Jakiś czas temu porozmawiałem sobie z Marie. Ustaliliśmy wtedy, że gdy wyjdzie jej debiutancka EPka spotkamy się znowu i podyskutujemy o albumie. Niezwykle miło mi jest Wam zaprezentować drugą część bardzo ciekawej pogawędki z Julitą. O tym jak powstawał Candybar, jak powstała okładka i dlaczego warto puścić tę płytę na imprezach. Zapraszamy!
Pewnie porozmawiamy tym razem krócej, choć będzie to trudne, bo moglibyśmy gadać przez 3 godziny. Na początek jednak trywialnie – przedstaw Candybar.
Candybar to hiper, super, fajna płytka zrobiona z miłością i podczas sesji jedzenia słodyczy. A tak na poważnie – to moja pierwsza, debiutancka EPka, która jest opowieścią o relacjach damsko-męskich i jest wytworem mojej wyobraźni, swego rodzaju przekrojem moich fascynacji tymi relacjami, jak i słodyczami. Słodkości to moja bezgraniczna miłość
To mocno skoczna i rozrywkowa płyta. Taki był zamysł? Żeby można puścić ją na imprezie?
Nie miałam na początku tego w głowie bo najpierw powstał „Miód”, czyli słodki, chillowy numer, nie aż tak skoczny jak pozostałe kawałki. Podczas pracy z Adamem nagle zrodził się imprezowy klimat, spodobało się to nam. Następnie wszystkie piosenki do końca zostały w tym klimacie.
I bardzo dobrze, świetnie to brzmi. A nie miałaś chęci na przedłużenie EPki i zrobienie z Candybaru dłuższego projektu?
Ciągle chodzi mi to po głowie. To jest myśl, którą pielęgnuję w głowie, nasionko, z którego wyrośnie piękny kwiat. Jeśli to powstanie to nie będzie tytułowo słodyczowe, ale i tak będzie słodko!
Jesteśmy niespełna tydzień po premierze. Jak Ci się podoba odbiór płyty? Nie tylko z singla na singiel, ale jak zbierzesz wszystko do kupy, to jak odbierasz tę premierę?
Czuję lekki niedosyt. Te wyświetlenia troszkę uciekły, ale to na pewno problem zmienienia pseudonimu. Na YouTubie jest troszeczkę trudniej, ale to co się zdarzyło na streamingach mnie przerosło. W statystykach na Spotify nie są to liczby ogromne, ale są spore jak dla mnie i cieszę się z nich, bo to pierwsze wydawnictwo nad którym pracowałam w pełni. Ludzie faktycznie tego słuchają i to mega przyjemne jak dostaje się wiadomości w stylu „Znalazłem cię na Spotify, jest super, rób to dalej”. To bardzo motywujące.
Mówisz o tych wyświetleniach na Spotify, ale znalazłaś się też na playliście Alternatywna Polska właśnie od Spotify.
Tak! To było moje marzenia żeby tam trafić, ale nie liczyłam, że to się uda. To była raczej moja fantazja. Dowiedziałam się o tym wieczorem w dzień premiery po wszystkich pozytywnych emocjach. Wtedy zobaczyłam „Watę” na Alternatywnej Polsce i był pisk i krzyk na cały dom. To było super i w sumie dalej jestem w szoku.
Czyli Wata osiągnęła największy sukces twoim zdaniem?
Nie. Największy sukces moim zdaniem to „Chewing Gum”, szczególnie patrząc z perspektywy czasu. „Wata” jest troszkę zapomniana, średnio mi się podobało to co zadziało się z wyświetleniami, ale nie przejmowałam się tym bardzo. W dniach premier utworów jestem w ogóle totalnie zakręcona.
A nie patrząc na odbiór, z którego numeru jesteś najbardziej zadowolona? I czy ta EPka właśnie tak miała wyglądać?
Jestem bardzo zadowolona jak to wyszło, właśnie tak miało to wyglądać! Początkowo na niektóre numery miałam inny zamysł, ale Adaś szybko mnie naprowadził. Jak się pracuje z kimś twarzą w twarz to można wiele więcej osiągnąć. Z kolei numer, z którego jestem najbardziej zadowolona, to „Chewing Gum”. Gdy usłyszałam finalną wersję tego kawałka skradł on moje serce. Bardzo długo czekałam aż on wyjdzie i nie mogłam się doczekać, ale wiedziałam, że muszę być cierpliwa.
A propos Adama. Czy Producent Adam jest nie tylko producentem, ale i kawałkiem serca płyty?
Mega dużo mi pomógł. Co prawda pierwszy numer wyprodukował Johny Beats, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że chciałam robić Candybar. Aktualnie pracujemy z Adamem nad kolejnym projektem, tym razem wspólnym wokalnie. To bardzo ciekawa współpraca, intrygująca. Nie chcę za wiele zdradzać, ale ostatnio byłam w studio i zrobiliśmy kolejny utwór. Poniekąd ten projekt sięga do mojej przeszłości twórczej, ale i nie do końca.
Pierwsze pytanie, które zapisałem na kartce po przesłuchaniu płyty brzmi: Czy ty jesteś zadowolona z ilości podtekstów seksualnych na płycie? Ten album jest bardzo seksualny.
Jest! I połączenie tych dwóch spraw, czyli słodyczy i seksu przychodzi mi bardzo łatwo. To było swoiste połączenie żywiołu i planu. Tekst do „Miodu” powstał później niż „Chewing Gum”, ale kiedy zatrybiło, że pojawiają się tam wspólne elementy podtekstowe, postanowiłam właśnie to wpleść do projektu. Bardzo lubię to przemycać, mam wielką satysfakcję. Mogę tego robić więcej, jeśli słuchaczy to nie męczy.
A kim jest słuchacz? Dla kogo jest tak seksualna i żywiołowa płyta?
Nie kategoryzuję, ale wydaje mi się, że ta płyta może nie mieć określonej grupy odbiorców. Gdybym jednak miała to określić to powiedziałabym, że są to ludzie, którzy chcą spojrzeć na seksualność w inny sposób, którzy mają dość wulgarnej seksualności, a chcą ją dostrzec bardziej subtelnie. Chciałam zrobić zaprzeczenie wulgarności. Te kawałki mogą być mocno wizualne i być odskocznią od stereotypu seksu.
Faktycznie, nie spojrzałem na to z tej strony. Każdy z tych utworów może słuchacz odebrać jako kawałek Ciebie, ale to nie jesteś w stu procentach Ty, prawda?
To może być moje alter ego, może postać, którą chciałabym być? Nie wiem, może kiedyś przepoczwarzę się w taką osobę. Bywam szalona, ale to moje szaleństwo jest szybko hamowane, wbrew pozorom nie jestem spontaniczna, choć się staram.
Chciałabyś żeby Candybar poleciał w komercyjnym radiu?
O tak! Zdecydowanie.
Najlepiej żeby to był początek wspaniałej artystycznej drogi, przejdźmy tu do historii z Eską. Pojawiłaś się u nich.
Czasem wyślę prasówkę do różnych miejsc i może ktoś podchwyci. Jeden z Panów redaktorów chyba się „zachwycił mną” i postanowił o tym napisać. Kiedy to ujrzałam to zaczęłam szukać mojej listy rzeczy do zrobienia w tym życiu, haha.
Wracają koncerty. Wyobraźmy sobie, że za tydzień idziesz z tym materiałem grać koncert – gdzie byś chciała z nim pójść?
Przede wszystkim widzę festiwal, jeśli idziemy na całość. Ludzie obijający się o barierki, pogo… No dobra może jednak z pogo przesadziłam. Ale duży, plenerowy, fajny koncercik. Byłoby pięknie.
Strasznie podoba mi się wizualnie ta EPka. Ona jest skromna z zewnątrz, ugrzeczniona, a w środku bardziej niegrzeczna, prawda?
Tak, to prawda. Jeśli chodzi o zamysł okładki to wpadłam na pomysł wielkiego deseru. Freak shake to był największy deser jaki można dostać w Lublinie. Poszliśmy na niego z moją przyjaciółką i chłopakiem i wyszła z tego sesja zdjęciowa. Z trzydziestu zdjęć sensownych wyszły może ze trzy. Jedno z nich to okładka. Sam projekt wykonał Pan Szymon, któremu serdecznie dziękuję za stworzenie tego. W głowie miałam tylko zdjęcie i róż, a wyszły z tego jeszcze pączki, wata itd. Jest pięknie.
Na koniec zdradź nam swoje plany. W jakie tony teraz będziesz uderzała? Tylko nie mów za dużo, chyba wszyscy lubią niespodzianki.
Przez to, że zaczęło się lato, będziemy tworzyć właśnie sugar pop w wydaniu letnim. Coś w wakacje się pojawi. Nie zdradzam za dużo, ale wybiega to poza samą muzykę. A jeśli chodzi o tony, poza sugar popem to tak jak mówiłam, pracujemy z Adamem nad czymś nowatorskim i mega ciekawym.
Będzie Marie w wydaniu rapowym?
Jeszcze tego nie robiłam, ale może spróbuję!
Dziękuję Ci pięknie za te dwie, długie części rozmowy. Słówko na koniec?
Dziękuję bardzo wszystkim Sajkowiczom za wsparcie, to było niesamowicie motywujące i supermiłe gdy pojawiają się takie komentarze. Kocham Was, Sajko to rodzina!