Ambitny chaos
Nie będę ukrywał, że czekałem na moment w polskiej muzyce, aż pojawi się znikąd artysta na białym koniu, który będzie wyróżniał się z szeregu eksperymentalnością, distored 808s oraz gospelowymi samplami w trapowym brzmieniu. Jednak to nie był człowiek nikomu nieznany, a topowy producent polskiej, a w moim uznaniu – światowej sceny, jakim jest Lanek. Wraz z kawałkiem Wiatr wielkich zmian wiedziałem, że to jest pretendent do zaspokojenia mojego głodu w polskiej rap scenie. Wraz z premierami POWIEMY CI TO W TWARZ i ZEMSTA DZIKUSA byłem przekonany, że ten projekt nie ma szans się nie udać. Jednak po kilkukrotnym przesłuchaniu „EXTRAVAGANZY” jestem zmieszany. Gdybym w paru słowach miał przedstawić dzieło Kamila Lanka, to powiedziałbym „ambitny chaos”. Zacznijmy od początku, dobrze?
Zła łatka Kamila Westa
Najczęściej stosowaną opinią na temat twórczości Lanka to wszelakie komentarze, że jest to kopia Ye. Sam przez chwilę zacząłem przez taką perswazję uważać to za prawidłowe określenie. Natomiast, wróciwszy na Ziemię, podkreślę to po raz kolejny. Każdy ma jakąś inspirację, która nadaje artyście wiatru w żagle. Artyści mogą kopiować od nich prawie każdy ruch, ale ogół nie opisuje wszystkich. To, co Lanek prezentuje w tym momencie jest tak unikalne, że nie możemy tego nazywać kopią Kanye, Pharrella Williamsa czy Mike Deana. Stworzył on tak charakterystyczny styl, że powinniśmy doceniać jaka osoba reprezentuje nasze podwórko, bo to nie są trapowe bity stworzone za jednym zamachem przy minimalnym trudzie na jednej melodii, a złożone, ogromne i piękne produkcje.
Niewiele osób w branży muzycznej tak potrafi, ale kto jak nie Jaro, heh.
Epicka podróż…
„EXTRAVAGANZA” trwa niecałe 40 minut, a tyle czasu mi wystarczyło, aby przesycić się upakowaną w niej treścią. W tym projekcie nie występuje słowo powtarzalność. Cały czas dochodzą nowe dźwięki ze strony produkcji czy ze strony wokali Lanka. Tytułowy utwór EXTRAVAGANZA wraz z POWIEMY CI TO W TWARZ z każdym odsłuchem powodują u mnie gęsią skórkę dzięki chórowi. GŁOŚNO JAK STU, ZEMSTA DZIKUSA i AFRYKA wybudzą każdego ze snu, a jeśli ktoś woli odskocznię od głośnych kawałków, mamy prezent od Lanka w postaci OBOK TY, 4/2021, i 5K. ŚWIĘCI SĄ NIESPRAWIEDLIWI to utwór, który najbardziej mnie zainteresował. Bardzo ciekawa produkcja powodująca u mnie dyskomfort wraz z odsłuchem, która zamiast mnie odrzucać – powoduje fascynację.
Lanek nie jest najlepszym tekściarzem, ale potrafi czasem rzucić mocne, trafiające w słuchacza wersy jak w 5K i ŚWIĘCI SĄ NIESPRAWIEDLIWI. Jaro z NafazowanychPL ma wiele do przekazania światu – nie da się temu zaprzeczyć. Mało kto tworzy tak złożone teksty jak właśnie on, które w akompaniamencie pięknej produkcji brzmią wręcz jak wiersz.
Nie mogło jednak być perfekcyjnie. BAKTERIA po prostu nie trafia do mnie z punkowym klimatem, a zwrotka White’a utwierdza mnie w tym przekonaniu. CUDI niczym nie wyróżnia się z tłumu pod względem produkcji ani wokalami Kinny’iego oraz Lanka, MILION GWIAZD z bardzo dobrym bitem trafia do mojego kosza średniaków przez średni występ Lanka wraz z reprezentantem Szczecina. Schodząc płynnie na temat gości – jest średnio. BARDZO ŚREDNIO.
Z nieznośnymi towarzyszami
Goście naszej gwiazdy nie trzymają takiego samego poziomu co Lanek, a nawet niszczą cały charakter płyty. Solar na GŁOŚNO JAK STU to jest jakiś żart. Fukaj, jak to Fukaj, nie wyróżnia się niczym charakterystycznym, a Łajcior, zamykający BAKTERIA, w moim uznaniu popsuł charakter piosenki. Bez zaskoczenia, Białas wypada najlepiej ze wszystkich gości przez zwrotkę na ŚWIĘCI SĄ NIESPRAWIEDLIWI . Bardzo spodobał mi się koncept monologu ,,do Tego z góry”. Oczywiście nie mogło zabraknąć na projekcie nowej gwiazdy SB, jaką jest Kinny Zimmer. On również pozytywnie zaskoczył mnie wraz z premierą POWIEMY CI TO W TWARZ , a jego wokale na ZEMSTA DZIKUSA nadają wydźwięk piosence. Bedoes i Kuqe nie wypadli źle, ale nie wypadli również dobrze. Takie o gościnki z ich strony. Szkoda, że Lanek skupił się jedynie na zawodnikach z SB, bo to właśnie featy są największą słabością albumu.
Dawaj Krasny!
Podzielę się z Wami wypowiedzią Krasnego, zanim dojdziemy do podsumowania recenzji.
,,Z początku chciałem powiedzieć, że ten album to zmarnowany potencjał, ale może troszkę się w tym zagalopowałem. Potencjał nie jest zmarnowany, ale niewykorzystany, bo można było z tego wszystkiego wycisnąć znacznie więcej. Wydaje mi się, że Lanek, widząc wiele pozytywnych komentarzy przyrównujących go wcześniej do Westa, postanowił wykorzystać popyt i po prostu dał nam Westa. Z instrumentali wylewa się ambicja i wizja, problem w tym, że ani lirycznie, ani wokalnie Lanek do nich nie dorasta. Z tego bierze się mój dysonans.
Jego śpiew i rap zaledwie w paru miejscach dodają cokolwiek do utworów, choć może jednak powinienem powiedzieć, rzeczywiście coś do nich wnoszą, coś znaczącego, co jeszcze by nabudowało kolejną warstwę, jak w dobrym przekładanym cieście. Przez większą część odsłuchu nie mogłem odpędzić od siebie myśli: „Kurwa, przecież ktoś mógłby to zrobić znacznie lepiej”. Tutaj jednak pojawia się problem – w takim razie, kto by to był? Raperzy będący w naszym polskim mainstreamie, od czasu do czasu, są w stanie zrobić coś naprawdę wzniosłego, co nie siliłoby się na pretensjonalność. Przez większość czasu dostajemy jednak teksty usłane frazesami i skąpane w sztucznym patosie, który wywołuje u mnie automatyczny przewrót oczami, tak jak na tym albumie.
Może gdzieś tam jest ktoś, kto by to wszystko uniósł, ale śmiem wątpić, żeby którykolwiek raper z ekipy SBM był w stanie zrobić to nie na jednym utworze, ale całym albumie. Pomimo tego, nie zmieniałbym tracklisty, jeśli chodzi o instrumentale – na tej płaszczyźnie wszystko się klei. Niestety, jestem też świadomy, że na polskiej scenie nie ma rapera, który byłby w stanie wziąć właśnie ten gotowy zestaw beatów i polecieć na nim jak należy od początku do końca. A może i jest, niech wyjdzie przed szereg, bo najlepsze, co moim zdaniem mogłoby się przytrafić temu albumowi, jeśli zależy nam na sztuce, to wydanie go w formie remixu, z kimś, kto będzie w stanie to wszystko udźwignąć.”
AUIHSDIUASHDIUASJYUG FIUHEWIOQHJEIOQW
To, co Lanek nam pokazał jest unikatowe. Czuć w tym wszystkim ogromny kunszt oraz emocje, które autor chciał wpleść między wersami oraz bitami. Spodziewałem się chaosu, który mnie porwie i zaintryguje, jednak to jest chaos spowodowany brakiem ukierunkowania. Nie potrafię znaleźć w tym projekcie punktu skupienia, przez co ciężko mi jest przesłuchać cały album. ,,Yeezus” Kanye’go Westa skupiał się na brzmieniu, a nie na tekstach, przez co stał się klasykiem. Na ,,EXTRAVAGANZIE” czuć rozdarcie się między kierunkami, w jakich Kamil Lanek chciał się rozwijać. Dodajmy do tego bardzo słaby występ gości na płycie i niestety, projekt o ogromnym potencjale i ambicjach trafił do mojego folderu albumów ,,średniak, ale są perełki”. Gdyby Lanek tworzył utwory pokroju ZEMSTA DZIKUSA, to mielibyśmy klasyka, ale niestety tak się nie stało. Czekam na dalsze ruchy Lanka, bo nie ma drugiej osoby w Polsce, która wzbudza u mnie sympatię zarówno jako człowiek, a także jako artysta.