Dziś ciężko mówić o podziemiu, gdy w dobie popularyzacji rapu, droga na salony trwa dosłownie chwilę. Ten kto jest naprawdę dobry i się wyróżnia, szybko przebije się do szerokiego grona słuchaczy, rozpocznie współpracę z topowymi artystami i podpisze kontrakt z którymś z labeli. Często nawet to ostatnie nie jest już mu potrzebne, żeby utrzymać zainteresowanie swoją osobą i regularnie grać koncerty. Granica między mainstreamem a podziemiem się zatraciła. Kiedyś underground kojarzył się z legendarnymi ksywkami i ogromnymi talentami jak Smarki Smark, Pan Wankz czy jeszcze nie tak dawno Slim Szczegi i Troom. Dziś dla większości to typy, którzy mają marne wyświetlenia, bo są wyjątkowymi antytalentami i nikt nie chce ich słuchać. Sporo w tym prawdy, ale wciąż da się znaleźć w tym morzu prawdziwe perełki. Oto kilka z nich.
Fonciak – Albo Nie (prod. Paweł Bokun)
Nie rozumiem, bity, oprawa, wokale to wszystko jest tak wysokie jakościowo i poziomowo. Przecież to jest tak spójne i kompletne. Czemu tutaj nie ma ludzi wtf – tak kiedyś powiedział mój kolega Dawid o innym moim koledze Fonciaku. Działalności Kamila przyglądam się od samego początku. Ogromny przekrój stylów, świetne ucho do bitów, przykładanie uwagi do brzmienia i warstwy tekstowej. Na koncie współpraca z NNJL i QueQuality, wspólne numery z Jankiem – Rapowanie, Qrym, KPSN’nem, Frostim Rege, Te-trisem… można tak wymieniać dalej. Paradoksem jest, że przez te wszystkie lata nie wyszło to nawet na chwilę z otchłani podziemia. O co chodzi? Nie wiem, ale podsyłam najświeższą premierę na bicie Pawła Bokuna (fani Młodych Raków pamiętają i pewnie znów chętnie poczują tamten klimat).
The Night Springs – Miraże
Uwaga, to nie rap, ale w dzisiejszych czasach, w których co drugi nastolatek nagrywa trap o sukach na bicie kradzionym z neta, uważałbym to za ogromną zaletę. Osobiście każdy przejaw takiego artyzmu od młodzieży przyjmuję bardzo ochoczo. The Night Springs to zespół z Zabrza i niedawno ukazała się ich EPka „Ostatnio Sypiam Gorzej”, na której odpowiadają w całości za jej brzmienie i wygląd, od mix/masteru, przez dogranie instrumentów, na samych klipach kończąc. Zdradzę, że w przyszłości planowane są współprace z raperami, więc warto się przyglądać.
wszedziezuber x cichoń – DUSSELDORF (prod.perkac)
Klasyczna, agresywna i podziemna nawijka to miód na moje podziemne serce. WszedzieZuber i Cichoń to artyści charyzmatyczni, którzy doskonale potrafią przekazać swoje emocje poprzez muzykę (raperzy uczcie się). Najnowszy numer obydwu panów, okraszony mocnym instrumentalem od równie zdolnego producenta – Perkaca. Takiego hip-hopu pragnę.
Młody Dzban – Zbyt Długo
Chyba najbardziej kojarzona przez grono słuchaczy osoba z tego zestawienia. Człowiek orkiestra, niesamowicie płodny raper i producent (5 epek w zeszłym roku, a do tego jeszcze więcej luźnych kawałków i minialbumów). Wciąż jednak Młody Dzban nie wypłynął tak szeroko jak na to zasługuje. W Zbyt Długo autor w swoim lekkim i ironicznym stylu przedstawia, dość typową relację damsko-męską w XXI wieku. Oczywiście na koniec nie mogło zabraknąć zabawnego plot twistu. Proszę o więcej ludzi z takim podejściem do muzyki.
TONY – małe rzeczy
To moje najświeższe odkrycie. Dawno nikt z głębokiego podziemia nie wzbudził we mnie takiego zainteresowania. Kiedy usiłuję słuchać setki nowych ksywek i wyłączam po kilku sekundach, nagle pojawia się ktoś, kogo jak najszybciej dyskografię nadrabiam. Akurat w tym przypadku nie jest to wyczyn, bo na kanale YouTube Tonego są na tę chwilę cztery kawałki, ale jakby było więcej, to na pewno bym przesłuchał! Oczywiście, momentami sporo słychać z Jojiego, ale warto się przyglądać, bo na naszej scenie brakuje takich brzmień i właśnie z tego też powodu wyczuwam, że ten rok może być przełomowy dla jego muzyki. Mam nadzieję, że wyewoluuje to w odpowiednią stronę.