fbpx

Jak muzyczne „dziecko” UFO361 sprawdziło się w swojej roli? – recenzja „Data Life”

„Pisałem do UFO na Instagramie, wysłałem kilka piosenek. To go przekonało i podpisał ze mną kontrakt” – tak zaczęła się przygoda niemieckiego rapera DATA LUV z wytwórnią Stay High.

UFO361, człowiek o „kosmicznej” ksywce, wziął wówczas pod swoje skrzydła zaledwie 15-letniego chłopca poznanego w sieci, lecz wierzył w potencjał podopiecznego. W tym samym roku wychowanek berlińskich ulic wydał pierwszy studyjny album zatytułowany „GOAT”, który podzielił fanów trapu oraz zebrał mieszane recenzje. Kilka miesięcy później, ostatniego dnia lipca tego roku ukazał się jego drugi solowy krążek „Data Life”.

Ja, mein Album ist für dich Shawty, ja, das ist „Data Life“

Niemiecki hip-hop większości polskich słuchaczy kojarzy się z mocnymi brzmieniami oraz agresywną gangsterską treścią przepełnioną narkotykami, bronią i innymi nielegalnymi rzeczami. Trudno się nie zgodzić, w końcu rap naszych zachodnich sąsiadów właśnie z tego słynie. Z drugiej strony jest to bardzo stereotypowe oraz krzywdzące w stosunku do innych, rzekłbym awangardowych twórców. Album reprezentanta Stay High nie przełamuje utartych schematów, nie wprowadza nowych rozwiązań do rapowego „abecadła”, nie porusza ważnych tematów, lecz dostarcza nam potężną dawkę energii. I oto właśnie chodzi w muzyce wydawanej przez DATA LUV. Nie stara się skłonić nas do refleksyjnych przemyśleń, nie zawiera większej głębi. „Data Life” ma być odwrotnością tego wszystkiego, ma być odskocznią od codziennych problemów. Nie mamy się zamartwiać podczas odsłuchu płyty, mamy się po prostu dobrze bawić, a ten album nadaje się do tego idealnie.

Mein Hausaufgabenheft hat nur eine Seite

Charakterystyczny, specyficzny oraz nieco futurystyczny styl młodego rapera naprawdę potrafi zaskakiwać. DATA naprawdę świetnie płynie na swoich kawałkach, owszem brakuje mu nieco warsztatu, ale rekompensuje to swoim poczuciem muzykalności i charyzmą. Niejednokrotnie spotkałem się z określeniem, iż podopiecznego UFO361 można określić jako niemiecką hybrydę Lil Pumpa oraz Trippiego Redda. Nie zgadzam się z tym, to jest jego styl i idzie mu to naprawdę dobrze. Niemniej jednak 16-latek, mimo pewnych nieprawidłowości, które widać gołym okiem, jest zdecydowanie jedną z ciekawszych postaci na rapowej mapie Europy.

Neunzig Euro die Socks, ja, sie weiß, dass ich es copp’

Średnia czasowa przypadająca na jeden kawałek to około dwie i pół minuty. Często spotykałem się z głosami, które twierdziły, że jest to zdecydowanie za mało. Osobiście uważam, że krążek został skrojony bardzo profesjonalnie, nie widać tu żadnych niedopatrzeń. W trakcie premiery poprzedniego albumu „GOAT” raper spotkał się ze sporą dawką krytyki, jednakże nie postanowił zrezygnować z patentów wykorzystanych w swoim pierwotnym wydawnictwie. Zauważyć możemy pewną dojrzałość artysty, nie w kwestii tekstowej, ale muzycznej. DATA LUV nie boi się eksperymentować, co widać między innymi w numerze „Milly Rock”, gdzie audio zostało specjalnie zdeformowane. Mimo wszystko nadal czuć świetny, świeży i melodyczny vibe, który dostarcza nam berliński zawodnik. „Data Life” obfituje przede wszystkim w trapowe single, ale nie zabrakło tutaj płytkich lovesongów. Tytułowy utwór otwierający płytę stanowi przedwczesne zwieńczenie tego albumu. Uwierzcie mi, ten numer zawiera krążek w pigułce, DATA LUV w całej okazałości. Zgodzę się, że projekt jest w pewnym stopniu monotonny pod względem technicznym oraz produkcyjnym, lecz nazwałbym to raczej „arogancką nudnością”. Brzmienie całości jest spójne, nie ma singli wystających poza inne – wszystkie są na podobnym poziomie. Zdaję sobie sprawę, że płyta jest dosyć populistyczna, ale nie powinno to przeszkodzić w jej prawidłowym odbiorze.

Sie ist vierzig Jahre, ja und will mir 'ne Molly geben, shit

Niemiecki należy do grona języków germańskich, więc jest on dla nas twardy oraz sztywny. Słuchając „Data Life” nie mamy do czynienia z takim problemem, melodyjność zdecydowanie „zmiękczyła” wymowę. Teksty nie są zbyt wyrafinowane, przeważa w nich flexowanie się drogimi rzeczami i dziewczynami, a slangowe określenie „shawty” pojawia się w niemal każdym utworze. Tak jak wcześniej napisałem, teksty są niedopracowane, bo takie właśnie mają być. Niejednokrotnie potrafią wywołać uśmiech na twarzy (jeśli tylko posługujemy się językiem niemieckim), a głupota zmieszana z absurdem w większości przypadków po prostu zapewnia sukces piosenki. Świetną pracę wykonali również producenci muzyczni, Jimmy Torrio, The Cratez oraz DeeVoe. Mistrzowskie trapowe bity użyte w finalnej wersji naprawdę robią niesamowitą robotę, tworząc tym samym klimat nie do podrobienia. Niestety zawiodłem się na gościach, którzy pojawili się na krążku. Właściwie gościu, ponieważ udzielił się na nim tylko UFO361 (za to aż w trzech utworach). W pełni za zrozumiałe uważam, że DATA LUV zaprosił swojego szefa, żeby się dograł, ale znając wcześniejsze możliwości 16-latka, mógł postarać się o znacznie lepsze featuringi. Co do samego Ufuka Bayraktara (bo tak nazywa się założyciel Stay High), pokazał się on z bardzo dobrej strony, konsekwentnie podążając wytyczoną przez siebie muzyczną ścieżką.

Ich bin sixteen, ja, ich hab’ big Dreams

Z cała pewnością mogę stwierdzić, że jest to jeden z najlepszych trapowych projektów wydanych przez nieamerykańskiego rapera. Niewątpliwie temu albumowi wiele brakuje do miana rewelacyjnego, ale naprawdę warto dać mu szansę. Jeśli nie będziesz zważać na zaniedbania w zakresie muzycznym i jeśli wybaczysz trochę zmarnowanych okazji, możesz wygrać chwytliwe melodie, wesoły vibe, a nawet nostalgiczne wrażenia związane z kuriozalnym „Data Life”.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.