fbpx
knucks
fot. Complex

Dzięki Knucksowi wierzę jeszcze w hip-hop, no, przynajmniej czasami

Po ostatnim longplayu Knucks był na ustach wszystkich dziennikarzy muzycznych w UK. LP London Class z impetem weszło do świadomości brytyjskich słuchaczy, ale również w bardzo zauważalny sposób podkreśliło odrębny wave, który udało się wytyczyć raperowi i producentowi jednocześnie. Na wyspach w dobie popularyzacji przede wszystkim trapu i drillu oraz wszelkich zachodnich naleciałości, pojawił się MC z północnego Londynu, który łączy klasyczny hip-hop z jazzem. Mimo to nie boi się wplatać elementów charakterystycznych dla mainstreamowych produkcji, a jeśli jego ksywę na festiwalu Glastonbury wykrzykuje przed tysiącami ludzi Stormzy, przedstawiając go jako największy hip-hopowy talent, to znaczy, że muzykę robi wyjątkowo dobrze. Knucks stał się łącznikiem między tymi, którzy na nowe rzeczy są za starzy, a tymi, którzy od nowych rzeczy szukają odskoczni.

Ciężko dorastać w północno-zachodnim Londynie

South Kilburn położone w północno-zachodniej części Londynu to dzielnica, w której Knucks wychowywał się i stawiał pierwsze muzyczne kroki. Produkcji uczył się od wczesnoszkolnych lat, jednocześnie pisząc pierwsze teksty i rapując je pod grime’owe bity. Z czasem zintensyfikował swoją pracę, a dzięki temu nabierał kolejnych inspiracji na synestezje różnych dźwięków i gatunków. W okresie dorastania interesował się muzyką jazzową i z ogromną pasją wypowiada się o brzmieniu saksofonu, jednocześnie chętnie spajając jego brzmienie ze swoją artystyczną wizją hip-hopu. Dorósł szybciej niż rówieśnicy, a wszystko głównie za sprawą przymusowego wyjazdu do Nigerii między 11 a 12 rokiem życia, gdzie wysłali go rodzice do szkoły z internatem, ze względu na jego wyjątkowo złe zachowanie. Kiedy wyjeżdżasz z Londynu do kraju Afryki, to wracając do UK nabierasz dystansu do tej brytyjskiej rzeczywistości, która jest dużo szybsza i konsumpcjonistyczna. Uczysz się doceniania tego, co już posiadasz i dorastasz poniekąd będąc zdanym na samego siebie. Jak sam mówi Knucks – nigdy nie spodziewał się, że to przyzna, ale Nigeria była kluczowym okresem dla jego dorastania, podczas którego nauczył się moralności i przeżył „duchowe oświecenie”.

Czasami te najlepsze prezenty dajemy sami sobie

Gdyby nie wpływ pobytu w Nigerii na jego psychikę, to prawdopodobnie skończyłby tonąc w realiach brudnych, londyńskich ulic. Często wspomina o tym, że w jego otoczeniu pełno było przestępców i ludzi chętnie sięgających po używki. Po powrocie z Nigerii już nigdy nie miał ciągot, by eksperymentować z dragami i wchodzić w przestępczy świat, zawsze wyróżniała go ambicja i asertywność. Muzyczny przełom u Knucksa nastąpił w etapie w którym studiował animację i dzień przed 21. urodzinami wypuścił utwór pt. „21 Candles”. Jego artystyczny zmysł pomógł zrealizować mu klip, który tylko postawił kropkę nad i. Tym samym niespodziewanie sprawił sobie najlepszy urodzinowy prezent i odtąd oczy szerszej publiki były skierowane na niego. „Knucks to największa nadzieja hip-hopu, zbawienie dla UK, ta scena go potrzebuje” – w taki sposób opisywały go już nie tylko setki, ale tysiące słuchaczy brytyjskiej sceny. Wyróżniała go zręczna i niebanalna liryka, dzięki której do dzisiaj jest w ścisłej topce tekściarzy oraz powiew flow, któremu bliżej do nowojorskiego blokowiska niż londyńskich ulic. W końcu jego największa inspiracja rapowa to Nas i w hołdzie tej postaci wypuścił jako pierwszy mixtape Killmatic, dość amatorsko zresztą zrealizowany. W realiach brytyjskiej sceny próżno było szukać drugiego Knucksa, serio.

Knucks zebrał inspiracje rapem z lat 90 i tchnął w nie powiew świeżości, dokładając jazzowych i soulowych brzmień. Jak napisał o nim Complex – „The British Rapper With Swag In His Bones”. Nie chcę brzmieć jak stary boomer, ale w momencie kiedy wszędzie napierdalają 808’mki, hi-haty i widać wszechobecny przepych, nie sposób nie stwierdzić, że idąca w opozycji do tego jego muzyka to dzisiejsza definicja hip-hopu. Kolejny przypływ fanów pojawił się wraz z utworem „Breakfast at Tiffany’s”, którego tytuł to nawiązanie do brytyjskiego filmu z 1961 roku. Hipnotyzujący, klasyczny vibe, wiążący się ze szczerze płynącą liryką. Ponowny pokaz skilla i oryginalnej wizji hip-hopu = ponowny sukces. Fala poważniejszego hype’u utrzymała się aż do ubiegłego roku, kiedy wypuścił EP NRG 105 po podpisaniu kontraktu z Island Records. Wydawnictwo poprzedzał singiel „Weeding Rings”trochę klasyki, trochę trapu, trochę r&b, ale kolejny raz ogromna ilość luzu i lekkości w łączeniu akcentów z różnych gatunków. Dodatkowo klip do utworu ukazywał jego różne oblicza. Kiedy Knucks śpiewał – ubrany był jak poważny, elegancki artysta z jazzowego klubu, kiedy rapował w trapowym rytmie – ukazany był w aucie i robił na klipie przewózkę ze złotym grillem na zębach, kiedy był wściekły – bit przyspieszał a nawijka stawała się agresywna. Całokształt ociekał artyzmem, który kupił brytyjską publikę, NRG 105 dzięki temu było wymarzonym debiutem.

Przestępczy świat Londynu

Jak podają oficjalne statystyki, w ubiegłym roku w Londynie odnotowano więcej morderstw niż w Nowym Jorku. Szczególnie niepokojąca jest tendencja wzrostowa w grupie wiekowej 16-24, w której coraz więcej osób ma postawiony zarzut morderstwa. Najczęściej używanym do tego narzędziem wśród młodzieży jest nóż.

Jeśli kojarzyliście Knucksa przed tym wpisem, to prawdopodobnie dzięki singlowi „Home”, w którym wizja Londynu i opowieść o przestępczej naturze miasta potrafi przygnębić. Szczególnie gdy kolejny raz smutny wydźwięk utworu potęguje doskonały, ale wciąż niesamowicie mroczny klip z brudnego blokowiska północnej części stolicy UK. Uwagę poświęcił przede wszystkim ilości popełnianych przestępstw, zwłaszcza tym, które wiążą się z używaniem noża. Przypomnijmy, że w 2019 roku zadźgany został między innymi Bis ze składu Harlem Spartans, a wczoraj w ten sam sposób zginął brat 21 Savage’a. Jakkolwiek brzydko to nie zabrzmi, to „popularny” rodzaj śmierci na ulicach Londynu. Tamtejsza rzeczywistość jest bardzo brudna i brutalna. To jednak jeden z niewielu smutnych akcentów na NRG 105, w rzeczy samej album jest bardzo lekki i pozytywny w odbiorze, wręcz pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że satyryczno-humorystyczny. Rzeczywistość ukazana jest z przymrużeniem oka, a sam artysta lekko w niej pływa i świetnie się odnajduje, pamiętając również o tym, z jakim afrykańskim krajem ma związaną przeszłość. Nie można powiedzieć, że NRG 105 wbiło go do mainstreamu, ale na pewno singiel „Home” potężnie zaszumiał w brytyjskim środowisku muzycznym. To po tej płycie zaczęło się udzielanie wywiadów, współpraca z marką Fred Perry, bycie na językach krytyków muzycznych w całym kraju. 

LP London Class przypomniało o problemach

Longplay Knucksa nie krąży tematycznie tylko wokół jego czterech liter. W dobie pandemii warto przypomnieć, że wirus nie wykluczył z życia innych problemów. Nie należy jednak przesadnie chwytać rzeczywistości. Spoglądajmy na nią z lekkim przymrużeniem oka, ale pamiętajmy, że nie jest taka kolorowa.a

W tym roku ukazał się jego kolejny album – London Class. Spotkał się z ciepłym odbiorem i da się odczuć, że muzycznie Knucks nabrał jeszcze większej świeżości i rozwinął swoje skrzydła, zaraz po ugruntowaniu swojej pozycji. Już w tym momencie statystyczny brytyjski odbiorca stawia go w topce raperów z UK, często obwieszczając go najlepszym tekściarzem tamtej sceny i jej przyszłą legendą. To perła w morzu drillu, trapu i afro brzmień oraz prawdziwy artysta, dopieszczający każdy, najdrobniejszy szczegół swojej twórczości. Jednocześnie trafia do ambitniejszego grona słuchaczy, jego muzyka na początku może wydawać się bardzo płytka i prosta, grunt to przebrnąć przez tę powierzchowną warstwę i znaleźć artystyczną głębię jego klipów, tekstów i tego jak współgra to z podkładami, łączącymi w sobie różne gatunki. 

Na London Class poruszone zostały tematy polityczne i społeczne, „Your Worth” przypomina o tym, jak nierówno i źle traktowane są grupy czarnoskórych, rapując o panującym rasizmie. Parę utworów przed tym opowiada z Loyle Carner w optymistyczny sposób o otaczającej nas, nierzadko trudnej rzeczywistości, na muzykalnym podkładzie z akcentami jazzowych instrumentów. Jeszcze wcześniej przy okazji melodyjnego tracku z Samem Wise przypomina, że pandemiczna rzeczywistość nie wykluczyła z ich życia innych problemów – fałszywych przyjaciół czy polityki. Sam utwór opowiada o dążeniu do ucieczki od tych wszystkich zmór życia codziennego. To sztuka zrobić płytę opierając ją na potencjalnie prostych podkładach, ale jednocześnie taką, która nie zleje się w jedną całość, pozostając przy tym spójną. Knucks ma za sobą dwa kompletne materiały i świetlaną przyszłość. Lepszego momentu by zapoznać się z ikoną hip-hopu brytyjskiej sceny nie znajdziesz, gwarantuję.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.