak boomerami, bo trzeba przyznać, że tak żywy angaż innych światów niż hip-hopowy rzecz jasna bardzo cieszy. Wszyscy w końcu gramy obecnie do jednej bramki i łączy nas wspólny przeciwnik. W dwóch poprzednich wpisach poświęconych gorącym szesnastkom wyróżniliśmy te najlepsze z ubiegłego tygodnia. W większości jednak skupiliśmy swoje ucho na mainstreamie, podczas gdy podziemie radzi sobie z akcją równie dobrze. Ich wykonów zaniedbać nie można, bo spośród tych szesnastek wyłowić można prawdziwe perły. Wśród nich takie jak Undadasea, którą już wyróżniliśmy. Dzisiaj sięgamy jednak głębiej.

Lordofon

Nie byłbym sobą, gdybym nie umieścił w tym zestawieniu już na samym początku Lordofonu. Śmiało możecie zarzucać mi faworyzację duetu, bo robię to dosyć jawnie. Powiem więcej, dopóki będą serwowali mi taką muzykę, to będę ich forsował jeszcze bardziej. Żarty żartami, ale mamy tu najciekawsze duo w podziemiu. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, które spotkać się może z linczem i polemiką – Lordofon to najciekawszy duet od momentu wejścia PRO8L3M’u na scenę. Szesnastka to potwierdza. Poreda ponownie ciska soczystymi wersami na, tym razem, synthwave’owym podkładzie Jurka. Zgrabne porównanie trwającego roku do twarzy Palpatine okraszone charyzmatyczną nawijką, za chwilę natomiast podśpiewywane wersy, od których trąci nostalgia i tęsknota do „starej normalności”. Aż prosi się, żeby zrobić z tego pełny kawałek. W tym wszystkim najpiękniejsze jest to, że to dopiero ich początek.

Przemek Ferguson

Przemka Fergusona należy tutaj umieścić już tylko i wyłącznie dla formalności. Szesnastkę tę mogłem sobie darować, jednak z prostego powodu należy ją tutaj umieścić. To dla Przemka kluczowy moment w karierze. Jest największym wygranym tej edycji Hot16Challenge2 (nawet większym niż nominowany przez Quebę Fukaj). Kilka dni temu rozmawialiśmy na radiowej audycji, kto podczas tych szesnastek zyska najwięcej i tutaj wzrok należy skierować w stronę Przemka. Podziemnej scenie brakowało kogoś, kto cisnąłby panczami z taką charyzmą i miał przy tym wizerunek totalnie nie zgrywający się ze swoją muzyką. Przemek to Bóg podziemia jak Pluton i to bezapelacyjnie. Materiał na mainstream, do którego powoli zaczyna wchodzić. Postawmy sobie jednak pytanie, jak długo to będzie się sprawdzało? Jego twórczość przy tych wszystkich atutach nie jest różnorodna i to Fergusona może zgubić. Nie chcemy przecież rapera na sezon.

Pato Purp

W obecnym momencie głębiej w podziemie zejść się nie da. Szkoda, że taką perłę znaleźć można jeszcze na tym poziomie, bo przecież styl i charyzma zgadzają się u Purpa jak u mało kogo. Jeśli ktoś zaczyna szesnastkę wersem Mój styl to flashback z waszych najbarwniejszych tripów, to kupuje mnie z miejsca. Soczysta bragga, której w twórczości Pato nie brakuje. Jeśli tak barwny i wyluzowany wokal, który wprost zabiera nas w tripa na słoneczne plaże leżące przy gorącej wodzie oceanu, zostanie zmarnowany, to pęknie mi serce. Niech tylko Purp ruszy się do roboty i nabierze determinacji. Ta szesnastka udowadnia, że ma aspiracje na bycie trapową czołówką sceny.

Barto’cut 12

Od wskazania, z czego inspiracje muzyczne czerpie Barto’cut, łatwiejsze byłoby wskazanie z czego tego nie robi. Muzyczny umysł bez jakichkolwiek granic. Jednocześnie jeden z tych najbardziej pozytywnie „wykręconych” w podziemiu. U Barto nie grają jeszcze wyświetlenia, ale cała reszta zasługuje na wydawanie w dużej wytwórni, z dużym budżetem na promocje. Bo aż ciężko się patrzy na jego obecne liczby przy takich umiejętnościach. Szesnastka jest jego kolejnym nieszablonowym tworem pokazującym, że nie ma podkładu, pod który Barto by nie położył zwroty. Wszedł w scenę jak Nedved na bojo w Juve!

skinny

Obecność szesnastki skinny’ego w tym zestawieniu może być dla niektórych zaskoczeniem. W dobie kombinowania i wyścigu w eksperymentach, niektórzy jednak zapominają o korzeniach i prostocie. A ta potrafi być prawdziwą esensją hip-hopu, który aż wylewa się z głośników przy nagraniu skinny’ego. Zajawkowa szesnastka, w której czasami czuć jeszcze braki techniczne, ale poza tym nie ma się do czego przyczepić. Hip-hop!

Kolins

Jedna z najświeższych szesnastek drugiej edycji, położona na drillowym bicie. Takich nadal brakuje na polskiej scenie, jednak zauważalne jest to, że owe brzmienia przebijają się na naszym rynku. Po przesłuchaniu zwrotki Kolinsa nasuwa się na myśl jedno – jego wokal jest stworzony do takich podkładów. Tym bardziej cieszy człowieka obraz jego szesnastki, która nie jest trapowym bangerem do wódki (chociaż to zawsze w przypadku Alcomindz jest w cenie) a drillowym lotem przez osiedla zawładnięte koronawirusem. Ogromna charyzma, niski wokal i wyczucie smaku. Kolins wjechał jak boss.

Cichoń

Cichoń to rapowy romantyk, który kolejny raz udowadnia, że urodził się tak ze 250 lat za późno. Luzaczek nagrany w łóżku, a to nadaje jeszcze bardziej chillowego vibe’u szesnastce. Urzeka szczerość, bo nie sposób nie zauważyć, że u Cichonia ten wykon był ciśnięty do mikrofonu z serducha. Pościelowy, letni bit i Jakub Cichoń kręcący z finezją dłonią przy luźnym nawijaniu wersów z gatunku tych poważnych. Jestem zachwycony tym klimatem!

Kamil Stark

To, że Kamil Stark ma umiejętności, wiedziałem od dawna. Nie sądziłem jednak, że jest w stanie technicznie kłaść takie zwrotki i ma płuca, których nie powstydziliby się zawodowi pływacy. Jeśli jesteście fanami nawijki jaką zaprezentował Te-Tris czy VNM i szukacie w tym wszystkim młodzieńczego zacięcia, to ta szesnastka jest opcją dla Was. Umiejętności niesamowite, charyzma również. Jeśli dojdą do tego chwytliwe koncepcje na tracki, to Kamil Stark jest materiałem na top undergroundu. Dobrze, że mamy w podziemiu ludzi stawiających na mocno techniczną nawijkę, eksponującą czysto rapowe atuty artystów. Dobrze, że mamy w podziemiu ludzi, którzy chcą coś swoją nawijką przekazać. Oby było ich więcej.

CRANK ALL

Kolejna zwrota z drillowym vibem. Lekko uliczny sznyt nawijki, proste, ale charyzmatycznie rzucane wersy. Jeśli w Polsce w taki sposób ma się kształtować drill, to jestem jak najbardziej za tym, żeby ta nisza się rozwijała jak najmocniej. U Crank Alla czuć lekko Pop Smoke’owy vibe, jak ktoś w komentarzu na youtubie zdążył zresztą zauważyć. Być może to nawet materiał do bycia w przyszłości ikoną pewnego nurtu w Polsce. Ciężko powiedzieć, w którą stronę to pójdzie. Crank All pokazał swoją szesnastką na pewno, że nie brakuje mu stylu i pomysłu na swoją twórczość.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.