fbpx

Jedyna „Poczekalnia”, w której chce się czekać – recenzja solowego albumu Vito Bambino

Po 5 albumach wydanych przez Bitaminę (nie licząc Tu da max), przyszedł czas na solowy projekt Vito, będący oddechem od prędko zyskanej przez zespół sławy. To materiał długo wyczekiwany przez fanów zarówno wokalisty, jak i jego muzycznych wspólników. Czy zagrzejemy miejsca w tej wyjątkowej Poczekalni na dłużej?

Podczas odsłuchu okazuje się, że płyta jest całkiem spójna z poprzednimi projektami zespołu. W wielu momentach pojawiają się chociażby charakterystyczne fragmenty rozmów (tak jak na poprzednich bitaminowych krążkach), a „Pytanie Do Niego” to świetne nawiązanie do „Pytania Do Niej”, czyli kawałka pochodzącego z Kawalerki. Część znajomych Mateusza zaczyna powoli znikać z jego pola widzenia przez natłok obowiązków, spowodowanych wejściem w dorosłe życie. On sam przywołuje natomiast liczne wspomnienia, przez co album ukazuje się nam jako jego osobisty pamiętnik, w którym nie brakuje również miłosnych wyznań w kierunku ukochanej.

EMOCJE, (prawie) brak gości i „Fucking Berlin”

Zajmując miejsce w Poczekalni, można odnieść wrażenie, jakby Vito zapisał w niej wszystkie swoje emocje. I to wcale nie byle jak, a wielkimi literami w zakamarkach każdego dźwięku. To album perfekcyjny na chłodne, nadchodzące wielkimi krokami, jesienne wieczory, wraz z którymi pożegnamy ciepły wakacyjny czas. W przypadku chęci powrotu do letnich wspomnień, z pomocą przychodzą nam single. Słuchając ich, możemy oglądać najciekawsze wspomnienia z życia autora w teledysku do „Bunkrów nie ma”, na zmianę z „Rampage”, zawierającym fragmenty filmu „Fucking Berlin”, w którym swój udział miał również Bambino. To jednak jeszcze nie wszystko, ponieważ oba kawałki posiadają alternatywne klipy z najpiękniejszymi ujęciami, przesłanymi przez fanów Mateusza. Na deser dostaliśmy natomiast animowany obrazek, idealnie współgrający z bajkowym głosem Natalii Szroeder. Wydawać się mogło, że to właśnie ona jedyna została ugoszczona przez Dopieralskiego, lecz jak się okazało, więcej krzeseł zostało zajętych. Tajemniczy gość ukrywa się w „Fikurazi (Luv)” i jest to jeden z przyjaciół Vito (swoją drogą, to nie ich pierwsza współpraca). Ten kawałek to interesujący element albumu, stanowiący niejaką „odskocznię”, która nie pozwala emocjom na przytłoczenie słuchacza. Warstwa liryczna idealnie współgra z brzmieniem albumu, a głos wokalisty sam w sobie może tworzyć melodię, co słyszymy chociażby w „Pytaniu Do Niego”. Nie jest to zadziwiające, jeśli przypomnimy sobie 16 wersów, będących dowodem na to, że Vito bez instrumentów również świetnie sobie radzi.

Martyna Kupińska: Mogę z czystym sercem powiedzieć, że moim zdecydowanym faworytem tej płyty zostało „Je Suis Polonais”. Multikulturalizm obecny w muzyce Vito, odegrał tutaj dość sporą rolę, tak samo, jak i jego pochodzenie – jako ciekawostkę, o której wie dość wąskie grono, zaznaczę, że Mateusz wychowywał się w jednym z naszych sąsiednich krajów, więc inspiracja muzyką zachodnią i użycie języka niemieckiego absolutnie nie powinny nikogo dziwić. Takiej mieszanki języków jak tutaj, nie słyszymy jednak na co dzień wśród twórczości jakiegokolwiek z polskich artystów. Stanowi to element zaskoczenia i jest jednocześnie świetnym zabiegiem lirycznym ze strony wokalisty. „Amar Franciszek Adam” zostało za to nagrane w momencie, gdy Vito wraz z żoną, z niecierpliwością wyczekiwali swojego malucha. Kawałek przeuroczy, a zbudowany w nim klimat jest czymś magicznym oraz przepięknym.

Daria Pikulska: Pierwszy odsłuch tego albumu od razu wyłonił mojego faworyta, którym jest „Last Puff”. To zdecydowanie miłość od pierwszego usłyszenia i nie sądzę, by miało się to zmienić. Bardzo intryguje mnie „Pytanie Do Niego”, ze względu na niepowtarzalny klimat, który różni się od pozostałych kawałków, a jednocześnie jest to jedna z piękniejszych rzeczy, jakie było mi dane usłyszeć w ostatnim czasie. Refren „San Fran” łapie mnie za serce za każdym razem i niewyobrażalnie mocno wgryzł się w moją głowę, nie chcąc z niej wyjść za żadne skarby świata. O miłości do singli mogłabym pisać godzinami, czyli tyle samo, ile zajęło mi ich słuchanie w oczekiwaniu na całą płytę. Nie tylko podpiszę miejsce w tej Poczekalni, aby zawsze móc do niej wrócić, ale postawię w niej swoje łóżko, by przez długi czas stamtąd nie wychodzić.

Na skrzyżowaniu z Bitaminą

Album Bambino definitywnie zdobył nasze serca i z pewnością chętnie będziemy do niego wracać. Momentami faktycznie bardzo przypomina on brzmienie Bitaminy, jednak wiele elementów go wyróżnia i podkreśla odrębność muzyczną Mateusza. Autor umiejętnie lawiruje między dość przyziemnymi tematami, przeplatając je szczyptą swojej wyjątkowości, dzięki czemu łatwo wczuć się w opisywane przez niego sytuacje. To materiał na tyle niepowtarzalny, że każdy znajdzie w sobie wrażliwość w trakcie jego odsłuchu. Potrzebujemy czasu na wydostanie się z objęć tej płyty, jednocześnie mając nadzieję, że nowości od Vito są już w planach.

Zeen is a next generation WordPress theme. It’s powerful, beautifully designed and comes with everything you need to engage your visitors and increase conversions.