Co siedzi w głowie szesnastolatka, którego do hot16challenge nominuje Quebonafide, a któremu wcześniej boost wyświetleń zapewnia Mata? Czy Fukaj jest świadom pozycji w której się znajduje i czuje ciężar presji, jaki jest narzucany mu przez słuchaczy? Nie tylko ja byłem ciekaw odpowiedzi na te pytania, które mnożyły się w mojej głowie po nowych singlach Fukaja. O Młodych Wilkach, o SBM Starterze, o wychowaniu na klasykach – prosto od szczerego i sympatycznego gościa, który stoi przed ogromnymi wyzwaniami.
Patryk Roszyk: Wiedziałem, że odpalisz szluga, sto procent kurwa.
Fukaj: Właśnie dlatego siedzę w piwnicy, to był główny motyw.
Ale widzisz, ja piję sobie drinka, Tobie to nie przeszkadza, odpaliłeś sobie szluga. Można jak człowiek przeprowadzać wywiad? Oczywiście, że można. (śmiech)
Żeby wszyscy tacy byli… to świat byłby lepszy. (śmiech)
Powiem Ci, że ostatnio obczajałem z ciekawości SBM Radio i jako osoba, która prowadzi audycje w newonce.radio, jestem mocno zaskoczony Twoją pewnością siebie.
A dziękuję! To była świetna zabawa, nawet myślałem po tym, żeby ruszyć z jakimś podcastem. Pierwszy raz miałem okazję robić coś takiego i byłem zadowolony z formuły jaką obraliśmy – siadamy na luzie i rozmawiamy tak naprawdę o wszystkim i o niczym, zupełnie jakbyśmy siedzieli gdzieś na melanżu. Byłem zajarany i myślałem, żeby może w tym kierunku nie zrobić czegoś później… Może są wolne wakaty w newonce. (śmiech)
Musimy się zapytać kogoś od nich, ale jak przeprowadzisz się do Warszawy, to może będziesz w stanie to ogarnąć (śmiech). Z całej trójki byłeś najpewniejszy, prowadziłeś ten podcast i byłem w pozytywnym szoku. Pamiętam swoją pierwszą audycję w Radio Kapitał – przyszedłem najebany, bo bardzo się zestresowałem, a potem zrobiliśmy litra z ziomami na tej audycji. To było w Muzeum Sztuki Nowoczesnej i były tam kamery. Po pierwszej audycji chcieli nas usunąć, taka ciekawostka (śmiech). Ty miałeś jakieś doświadczenia wcześniej? Nawet ze szkolnymi przedstawieniami.
Nie. To znaczy grałem kogoś w gimnazjum, nawet nie pamiętam kogo, ale pamiętam, że wyszedłem z rolą na środek i czytałem ją z kartki i cały czas ręce mi tragicznie latały – wstyd jak ch*j. W SBM Radio miałem lekki stresik na początku, a potem to jakoś poszło. Półtorej godziny zleciało szybko, a mogliśmy tam siedzieć jeszcze spokojnie z trzy, świetna zabawa.
A sto pro trzeźwy byłeś przed tym?
Taaak, to był pojebany dzień! Nic nie piłem, ja nie mam prawka, więc jechaliśmy pociągiem. Zdążyliśmy wyjść z pociągu, pojechać szybko na miejsce, byliśmy pięć minut przed rozpoczęciem, więc z marszu tam weszliśmy i zaczęliśmy audycję.
Gadki o pociągach przeważały w tej audycji przez pierwsze trzydzieści minut. (śmiech) Przechodząc do meritum naszej rozmowy – chcę przede wszystkim pogadać o akcji SBM Starter i o tym co się działo później. Co się dzieje w głowie gościa który w wieku siedemnastu lat dostaje zastrzyk hype’u od Maty, potem od Quebonafide i nagle trafia do Startera?
Ciężko mi na to wszystko odpowiedzieć, bo do mnie to nadal nie dotarło. Ja jestem cały czas w trakcie przetwarzania tej nominacji od Quebonafide. Cały czas to przyswajam. Byłem bardzo szczęśliwy, ale sfokusowany od razu na pracy. Nie miałem czasu, żeby się tym nacieszyć.
Dziwne, tego w ogóle nie widać. Wydawało mi się, że ta pewność siebie i ogólne obycie ze stanem rzeczy wynika przede wszystkim z tego, że ego zbudował Ci zastrzyk hype’u i nominacja od Queby.
Ja zawsze byłem pewnym siebie człowiekiem, mam tak z natury, ale mam też tak, że nie potrafię się cieszyć z rzeczy. Oczywiście cieszę się z osiągania celów, ale to nie trwa długo, chyba wiesz o co mi chodzi?
Tak, ale u artystów jest to zauważalne. Pełni szczęścia nie osiągniesz nigdy i chyba taka pełnia szczęścia oznaczałaby, że się wypalasz, że coś się kończy. Bo to jest tak, że ciągle musisz chcieć więcej, ciągle czuć głód i widzieć kolejne szczeble drabinki.
Zgadzam się w stu procentach i mniej więcej tym się kieruje.
A propos, czytasz co piszą fora i grupki na Twój temat?
Wiesz, to nie jest tak, że wpisuję frazę “Fukaj” i wyszukuję. Ja po prostu obserwuję je jako słuchacz, specjalnie się w to nie zagłębiam. Obserwuję głównie grupki, na przykład ominął mnie całkowicie GlamRap, chyba nigdy na tym portalu nie byłem. Czytam Hype’a, DREJKa i jestem dodany do różnych grupek.
Spotykasz się z mocnym hejtem? Zauważyłem, że ludzie, którzy cię hejtują, są bardzo w to wczuci. Ciężko mi uwierzyć, że na kimś, kto jest na początku swojej drogi, takie komentarze nie robią wrażenia.
Myślę, że w pewnym stopniu tak, ale nie myślę o tym za bardzo i robię swoje. Jak zobaczę jednak jakiś bardzo ostry, to gdzieś tam w środku mnie zaboli. Porównałbym to do ugryzienia przez mrówkę na pikniku z ziomami. Mrówka Cię gryzie, to boli, ale piknik przecież nie jest przez to zjebany. (śmiech) Nie dotyka mnie to jakoś bardzo, jestem szczęśliwy, są wyniki mojej pracy, na to zwracam dużo większą uwagę.
A konstruktywna krytyka? Potrafi wpłynąć na Twoją twórczość?
Na taką jestem i zawsze byłem otwarty. Jak nagrywam w studiu, to zazwyczaj jest ze mnąj kilku ziomali, którzy nigdy nie byli tacy, że tylko klepali mnie po plecach. Od razu mówią, że coś jest nie tak, a na tym mi zawsze zależało. Takie komentarze też oczywiście czytam, ale zawsze mimo wszystko uciekam się w stronę przyjaciół.
Gdy dołączyłeś do akcji, to czułeś, że ludzie, z którymi jesteś w Starterze, to też ludzie, których możesz poznać i z nimi współpracować, czy jest to jednak mimo wszystko w większym stopniu Twoja konkurencja?
Zacznę od tego, że ja w ogóle nie miałem okazji się z nimi poznać. Jednak w trakcie trwania akcji odezwał się do mnie Szczyl z propozycją nagrania kawałka, jest bardzo fajnym gościem i uważam, że zrobiliśmy wspólnie dobrą rzecz.
A jakie masz nastawienie do akcji Młodych Wilków?
Kiedyś Kabe powiedział, że taka akcja nie jest mu w ogóle potrzebna i są artyści, którzy potrzebują jej bardziej. Czy mój udział w Młodych Wilkach miałby sens? Nie sądzę. Ja już zaliczyłem Starter i zdobyłem popularność, niech inni mają szansę.
W ogóle, to chyba nie sprawdzasz bardzo mocno polskiego podwórka podziemnego, mainstream tak, ale skupiasz się na zagranicy. A myślałeś o zagranicznych kolaboracjach?
Tak, myślałem, ale to albo musiałby to być ktoś duży, albo w ogóle bym ich nie robił. To musi być ktoś duży, bo inaczej to jest dla mnie trochę wiocha – nie ma mowy o nagrywaniu z kimś z zagranicy dla samego nagrywania, bo to są zazwyczaj gorsi artyści niż ci z Polski, ale podjarka, bo język inny. Mnie większość polsko-zagranicznych kolaboracji nie grzeje. Flexowanie się na samo to, że ktoś jest z zagranicy, ale pod względem osiągnięć jest tak naprawdę nikim, nie jest dla mnie. Ale to oczywiście tylko moja perspektywa. Zawsze myślałem, że jak już będę “duży” i będę mógł sobie na to finansowo pozwolić, to zrobię płytę, z której albo wyjdę na minus, albo chociaż może na zero i zrobię takie ogromne kolaboracje, żeby to było po prostu coś legendarnego. Wiem, że dużo raperów z mainstreamu ma taką możliwość i dziwię się dlaczego tego nie robią.
Którymi scenami z zagranicy najbardziej się jarasz?
Amerykańską i brytyjską, jednak tą drugą pobieżnie. Ze Stanów najbardziej skłaniam się ku ASAP Rocky’emu – wielka inspiracja, zresztą jak oglądałeś SBM Radio to na pewno o tym wiesz- mówiłem tam o nim z dwadzieścia minut. Oprócz tego Tyler the Creator, Kanye West, bardzo dużo tych artystów jest, nawet z oldschoolu – bo na nim się wychowałem.
Nie ma opcji, rocznik 03 nie mógł wychować się na oldschoolu. (śmiech)
Stary, ja w gimnazjum byłem chłopcem, który wczucie słuchał starej szkoły. Biegałem i krzyczałem: “kurwa, kiedyś to był rap w dziewięćdziesiątych, to była muzyka, teraz to nie ma muzyki, daj spokój, jaki ASAP Rocky?!” (śmiech). Ale zaczynałem od starej szkoły – od Nasa, od Biggiego, NWA.
Wracając do tematu Twojego, bo trochę odbiegliśmy. Projekt tworzysz z Kubim, również w towarzystwie Sapiego – od niego kiedyś dostałem taką wiadomość…
Tak! Wiem jaką wiadomość, byłem wtedy przy tym. Wstawił mnie na instastory – napisał, że jestem dobrym tekściarzem, ty napisałeś: “niech mi utrze nosa”.
Tak, i Sapi odpisał: “utrze jebany”. Ich obecność pomaga Ci robić progres w karierze? Dają Ci wskazówki jak się oswajać z tym co słyszysz od ludzi?
Na pewno, obecność Kubiego przede wszystkim pozwala mi poszerzać horyzonty, bo on słucha totalnie muzyki, na przykład Buriala. Otwiera mi głowę na inne gatunki.
O, ja też się nim jaram.
Kurwa, ja nie wiem o co z nim chodzi i co w nim takiego jest. (śmiech)
Za parę lat będziesz potrzebował nowych bodźców i zobaczysz, że wtedy będziesz się jarał.
Utrzyj mi nosa w takim razie. (śmiech) Wracając do tematu, to tak – Kubi na pewno dużo mi pomaga mi od strony technicznej, podczas nagrywek, podsuwa mi pomysły, Sapi zresztą podobnie. Dają mi też wskazówki jak budować swoją karierę. Są jak starsi bracia. Sapi jest trochę jak psycholog, ale też nie mam z nim jakiegoś stałego kontaktu. Czasami jestem w Warszawie – wtedy się spotkamy.
Ludzie mówią bardzo często, że jesteś tworem Maty i Quebonafide. Do Maty jesteś w ogóle na każdym kroku porównywany.
Z kim nie gadam, to każdy mi mówi, że jestem podobny do Maty, każdy mnie do niego porównuje. Mata jest super raperem, ale ja w ogóle nie widzę tego podobieństwa, nie czaję tego totalnie. Wizualnie trochę widzę to podobieństwo, ale muzycznie w ogóle nie.
A jak zareagowało twoje najbliższe otoczenie na kontrakt w SBM? Bo mnie to ciekawi – jak reagują rodzice gościa, który ma 17 lat, na to, że ich syn ma dostać kontrakt wydawniczy w dużej wytwórni.
Moi rodzice mnie wspierali. Oni na początku myśleli, że jak ja robię numery, to to jest takie moje hobby, jakaś fanaberia, jak na przykład granie w tenisa w weekendy, coś takiego (śmiech). Lampka zaświeciła się w momencie kiedy trzeba było podpisać kontrakt, a to kilkadziesiąt stron A4. Wtedy powiedzieli: “okej, jest trochę poważniej” (śmiech). Wciąż mnie wspierali, zawsze to robili, zaczęli się bardzo zajawiać rapem. Na przykład rano mama mnie pyta: “Ty, a słyszałeś nowy singiel Maty? Ale pojechał Kurskiemu”, no i tak sobie sprawdza. Jest taka dziewczyna – Stricte Rap, moja mama na przykład sprawdza jej kanał na bieżąco (śmiech).
Jesteś ukierunkowany na to, że do końca życia będziesz robił muzykę, czy myślisz o planie B i mimo wszystko stawiasz na edukację?
Od samego początku, kiedy tylko zajawiłem się rapem i zacząłem pisać teksty, marzyłem, żeby zostać wielkim raperem i wtedy też stwierdziłem, że jeśli będę wykonywał inną pracę, to będę miał później poczucie, że zmarnowałem całe moje życie i będę nieszczęśliwy. Planem A była zawsze muzyka, ale wiedziałem, że rynek muzyczny jest nieprzewidywalny – to nie jest tak, że jak dostałem kontrakt, to rzuciłem szkołę i siedzę na dupie. Edukacja jest planem B, chcę maturę napisać bardzo dobrze. Myślałem na przykład o tym, żeby po maturze studiować za granicą, ale zawsze priorytetem jest rap i muzyka. W tym momencie robię ostatnie szlify na płytę z Kubim, ja już w ogóle mam plan na całą swoją dyskografię. Chcę jednak dopiąć tę płytę najlepiej jak potrafię.