fbpx

BAJO JAJO! Rozmawiamy z Najmłodszymi Wilkami polskiej sceny – Młyn!

My z kolegami w ich wieku słuchaliśmy reggae, a szczytem naszych sukcesów było jakieś tam miejsce na gminnym konkursie z angielskiego. Oni mają 100 tysięcy wyświetleń pod najnowszym klipem, zgraną ekipę i najpocieszniejsze buzie w polskiej rapgrze. Poznajcie Młyn!

Dostałem zlecenie napisać artykuł o tych młodzianach, jednak niespecjalnie wiedziałem skąd mam wziąć jakiekolwiek informacje na ich temat. Postanowiłem więc zaaranżować krótką rozmowę ze składem, żeby dać im możliwość przedstawienia się własnymi słowami przed naszymi czytelnikami. Gdzieś w przerwie między końcem ich e-lekcji, a początkiem moich e-wykładów znaleźliśmy się więc na Discordzie z Czajnikiem, Paździochem, Loczkiem oraz Waflem i przeprowadzaliśmy e-wywiad. Jeśli chcecie się naprawdę wczuć w klimat tej pogadanki, a nie słyszeliście wcześniej o moich rozmówcach, to odpalcie sobie w tym momencie poniższy numer.

Ale czym jest Młyn i kto wchodzi w jego skład? Założyliśmy go z dwa lata temu pod inną nazwą. Chcieliśmy sobie nagrywać, ale jeszcze nie muzykę, tylko filmy na YouTubie, bo gdzieś tam zajawka na to była i dużo takich młodych osób jak my zakładało sobie kanały. Byliśmy w pięciu: czterech, którzy tu siedzą i Słoń. Na ten moment ta rodzinka jest większa, ale nagrywamy dalej w takim składzie. Ewentualnie jest jeszcze parę osób, z którymi wcześniej robiliśmy piosenki i są nadal w Młynie, tylko wiadomo — pewnie się to troszeczkę zmieni co do składu, który śpiewa, o ile to można nazwać w ogóle śpiewaniem. W „BAJO JAJO” lecę ja, potem Paździoch, Loczek i Słodziak. Wafel tylko buja się w teledysku w białej bluzie, ale ze Słoniem byli na „VIBE”. — tłumaczy Czajnik, „ogarniacz”.

Za brzmienie numeru „Bajo Jajo” odpowiada właśnie Słodziak, który jest wpisany tylko jako gość. Słodziak jest tak jakby w labelu, w rodzince, dopiero go poznajemy. Po prostu mamy z nim dobry kontakt, ale jednak ta podstawowa piątka zostaje. — powiedział o koledze Czajnik — Nagranie i podstawowy miks robiłem ja, a Słodziak to dopracowywał, doszlifowywał. On akurat jest dobry w te klocki. Mimo, że ma jedenaście lat, to teraz kończy pięcioletnią szkołę muzyczną i ciśnie ostro.

Chłopaki są z okolic Rzeszowa. Ucięliśmy sobie nawet krótką pogawędkę na temat tego, że było wiadome z jakiej części kraju są, ponieważ w „VIBE” rapowali „NA POLU jest ze czterdzieści stopni.” U nas nikt nie mówi na dworze. — skomentował Loczek.

Skład złożony jest z czternastolatków. Cóż, nie sprawia to takiego szoku, jeśli przyjmiemy, że schafter faktycznie mógł mieć piętnaście lat nagrywając hors d’oeuvre, ale wciąż trzeba przyznać, że poziom jaki prezentują moi rozmówcy jest godny uznania. Spodziewałem się, że podobnie jak kiedyś u Green Grenade, za ich nagrywkami stoi starszy kuzyn z ambicją na stworzenie viralowego rapu. Czajnik jednak rozwiewa moje podejrzenia: Jak zaczynaliśmy nie mieliśmy nikogo. Dopiero miesiąc temu jak zaczęliśmy być promowani to jacyś więksi z nami rozmawiali, zaczęli nam dawać porady, ale dalej wszystko robimy sami. Uczymy się z tego, że słuchamy dużo muzyki.

Ci „więksi”, to nie byle jakie ksywki. W komentarzach pod numerami znajdziemy takie postaci jak yachostry, Qry czy KOOZA, Instagram Młynu jest obserwowany przez Janka Rapowanie, a na swoim fanpage’u udostępnił ich Mata. Od KOOZY się zaczęło. — wspomina Loczek. Nie no zaczęło się od tego, że złożyliśmy się po dwa złote i wysłaliśmy donate’a do Brudnej Małpy — wtrąca Czajnik — My wcześniej byliśmy słuchani przez nasze miasteczko, szkołę i tak dalej. Robiliśmy to tylko po to, żeby się pośmiać. Nie myśleliśmy, że to w ogóle może być słuchane przez kogokolwiek innego. Wysłaliśmy tego donate’a i byliśmy przygotowani, że będziemy hejtowani, że „młodzi się biorą za to”, że ludzie tego nie będą dobrze przyjmować, tym bardziej, że Małpa jest typowo trapowy, a nasz „VIBE” nie miał z tym dużo wspólnego. Okazało się, że czat w ogóle zwariował i byliśmy jakąś piosenką dnia. Pomyśleliśmy, że może rzeczywiście może to być słuchalne.

Potem ja napisałem do różnych raperów. Nie spodziewaliśmy się, że ktoś odpowie, ale pisaliśmy do każdego jak leci i w końcu część to zrobiła. — opowiada Loczek — Szczyl nam odpisał, Magiera to wstawił na relację, od Magiery się KOOZA dowiedział i trochę to poszło.

Klipy tego młodego boysbandu montuje Czajnik. Zajawkę na filmy złapał właśnie od produkcji KOOZY, dlatego jego uznanie było szczególnie ważne. Potem Yachu nas promował, bo na którejś grupce na Facebooku ktoś mu wysłał naszą piosenkę w odcinku. Yachu się zainteresował, powiedział, że trzeba to pchać dalej, no i jakoś tak wyszło.

Znalazłem się w dziwnej sytuacji, bo nieironicznie zacząłem się zastanawiać czy nie powinienem wymagać od moich rozmówców zgód na wywiad od ich rodziców. Ciekawiło mnie czy ich rodziny w ogóle zdają sobie sprawę z działalności pociech w internecie. Moja mama chodzi po domu i sama śpiewa nasze piosenki. — wyznaje Paździoch. U mnie tak samo. — dodaje Czajnik — Wcześniej się cieszyli, że mamy jakieś hobby, że coś robimy. Teraz jak mówiłem mamie, że to wystrzeliło to nawet nie chciała wierzyć. Wiedzą, wspierają. Nawet nie chcieliśmy się z tym jakoś kryć, bo wolimy, żeby się dowiedzieli teraz, niż kiedy będziemy w trasę wyjeżdżać. — zaśmiał się.

Chłopaki wykazują się dość chłodną oceną swoich wyników. Niewątpliwy sukces, jakim jest wynik „BAJO JAJO” komentują: Nie jesteśmy tak strasznie podjarani. Znaczy jesteśmy podjarani, ale jesteśmy też świadomi, że te wyświetlenia nie są tylko z tego, że jesteśmy, nie wiem, dobrzy. Dużo robią dla nas promocje od ludzi. To czy to jest nasz skill i czy faktycznie jesteśmy „do słuchania” to się okaże jak spadnie trochę ten hype.

Trzeba jednak przyznać, że Młyn to nie pierwsi raperzy przed mutacją w naszym kraju. Pionierami w tej kategorii zdają się być Kula i Green Grenade, obecnie mamy też young policję, young kaia czy Cygana9. Ci wszyscy młodociani muzycy jednak opierają swój wizerunek na naśladowaniu albo wręcz karykaturowaniu stereotypowego trapera. Nawijają o dragach, broniach, kobietach przestępstwach, a im więcej wcisną w swój tekst obelg i przekleństw tym więcej wbijają wyświetleń, bo ich kariery napędza szok i zainteresowanie absurdem. W przypadku autorów „BAJO JAJO” jest inaczej. U nich nawet, jeśli Paździoch rzuca wers o tym, że twojej dziewusze mówi bajo bajo, to słychać, że jest to ugrzecznione odpowiednio do wieku. Do tego, co według mnie najbardziej wpływa na pozytywny odbiór kawałka — czuć w tych zwrotkach szczerą frajdę. Nas całe miasteczko zna, my raczej nie sprawialiśmy zbytnio problemów. Jakbyśmy nagle z takich chłopaków zaczęli nawijać o tym, że palimy blanciory giganciory, to byłoby potem średnio wyjść na miasto, wiadomo o co chodzi. — komentuje Czajnik

Na tym zakończyliśmy naszą rozmowę. Nie ma co pompować balonika, bo faktycznie — hype może się skończyć zanim się na dobre zacznie, ale warto odnotować gdzieś na swoich słuchawkach istnienie takiego zespołu jak Młyn. Ja z całego serca życzę im, by dalej muzyka była dla nich zajawką i czerpali z niej jak najwiecej dobrej zabawy i fajnych wspomnień. Kto wie, może pójdzie to jeszcze dalej, wtedy będę miał fajny wpis do portfolio, że to właśnie na Sajko.Network mogliście o nich przeczytać po raz pierwszy. Serdeczne Bajo Jajo!

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.