W pierwszej części wspominałem, że słowo „akcent” będzie bardzo ważne dla tej serii. Właśnie dziś mam zamiar spełnić tę obietnicę. Artykuł jest zainspirowany dyskusją na grupie Sajko, która miała miejsce jakoś w tamtym roku. Jeden z użytkowników zapytał, czy ktoś w polskim rapie nawija tzw. „triplet flow”. Pytanie nieco tendencyjne mogłoby się wydawać, że takie zabiegi dla rodzimych nawijaczy są czymś niewykonalnym. Nic bardziej mylnego!
Najpierw wypada jednak wytłumaczyć plus-minus czym są te słynne tryplety. Jako, że moja wiedza z zakresu muzyki pozarapowej ogranicza się do sporadycznego odpalenia Arctic Monkeys, postanowiłem zasięgnąć rady u redakcyjnego kolegi, który zna się trochę bardziej. Oto jego wypowiedź:
Triplet, to nic innego jak wykorzystanie trioli w rapowej formie. Triola na chłopski rozum – nie wchodząc w niepotrzebną terminologię muzyczną – nazywamy zbiór trzech nut granych po sobie w równym odstępie. Co najważniejsze triola jest wtedy, gdy trzy nuty mieścimy w czasie trwania dwóch.
Kolega
Jak ta teoria działa w naszym ukochanym hip-hopie? Przytoczmy sobie wers rapowy:
„Dzień jak co dzień w moim mieście same kurwa asy
Patusiara każe chłopu włączyć drum'(e)n’bassy”
Szybkie przeliczenie sylab pokaże nam, że mamy ich parzystą liczbę. Jeśli włączycie sobie teraz numer Dwóch Sławów „Mumble No. 5” to usłyszycie, że Astek rzucając te wersy, kładzie wyraźniejszy nacisk na co drugą sylabę, w rytm muzyki: „DZIEŃ jak CO dzień W MOim MIEście SAme KURwa ASy”. Stosując ten rodzaj akcentu, osiągamy najprostsze, podstawowe flow, liczone na dwa lub cztery. Pozwala to być może „podbić” rytmikę utworu, nie jest to jednak zbyt efektowne. Podobnie jak w refrenie Sariusa przerabianym tydzień temu, mamy tutaj flow dwójkowe.
Żeby zamienić powyższe wersy w tryplety, akcentowanie musiałoby wyglądać mniej więcej tak:
„DZIEŃjakco DZIEŃwmoim MIEŚciesa MEkurwa ASy[są]”
Cały myk polega na tym, żeby rapowany tekst dzielić nie po dwie sylaby, jak byłoby nam najwygodniej, ale po trzy, by nadać naszemu flow specyficzny „poślizg” i dodać dynamiki. Uzyskane trójki musimy zmieścić w takcie poprzez przyspieszenie i wyraźniejsze zaakcentowanie jednej z sylab (zazwyczaj pierwszej) i… właśnie użyliśmy jednego z najpopularniejszych zabiegów rapowego mainstreamu na przestrzeni ostatnich kilku lat. Być może mój opis nie jest zbyt jasny, najłatwiej więc będzie Wam zauważyć różnicę na przykładzie. „Praise The Lord” Asapa Rockyego i (zwłaszcza!) Skepty to basicowe flow „parzyste”. A teraz włączcie „Look at me!” XXXTentaciona i zauważcie różnicę, albo „DNA” Lamara, chwilę przed dropem do drugiej części, albo „Panda” Desiignera, albo – co najbardziej ikoniczne – większość numerów Migosów.
Często używając takiej trójkowej sekwencji można ją ciągnąć niemal całą zwrotkę, jak zwykli robić to Suicideboys czy Lord Infamous. Im szybciej takie składanki są nawijane, tym efektowniej to brzmi. Innym, bardziej „swaggerskim” i jednak bardziej zapadającym w pamięć sposobem na triplety jest ucięcie ostatniej sylaby lub dwóch. Możemy w to miejsce wkleić zwyczajną przerwę na oddech i wybrzmienie wersu, ad-lib lub zwokalizować ostatnie frazy, przeciągając je. Przykładowe wersy Queby:
„SŁUchamgo MORyztaj DAla (wdech)
PRZYtulam KESZjakko ALa (wdech)”
Tryplety są najbardziej charakterystyczne właśnie dla trapowych brzmień, ponieważ bity zostawiają dużo przestrzeni między werblami, pozwalając raperom rozwinąć skrzydła. Jednak jako pierwszy przykład zastosowania tego zabiegu podaje się m.in. kawałek „Bring the noise” autorstwa Public Enemy. Za największego, „świadomego” użytkownika trójeczek uznaje się Lorda Infamousa z legendarnej Three 6 Mafii, który według wielu robił to najlepiej. Jednak tym, co wypromowało to flow do niebotycznych dziś rozmiarów był singiel „Versace” od wspominanych wcześniej Migosów. Numer został uznany za topową rapową piosenkę 2013 roku, a to głównie przez to cholerne, trzysylabowe słówko, które powtarzane w kółko wpadało w ucho jak złe.
Bo takie właśnie jest zadanie tripletów. Po pierwsze – nadaje to zupełnie innej dynamiki zwrotce, po drugie – chwytliwość. Tyryty Tyryty Tyry (ej) Tyryty Tyryty Tyry (ej). Obecnie każdy potrafi to zanucić, bo słyszał to już w niezliczonej ilości utworów. Snoop Doggowi nawet zdarzyło się wyśmiać ten zabieg na kanale westfestTV, gdzie zarzucił, że teraz każdy brzmi tak samo, a to właśnie dzięki temu flow.
Również w Polsce mamy raperów, którzy umieją się posługiwać „Migos” flow. Odpalając „Umowę o dzieło” Taco Hemingwaya zauważymy wersy: „Ludzie by chcieli tu lepszej techniki, przyspieszeń, hashtagów i więcej impetu // Ludzie by chcieli kolejnej repliki, więc macie koledzy troszeczkę tripletów”. Bardzo często w tej materii operuje także Białas, Young Igi czy Quebonafide (przyśpieszenie w drugiej zwrotce „ASPARTAMU”). W pierwszym akapicie wspominałem o dyskusji na Sajko odnośnie tego zabiegu. Ostatecznie doszliśmy tam (no dobra, ja to napisałem) do wniosku, że w Polsce raperzy nie opierają całej swojej twórczości na trójkowym flow, bo to dla nich po prostu część rapowego warsztatu. Nie trzeba wiedzieć, że rzuca się triplet, by go rzucić. Jednak jeśli czytasz te Warsztaty z dużej litery, to od dzisiaj masz rozpoznawać to flow, bo to jednak ważny element dzisiejszej muzyki.
Korekta: Karola Pisarz
Źródło: Vox – How the triplet flow took over the rap