Dzisiaj w nocy AJ Tracey podarował swoim fanom prezent, niespodziewanie wydając EP „Secure The Bag! 2”. Album tak długo i niecierpliwie wyczekiwany, miał hołdować przede wszystkim czasom, w których AJ z ogromnym głodem zaczynał podbijać brytyjską scenę. Co się zmieniło przez te kilka lat? MC z londyńskiego Ladbroke Grove jest u szczytu swojej kariery i to on w tym momencie rozdaje karty na scenie. Jego popularność od 2016 roku wzrosła kilkukrotnie, a jego ksywa zaczęła być wizytówką brytyjskiego rapu. Głód „STB! 2” był ogromny, w końcu chcieliśmy otrzymać takiego AJ’a, którego pokochały tłumy. Spoiler: zadanie wykonane.
Już na otwierającym tracklistę „Yumeko” dumnie rapuje: „I’m the prince of the new-school era” i ja się z tą linijką w pełni zgadzam. Jak mam tego nie robić, jeśli raper kreśląc taki wers płynie po bicie tak lekko, a jednocześnie robi to z podręcznikową techniką? AJ’owi przychodzi to bezczelnie łatwo. W momencie, w którym zaczyna wciągać słuchacza do swojego świata, opowiada historie od zupełnego niechcenia, mimo to wychodzą mu niemalże perfekcyjnie i, co najważniejsze, przekonująco. To kunszt księcia nowej szkoły, wszak od dawna to już nie tylko brytyjski, solidny grime’owiec, ale światowego poziomu raper, który potrafi adaptować zachodnie naleciałości i rzucać je w odpowiedniej formie na własne podwórko. Trochę przewózki, trochę przypomnienia o tym, co udało się zrobić: „Would you believe? // I killed the shows overseas // Spread the sound like a disease // I brought the world to its knees” – bo gdzie to zaznaczyć jak nie na „STB! 2”? Droga z Ladbroke Grove do czołówki rapu była długa.
Ponownie „LA4AWEEK”, ponownie Swoosh God i Sloan Evans. Chciałoby się powiedzieć, że jeśli ktoś powinien otrzymać prawo do tworzenia bangerów na dźwięcznych bitach w tematyce „ciuchy, kobiety, hajs”, dodając do tego „alkohol, narkotyki”, to właśnie Tracey i dwóch panów wymienionych wyżej. Luz w EP ponownie tchnięty, a klimat nostalgii zostaje podtrzymany, gdy na „Red & Green” wita nas sampel z „Quarterback”. Czy może być piękniejsze spełnienie oczekiwań fanów? Przed oczami przelatuje mi od razu ubiegły rok i pierwsza scena netflixowego Top Boya. Nostalgia i sentyment. Spodziewałem się, że Tracey zabierze mnie w klimat „STB!”, ale nie sądziłem, że po trzech latach będzie w stanie oddać go z taką dokładnością. Niesamowite jest to, że mimo zmiany pozycji na scenie, to nadal ten sam głodny raper – „I can’t feel ill and this rent made me better // I’m AJ the GOAT, I’m out chasing the feta”
slowthai zagrał na warunkach narzuconych z góry przez gospodarza, ale dodał swój sznyt z Northampton, szorstkość, chamstwo i bezpośredniość w wyrzucanych wersach. Będąc ogromnym fanem thaia od razu zauważyłem kipiącą pewność siebie, ale tą inną niż u Tracey’ego, bardziej pretensjonalną i cwaniacką. To kupuje mnie w nim najmocniej, a że fanem jego stylówy jestem, to gdzieś początkowo byłem w stanie nawet stwierdzić, że przyćmił gospodarza. Swoim wkurwieniem podkreślił delivery utworu, którego zadaniem było kolejny raz w charyzmatyczny sposób pokazać wszystkim, co przez ostatnie parę lat AJ był w stanie osiągnąć. „Praca, zabawa, praca” – repeat. „Secure The Bag! 2” w całości tę obecność AJ’a na scenie podkreśla. To EP zrealizowane zostało nie tylko, by wykonać ukłon w kierunku starych klimatów i ich fanów, ale również by zaakcentować swoją niepodważalną pozycję na scenie.
Przy „Hikikomori” po raz pierwszy miałem wrażenie, że coś jest „zbyt mocno”. W sensie kumam konwencję tego utworu, ale produkcja jest dla mnie na tyle przesłodzona, że aż drażliwa i na dłuższą metę mdląca. Owszem – jest bardzo melodyjna, prawdopodobnie najbardziej z całego EP, jednak mnie kupują bardziej te surowe i ostre brzmienia, z przewózką jako główną linią utworu. „Hikikomori” jest osobiste, to w zasadzie byłby dobry moment na złapanie oddechu od natłoku braggowych linijek, gdyby nie tak wysublimowana melodia. Przenosimy się tu do bardziej prywatnego świata MC, w którym woli zostać w swoich czterech ścianach i nie ma ochoty by witać rzeczywistość poza nimi (analogia do „Hikikomori” dobrze wyczuwalna). Jestem przekonany natomiast, że młodsze fanki takim AJ’em będą zachwycone bardziej, niż AJ’em podkreślającym ile lasek może zaliczyć i jak drogi zegarek leży na jego nadgarstku, co po krótkiej przerwie robi na „Blow My Phone”.
„I’ve got bills I gotta pay // That’s why I secure the bag // I’m still likkle Tracey A // London star and quarterback”. No właśnie, londyńska gwiazda podkreśla, że jest londyńską gwiazdą i kontynuuje stylową przewózkę na bicie, który buja, który cyka, który służy do tego, by się na nim wozić. Tym razem w trochę innym stylu niż typowe „STB!”, z dużą ilością tych zachodnich, bardziej trapowych i cykających naleciałości. Zarówno tyczy się to „Blow My Phone” jak i „No Chucks”. „Triggered” to już powrót na właściwe tory – brak momentu na odpoczynek i luźne, surowe wręcz wyrzucanie linijek z ogromną, młodzieńczą charyzmą. Projekt wieńczy „Colombiana”. Jeśli jeszcze nie wiedzieliście, to AJ ma laski z wysp, ze Szwecji, z Kolumbii, z Holandii i Finlandii. Prawdopodobnie ma je zewsząd niczym „Papito, papito” posiadający „dupy z Rosji, Polski, Anglii, Francji i suki z Meksyku”. Dużo o tym pisać nie trzeba. EP w mixtape’owej konwencji urywa się na tym utworze. Trochę niespodziewanie zostawia nas z powyższym akcentem o swoich podbojach, okraszonych niesamowicie wysokim ego.
Pewnie w głowach niektórych kluje się teraz myśl: „Jak to? Nie ma treści, a Roszul propsuje? Hipokryzja!”. I jeśli się kluje, to kluje się poniekąd słusznie. Do EP „STB! 2” nie podszedłem jednak jak do projektu, który ma pouczać, wprawiać w stan przemyśleń i zadumy. To miało banglać, przenieść mnie do świata sprzed kilku lat, przypomnieć o AJ’u i pokazać w jak do bólu pewny siebie sposób wykorzystuje produkcje. Moje oczekiwania zostały spełnione, a dodatkowo zaskoczyłem się tym jak rzetelnie przypomniał ten stary klimat, do którego wracam z nostalgią. Charyzma, charyzma, charyzma i jeszcze raz spójność oraz nostalgia.