fbpx

Carcass byłoby dumne – Venom Prison „Primeval” – Recenzja

Wydany zaledwie rok wcześniej drugi album Walijczyków pt. „Samsara” z miejsca powędrował do moich topek z muzyką metalową na tamten rok i zrobił ze mnie ich fana. Mamy 2020, a tu kolejny świeży album z 11 utworami. No może nie tak świeżymi, ale po kolei.

Primeval to utwory z dwóch pierwszych EP’ek Venom Prison nagrane na nowo, plus dwa premierowe kawałki. Niektórzy mogą to uznać więc za kompilacje, ja jednak będę traktował ten zbiór 11 utworów jako album. Najważniejszy powód by nagrać te piosenki na nowo jest taki, że epki te, mimo że najstarsza pochodzi z 2015 roku, brzmią dziś dość źle(zresztą nawet Samsara nie brzmiała niestety zbyt dobrze). Primeval to pierwsze wydawnictwo od tego zespołu, które nareszcie nie ma się czego wstydzić jeśli chodzi o produkcje i brzmienie.

Perkusja jest ciężka i z charakterem, czytelna(może tylko talerzy nie słychać zbyt dobrze), stopki są mięsiste i pełne. Gitary prezentują jak dziś powinny brzmieć zespoły które celują w oldschool’owe brzmienie. Jest mocno ale przejrzyście, czuć tu feel rodem z death metalowych albumów lat 90, zmieszany z jakością naszych czasów. Akcje z whammy od razu przywołują na myśl pewnego łysego pana ze Slayer’a, a bas dodaje całości pełni i ciężaru. Wokale to absolutne mistrzostwo. Larissa brzmi przepotężnie podczas wykonywania growl’i i scream’ów, często wokale te są nawarstwiane i wtedy słuchacz po prostu spada z krzesła(sprawdźcie pod tym kątem Babylon the Whore, co za wstęp!). To uwarstwianie wokali często przywodzi na myśl Carcass(zresztą nie tylko wokale), ale niech Venom Prison przyjmie to za komplement, bowiem na tym albumie wybrzmiewają najlepsze płyty tego zespołu.

Utwory od 1 do 5 pochodzą z pierwszej epki pt. Defy The Tyrant. Najbardziej słychać tu inspiracje Slayerem a momentami nawet Metallicą, jest dużo wolniejszych, klimatycznych momentów, takich jak na przykład początek Mortal Abomination czy większość utworu Path of Exile. Jednak lwia część to jednak death metal podszyty nie raz porządnym wpływem Hardcore’u. Jest szybko, brutalnie i bez litości. Kawałek Life Suffer dostaje ogromnego plusa za zsamplowanie utworu z filmu Eraserhead, fani Davida Lyncha na pewno docenią.

Babylon the Whore otwiera zaś strumień utworów z drugiej epki pt. The Primal Chaos, gdzie rzeczy trzymają się już typowo death metalu. Pełno tu blastów i szalonych riffów. Chciałbym zwrócić uwagę na f a n t a s t y c z n e aranżacje Larissy na tych kawałkach. Wokal niesamowicie dobrze trzyma się muzyki i znakomicie wybrane są miejsca na jego podkreślenie poprzez nawarstwienie. Na utworach od 6 do 9 Larissa zdecydowanie błyszczy. Daemon Vulgaris brzmi jak the best of Carcass, z niesamowitym refrenem wpadającym od razu w ucho i znakomitym breakdownem. Narcotic to najkrótszy na kawałek albumie, zaledwie dwu minutowy strzał w twarz ze świetnymi riffami i szalonymi solówkami.

Ostatnie dwa utwory na albumie to premiery. Krótko: są niesamowite. Ilość ciekawych zmian, eksperymentów z czystymi wokalami(coś jak na ostatniej płycie Whitechapel), aranżacje, epickość, styl, który powoli zwraca oczy w stronę deathcore’u sprawia, że nie martwię się o przyszłość tego zespołu.

Primeval to świetne pokazanie początków oraz aktualnej kondycji Venom Prison. Dla starych fanów okazja by usłyszeć ulubione numery wreszcie w dobrej jakości, dla nowych okazja by poznać te znakomite, naprawdę znakomite kawałki. Album wspaniały, ciężki, pędzący, jednak z umiejętnie wplecionymi przerwami na oddech, nie psujących odbioru całości. Obowiązkowa pozycja. Top roku.

9/10

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.