Siadając do tego tekstu, główną myślą, która zajmowała mi głowę nie był jakikolwiek zarys tego, co poniżej przeczytacie, a pytanie: „jaki tytuł temu nadam?”. Teoretycznie rzecz, która jest zazwyczaj ostatnim elementem procesu tworzenia takiego tekstu, od początku budziła we mnie mieszane uczucia. Dlaczego?
Ponieważ Karwan towarzyszy mi na słuchawkach niemalże nieprzerwanie od 2012 roku i przez ten pryzmat ciężko mi mówić o nim jako o debiutancie. Fakty jednak są takie, że zasłużony dla podziemia reprezentant Ostrołęki dopiero 26 lutego postawi swój pomnik w postaci legalnego wydawnictwa – Wschód końca (przyp. tekst pisany był jeszcze przed premierą płyty). Gdy pod koniec lipca ubiegłego roku w sieci zaczęły pojawiać się pierwsze przypuszczenia, że Szpaku za pośrednictwem swojej wytwórni Gugu wyda album podziemnej legendy, wielu starszym słuchaczom rapu truskulowa część serducha zabiła mocniej. Kim jest Karwan i dlaczego cieszy mnie jego wyjście na legal?
Był koniec kwietnia 2012 roku, 1 liceum, autokar wiózł nas na „zieloną szkołę”, a za mną siedział kumpel, który na pytanie czego słucha, odpowiedział: „Stary! Nowa płyta od Karwana, zajebista”. Zakodowałem tylko ksywkę i zaraz po powrocie z wyjazdu odpaliłem na YouTube Fabrykę Snów – drugi nielegal od KRW. Dla niezorientowanych, był to rok, gdy legalny debiut zaliczał Gruby Mielzky, Tede jeszcze nie przypuszczał, że odkuje się po Elliminati, Otsochodzi wydał swój „Fejk Wers”, a nawiązania do „pierwszej Molesty” dalej były na czasie. Otoczony truskulowym brzmieniem serwowanym przez HiFi Bandę, Eldo, dalej mając zapętlone „Kilka numerów o czymś” Małpy, dałem się pochłonąć bez reszty Fabryce Snów. Mijały kolejne lata, do internetu trafiały luźne tracki Karwana, mogliśmy go usłyszeć na Cozamixtape Kubana, ale wizja jakiegoś spójnego albumu stawała się coraz bardziej odległa.
Wielkie Serce i Quiz
Wybaczcie ten przydługawy wstęp, czas na konkrety i odpowiedź na główne pytanie: „Kim jest Karwan?”. Rocznik ’90, jak już wspomniałem, pochodzący z Ostrołęki. Szerzej dał się poznać w 2009 roku. Wtedy to światło dzienne ujrzał jego pierwszy nielegal Wielkie Serce, a wśród gości na tym krążku znalazł się m.in. Laikike1. Sam Karwan wówczas w wywiadzie dla hip-hop.pl stwierdził: „Wielkie Serce określa mój rap, a mój rap określa mnie, w pewnym sensie. To jest zaangażowana płyta, włożyłem w nią wiele emocji”. Emocji, które przyciągnęły grono wiernych słuchaczy.
Obok tego należy przypomnieć udział KRW na klasycznym już Materiale Producenckim Quiza, wydanym w tym samym roku. Raper nagrał na ten album dwa numery – pierwszy solowy i drugi z charyzmatycznymi na tamte czasy przedstawicielami podziemia: VNM’em i Weną.
Dwa wymienione wyżej wydawnictwa w pewnym stopniu ugruntowały pozycję Karwana jako młodego i perspektywicznego gracza, którego kolejne solo było tylko kwestią czasu…
„Fabryka Snów”, a ty „dziwisz się jak kardynał”
W Polsce szykowaliśmy się do Euro 2012, miało miejsce kilka ciekawych premier wspomnianych w drugim akapicie, w lutym do sieci trafił Hugo Bucc od Bałagane, a piszę o tym, ponieważ w tracku „Koniec zabawy” można było usłyszeć właśnie Karwana. Przy okazji może ktoś dzięki temu odkryje dawną twórczość Kaza.
Nadszedł koniec kwietnia, a wraz z nim Fabryka Snów. Gdy pisze te słowa, mam przed sobą na biurku egzemplarz tej płyty (weird flex, but ok – przyp red) i po chwili sam zaczynam się dziwić… Dziwić temu, dlaczego dopiero po 9 latach dostaniemy legal od Karwana. Fabryka , która była naszpikowana mocnymi gościnkami: Ras, Wena, Zkibwoy, 2sty, Kuler, Laikike1, Lilu, Bojkot, dziś znany jako… no właśnie, zobaczycie i usłyszycie na klipie, który wrzucam poniżej.
Wśród producentów znaleźli się Quiz, BobAir czy Reno. Charakterystyczne flow, wielokrotne rymy, szczera nawijka, a w konsekwencji ugruntowana pozycja w undergroundzie. I tutaj nasuwa się jedno pytanie: co sprawiło, że Karwan, który swoim materiałem, w sposób niewymuszony, idealnie wpisał się w panujące na rapowej scenie trendy, a mimo to nie został przez nikogo legalnie wydany?
Warto w tym miejscu wspomnieć o rozwijającej się wtedy niedużej wytwórni Aptaun Records, dzięki której wypłynął chociażby wspomniany wcześniej Wudoe. Oczami wyobraźni widziałem tam również Karwana. Co sprawiło, że KRW najzwyczajniej się zatrzymał? Nie mam pojęcia, ale liczę, że ta kwestia zostanie poruszona w wywiadach, które niebawem powinny się pojawić przy okazji premiery Wschodu Końca.
Przestój?
Moje stwierdzenie, jakoby Karwan się zatrzymał, może nie należy do najwłaściwszych, bo – jak wspominałem – na jego kanał Karwan TV regularnie wpadały luźne tracki, a gościnnie pojawiali się różni reprezentanci podziemia. Dla wielu chyba nie do końca znanym faktem jest, że to dzięki temu kanałowi szerszej publiczności dał się poznać Jan-Rapowanie, którego „Janek nie jest wcale” na dziś (tj. 07.02.2021 r.) dobija 7 milionów wyświetleń.
Historię Janka dobrze znamy, jednak z każdą kolejną płytą młodego rapera głowiłem się co sprawia, że nie ma na niej rapera z Ostrołęki. W głowie pojawiały się rożne domysły, ale idealną klamrą spinającą całą tę historię i rozwiewającą moje i zapewne nie tylko moje wątpliwości, jest featuring młodego rapera na legalnym debiucie Karwana. Poniżej ich ostatni wspólny track z października 2017.
„Karwan TV, a nie UrbanRec”…
Tak było niespełna 4 lata temu. Na facebookowej grupie rapera jakiś czas temu przewinął się nawet pomysł, by wydać luźne single w formie bootlega. Zamiast tego dziś widzimy jego legalny debiut i dowód na to, że marzenia zarówno rapera, jak i jego słuchaczy się spełnią. Single promujące najnowszy materiał odbiegają stylistycznie od opisanych wyżej nielegali, co w moim odczuciu jest znakiem, że raper jednak nie stanął w miejscu i dalej się rozwija. Nie łudzę się na boombapowy wjazd w 2021 rok, ale i tak wierzę, że Wschód końca nie pójdzie w kąt po jednym odsłuchu.
Gościnnie: Jakub Czyżewski